Agar i Piżmo

View Original

Classico – drzewne słodkości

Jeśli mam być szczery, to rodzimy rynek perfum nie jest czymś, czym się specjalnie interesuję. Oczywiście słyszałem o Wolf Brothers, Piotrze Czarneckim czy debiutującej w zeszłym roku marce Bale Perfums, jednak nie miałem okazji poznać ich dzieł. Ostatnio dostałem natomiast próbkę Classico – pierwszego zapachu stworzonego przez Krzysztofa Lachowskiego. Miałem też okazję kilkukrotnie rozmawiać z Krzyśkiem i wiem, że kompozycja ta powstała z czystej pasji a we wprowadzenie jej na rynek autor włożył wiele wysiłku. Przekonajmy się zatem czy nie poszedł on na marne.   

Jeśli chodzi o głowę Classico to na papierze obfituje ona w całkiem sporą ilość nut. W rzeczywistości też. Choć natężenie poszczególnych z nich jest różne. Moim zdaniem w otwarciu dominują zaś przyprawy. Przede wszystkim ciepły i słodki szafran. Ogólnie zresztą stworzone przez Krzysztofa Lachowskiego perfumy charakteryzują się sporą dawką słodyczy. Gdy pokazałem je dziewczynie, z którą się spotykam jej pierwsze słowa brzmiały O, słodkie! Na szczęście wrażenie to, choć przewodnie, nie wywołuje przesytu. Być może dlatego, że w początkowej fazie zapachu zbalansowane rozstało ostrzejszą wonią whisky. Przez pewien czas na pierwszy plan wybija się także kardamon. Natomiast na drugim odnaleźć można owocowo-waniliowy, a zarazem drzewny aromat dawany. Który posłużył tu do budowy mostu między głową a sercem kompozycji.

     Jeśli natomiast chodzi o środkową fazę recenzowanych perfum, to w niej kontrolę przejmuje wątek drzewny. Zbudowany w oparciu o dobrze nam wszystkim znaną nutę dębu. Jego szlachetnie drzewny aromat przydaje Classico elegancji oraz nieco więcej męskości. W tym miejscu wypada mi jednak zaznaczyć, że dzieło Krzysztofa Lachowskiego dedykowane jest obu płciom. I zdecydowanie to czuć. Bo choć akord drzewny podbudowany został jeszcze przy pomocy paczuli, to w środkowej fazie zapachu pojawiają się też kwiaty. A konkretnie heliotrop. Lubię tę nutę między innymi za delikatnie wiśniowe niuanse, które w sobie zawiera. Do opisywanego pachnidła wnosi zaś sporo ciepła. Podtrzymuje także jego słodki klimat. A jednocześnie wygładza wszystkie ostrzejsze krawędzie. Powiedziałbym nawet, że za jej sprawą całość staje się lekko pudrowa. Wrażenie to jest jednak dość subtelne. Natomiast w miarę upływu czasu coraz silniej o swojej obecności znać daje wanilia. Intrygująco, składnik ten wylistowany jest we wszystkich trzech fazach Classico. Moim zdaniem najwyraźniej czuć go jednak w późnym sercu/wczesnej bazie zapachu. Jego słodycz dobrze wpisuje się w ogólny klimat kompozycji, nadając jej przy tym więcej zmysłowości. W połączeniu z również obecnym na ostatnim etapie tych perfum drewnem sandałowym, sprawia, że końcówka przybiera wyraźnie kremowego charakteru. Jest ciepła i otulająca, mimo, iż nadal towarzyszy nam w niej drzewny aromat dębu.

     Skoro wiemy już jak pachną Classico, to teraz przekonajmy się jeszcze jak wypadają pod kątem parametrów użytkowych. Jeśli chodzi o ich moc, to wydaje mi się ona przeciętna. Albo nawet nieco poniżej średniej. Choć zapach nie chowa się przy samej skórze, to zdecydowanie nie należy też do głośnych. Jest to jednak spójne z jego charakterem. Poza tym kompozycja nadrabia trwałością. A ta jest moim zdaniem bardzo dobra i wynosi 9-11 godzin od aplikacji. Zdecydowanie warto natomiast podkreślić fakt, iż nasz dzisiejszy bohater występuje pod postacią extrait de parfum.

     W przypadku flakonu opisywanych perfum Krzysztof zdecydował się na bardzo ciekawe zagranie. Buteleczka jest bowiem dostępna w dwóch wersjach: podstawowej i premium. Przy czym premium charakteryzuje się tym, że do jej wykończenia użyto 30-50 gramów srebra oraz 24-karatowego złota. A także występującego jedynie w rejonie Krzemionek Opatowskich krzemiania pasiastego. Natomiast zatyczka jest ręcznie robiona (przez co każda ma nieco inny kształt). Dodam też, że w wersji premium dostępne jest tylko 20 flakonów. Pozostałe posiadają już regularną kulistą zatyczkę w kolorze złota. Sama buteleczka wykonana jest zaś z przeźroczystego szkła i ma kształt spłaszczonego walca. Przez jej ścianki dostrzec natomiast możemy zamknięta w jej wnętrzu ciemnożółtą ciecz.  

     Uważam, że jak na debiut (i to kogoś, kto jest samoukiem) Classico prezentują się naprawdę nieźle. Nie są to może perfumy, które podbiły moje serce, muszę jednak przyznać, że skomponowane są naprawdę zgrabnie. Zapach jest spójny i zdecydowanie nie razi sztucznością. I już tylko pod tym względem bije na głowę ostatnie wypusty takich marek jak choćby Hugo Boss czy Dior. A choć dla mnie okazał się trochę za słodki, to jednak w jego aromacie odnaleźć można coś, co sprawia, że co jakiś czas chce się przysunąć nos do nadgarstka. Jest w nim ciepło oraz zmysłowość. Do tego perfumy te posiadają zauważalną ewolucję, i choć nie nazwał bym ich żywymi, to z gracją rozwijają się na skórze. A ich naturalna woń daje spore poczucie komfortu. Zachęcam jednak do samodzielnego wyrobienia sobie opinii na ich temat.          

Classico
Główne nuty: Przyprawy, Nuty Drzewne.
Autor: Krzysztof Lachowski.
Rok produkcji: 2024.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)