Aoud Cuir d’Arabie – w surowej harmonii
Montale to jedna z tych marek, których perfumy najczęściej pojawiają się na blogu. A jednak od dłuższego czasu nie testowałem żadnego zapachu z jej logo. Aż do niedawna. Zachęcony pozytywną opinią Dariush’a Alavi’ego z Persolaise postanowiłem bowiem sięgnąć po próbkę Aoud Cuir d’Arabie. Jest to pachnidło powstałe w 2006 roku i określane jako najodważniejsze oraz najbardziej złożone w całej oudowej linii Montale. I to mimo, że oficjalnie zbudowane zostało w oparciu o zaledwie cztery nuty. Muszę jednak przyznać, że jego aromat rzeczywiście zwraca uwagę. A czym konkretnie się wyróżnia? O tym w dalszej części niniejszego wpisu.
Na początek chciałbym zaznaczyć, że recenzowane dziś perfumy nie posiadają wyraźnej ewolucji. Trudno w ich przypadku mówić o trójdzielnej budowie głowa – serce – baza. Niemniej, pewne zmiany następują, przyjrzyjmy się zatem jak rozwija się ta kompozycja. Tuż po aplikacji na skórę Aoud Cuir d’Arabie wydaje się zapachem przede wszystkim drzewnym. A dzieje się tak za sprawą od razu wyczuwalnego tytułowego oudu. Oraz sparowanej z nim nuty brzozy. Osobiście uważam oba te składniki za mało przyjazne, jednak w dziele Montale przedstawione je w sposób, który nie wywołuje chęci natychmiastowej ucieczki. Owszem, całość jest silnie wytrawna, a do tego ma w sobie coś zauważalnie aptecznego, jej gorycz nie jest jednak przesadna. Czuć natomiast, że mamy tu do czynienia z pachnidłem w klimacie noir. Co pod pewnymi względami stanowić może atut tej kompozycji. Zwłaszcza, że nie można też mieć wątpliwości co do jej męskiego charakteru.
To skoro już o męskości mowa… W składzie Aoud Cuir d’Arabie odnajdziemy jeszcze jeden składnik o wyraźnie samczym wydźwięku. A jest nim skóra. I jeśli miałbym być szczery, to powiedziałbym, że przedstawiono ją tu bardzo po arabsku. Daleko nam do wizji skórzanego neseseru lub pary eleganckich rękawiczek. Jest w niej coś surowego. I jakby ciemnego? Napotkałem także opinię, że za sprawą skóry opisywane dziś perfumy wydają się zimne. Nie do końca zgadzam się z takim stwierdzeniem. A to dlatego, że w ich sercu da się wyczuć cieplejszy akord kwiatowy. Jest on jednak dość subtelny. Za jego centralny punkt posłużyła zaś, wszechobecna w oudowych zapachach Montale, róża. W efekcie całość nabiera nieco więcej ciepła, wygładza również swoje surowe oblicze. Które powraca jednak bliżej końca prezentowanej kompozycji. Za co odpowiedzialny jest także obecny w piramidzie nut Aoud Cuir d’Arabie tytoń. Z tym, że i on nie jest tu przedstawiony typowo. Nie odnajduję w nim bowiem słodyczy. Podkreślono za to jego dymną stronę. Przez co całość wydaje się bardziej kadzidlana. Mimo, iż samego kadzidła w składzie tych perfum nie uświadczymy. Są za to pewne nuty zwierzęce (podejrzewam kastoreum). Do stajni jednak nie wkraczamy. Natomiast możliwe, że gdzieś po drodze pojawia się też jeszcze szczypta szafranu.
Doszliśmy do momentu, w którym przyjrzeć się należy parametrom użytkowym Aoud Cuir d’Arabie. I pod tym względem czekało mnie pewne zaskoczenie. Projekcji tych perfum daleko bowiem do tego, do czego przyzwyczaiła mnie marka Montale. Oczywiście, mocy zapachu nadal nie określiłbym jako małej, z całym przekonaniem mogę jednak stwierdzić, że jest ona umiarkowana. Kompozycja pozostaje wyczuwalna głównie dla osób w naszym ścisłym otoczeniu. Lepiej wypada natomiast trwałość zapachu. Tę mogę chyba opisać jako bardzo dobrą. To znaczy taką w okolicach 10-11 godzin. Pamiętajmy jednak, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.
To jeszcze krótko o flakonie recenzowanych dziś perfum. A ten swoim wzorem nie różni się od reszty buteleczek w ofercie Montale. Wykonany jest więc z metalu i ma kształt walca, z kopulastym zwieńczeniem u nasady atomizera. Pokryty jest zaś jednolitą warstwą czarnej farby. Znamienny jest też brak etykiety. Zamiast niej nazwę zapachu wypisano w ramce u dołu flakonu. A oznaczenie producenta w jego górnej części. Do tego dodać musimy jeszcze brak zatyczki. Zastępuje ją charakterystyczny klips z logo Montale, który zabezpiecza atomizer przed samoistnym rozpyleniem perfum. Całość wydaje się męska i mroczna, za sprawą srebrnej czcionki ma też jednak w sobie coś eleganckiego.
Myślę, że Aoud Cuir d’Arabie to ciekawy dodatek do oferty Montale. Mamy tu bowiem do czynienia z zapachem odważnym i wyrazistym, a zarazem nadal całkowicie noszalnym. Co zarówno w przypadku perfum francuskiej marki, jak i ogólnie oudowych nie zawsze jest oczywiste. A choć ta kompozycja nie daje może użytkownikowi jakiegoś większego poczucia komfortu, to jednak nie wydaje się też dziwna czy odstraszająca. Skomponowana jest całkiem zgrabnie, a wszystkie obecne w niej nuty pozostają ze sobą w harmonii. I mimo, że w samym zapachu niewiele się dzieje, to jednak ma on w sobie coś, co wzbudza zainteresowanie. Surowość tej kompozycji pozwala podkreślić naszą męskość. A jej wytrawny aromat dodatkowo drażni nozdrza, zwracając na nas uwagę. Sugeruję jednak, żebyście sami wyrobili sobie zdanie na temat tych perfum. Może dla kogoś Aoud Cuir d’Arabie okażą się właśnie takim zapachem oudowym, jakiego szuka.
Aoud Cuir d’Arabie
Główne nuty: Skóra, Oud.
Autor: Pierre Montale.
Rok produkcji: 2006.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)