Silver Shadow – w cieniu wiekowego cedru
Jeśli chodzi o perfumy to Davidoff kojarzony jest przede wszystkim z kultowym Cool Water. Jednak oferta szwajcarskiej marki nie ogranicza się do jednego zapachu. I tak dziś na moim blogu ląduje Silver Shadow. Kompozycja ta powstała w 2005 roku a jej autorem jest sam Francis Kurkdjian. Oficjalna strona Davidoff określa te perfumy jako ucieleśnienie dziedzictwa marki. Przyjemności, elegancji i luksusu. Kwintesencję życia. Jednak mnie do sięgnięcia po Silver Shadow (oprócz osoby twórcy) zachęcił jeden z głównych składników zapachu, to jest cedr. Lubię tę nutę i już teraz mogę zdradzić, że za jakiś czas planuję recenzję jeszcze jednej kompozycji z drewnem cedrowym w temacie. Skupmy się jednak na bohaterze dzisiejszego wpisu i bez dalszej zwłoki przekonajmy się jak pachnie kompozycja Davidoff.
Początek zapachu jest zauważalnie słodki. Trochę skojarzył mi się nawet z Ultraviolet Men (minus mięta). Choć wrażenie jest podobne osiągnięto je jednak przy pomocy zupełnie innych składników. Na pierwszy plan w otwarciu Silver Shadow wybija się bowiem gorzka pomarańcza. Tyle, że tutaj nie jest ona wcale tak bardzo gorzka. Docierający do naszych nozdrzy aromat przypomina ten uwalniający się podczas obierania tego owocu. Owszem, jest pewna gorycz skórki, niemniej jest też dużo soczystej słodyczy. W głowie recenzowanych perfum wyraźnie czuć również lekko słodkawą i nieco syntetyczną nutę cedru. Dobrze komponuje się ona ze wspomnianą pomarańczą. Zresztą, aby podkreślić cytrusowy rodowód tej ostatniej, w początkowej fazie kompozycji pojawia się także kolendra. Tak więc już sam początek Silver Shadow wskazuje na drzewno-orientalny (w tej właśnie kolejności) charakter zapachu.
Początkowa słodycz stworzonych przez Kurkdjian’a perfum dość szybko łagodnieje. Pozwala to zaś na odkrycie serca kompozycji. W nim obok cedru króluje zaś szafran. Za jego sprawą przenosimy się wprost na bazary głównych irańskich miast: Shirazu i Isfahanu. Podkreślony zostaje bliskowschodni klimat kompozycji. Sam cedr też jest jednak bardzo wyraźnie wyczuwalny. Na wpół słodki a na wpół wytrawny. Bardzo drzewny. Mimo iż wciąż lekko sztuczny, nie robi złego wrażenia. Natomiast, aby nieco ocieplić oblicze Silver Shadow Kurkdjian posłużył się goździkami. Jest to jednak ciepło podszyte goryczą. Recenzowane perfumy powoli zaczynają też robić się coraz bardziej zmysłowe. Drzewno-żywiczny charakter kompozycji wzmocniony został przy pomocy ambry i beznoesu. Zapach staje się nieco bardziej otulający, nie brakuje mu jednak męskości. Tę zagwarantowano natomiast poprzez obecność paczuli. Dodaje ona bazie Silver Shadow wyrazistości i ostrzejszego sznytu. O orientalnym klimacie przypomina nam natomiast słodka woń cynamonu. I gdyby nie wychodzące co jakiś czas na powierzchnię chemiczne akcenty, to można by uznać perfumy Davidoff za naprawdę udane. Ale i tak nie jest źle.
Niewątpliwie na korzyć recenzowanego dziś zapachu działają jego parametry użytkowe. Przede wszystkim Silver Shadow posiada naprawdę dobrą projekcję. Przez większość czasu bez problemu czułem te perfumy na sobie. Podobnie zresztą moje otoczenie. Usłyszałem nawet parę komplementów na ich temat. I to od płci przeciwnej. Natomiast trwałość kompozycji również utrzymuje się na przyzwoitym poziomie 7-8 godzin. Jako że mamy tutaj do czynienia z wodą toaletowa to myślę, że powodów do narzekań absolutnie nie ma.
To teraz kilka słów o flakonie perfum Davidoff. Również i tu jest moim zdaniem całkiem nieźle. Jego wzór nie jest może jakoś specjalnie charakterystyczny, na pewno ma jednak w sobie coś męskiego. Jest prosty, ale nie banalny. Uwagę zwraca w szczególności masywna, chromowana zatyczka z czarnym zdobieniem. Natomiast przezroczyste szkło, z którego wykonana została buteleczka Silver Shadow pozwala dojrzeć wypełniającą ją żółto-pomarańczową ciecz. Warto też przyjrzeć się czcionce, którą wypisana została nazwa tych perfum. Nie wiem jak się ona nazywa, ale te lekko niedokończone litery prezentują się naprawdę ciekawie. Na koniec dodam jeszcze tylko, że autorem projektu flakonu jest sam Thierry de Baschmakoff.
Osobiście uważam Silver Shadow za zupełnie przyzwoite męskie perfumy. Lubię aromat cedru więc za plus uznaję to, jak wyraźnie się on tu uwidacznia. Sama kompozycja nie jest jednak specjalnie oryginalna. Wąchając ją można mieć wrażenie, że gdzieś już czuliśmy coś podobnego. Także syntetyczne niuanse nie wpływają pozytywnie na odbiór zapachu. Po stronie korzyści należy jednak dopisać niską cenę Silver Shadow. W tej kategorii cenowej naprawdę trudno o wartościowego konkurenta dla dzieła Kurkdjian’a. Jeżeli więc szukacie dla siebie budżetowych perfum drzewnych o orientalnym zabarwieniu bohater dzisiejszego wpisu może okazać się dla Was strzałem w dziesiątkę. U mnie jednak ocena trochę niższa.
Silver Shadow
Główne nuty: Cedr, Przyprawy.
Autor: Francis Kurkdjian.
Rok produkcji: 2005.
Moja opinia: Może być. (4/7)