La Yuqawam pour Homme – skóra spalona słońcem pustyni
La Yuqawam pour Homme to zapach, którego premiera wzbudziła sporo kontrowersji. Ich główną przyczyną był fakt, że perfumy te pachną niemal identycznie jak Tom Ford - Tuscan Leather, z tą różnicą, że są niemal trzykrotnie tańsze! W rzeczywistości różnic jest jednak więcej, a cena nie jest jedyną, która przemawia na korzyść stworzonej przez Rasasi kompozycji. Już na wstępie warto także wspomnieć, że zapach ten wyróżnia się w portfolio marki, gdyż odbiega od tradycyjnej ciężkiej arabskiej stylistyki, jaką odnaleźć można w wielu dziełach Rasasi. Stanowi ukłon w kierunku Zachodu i tamtejszych rynków, a biorąc pod uwagę bardzo wysoką – dziesiątą - pozycję, jaką La Yuqawam zajął w najnowszym rankingu męskich perfum stworzonym przez użytkowników Perfuforum.pl można chyba stwierdzić, że władze arabskiej marki podjęły słuszną decyzję. Mam zatem niewątpliwą przyjemność przestawić Wam La Yuqawam pour Homme!
Pisząc niniejszą recenzję mam sobie La Yuqawam już po raz piąty i wciąż nie mogę się nim nacieszyć. Szczególnie jego otwarcie sprawia mi duża przyjemność. Tuż po aplikacji do moich nozdrzy dociera miły, owocowy aromat malin. Jest w nim słodycz, ale i coś kwaskowego. Dla zachowania równowagi i męskiego charakteru tych perfum przełamany został on wonią przypraw – tymianku i szafranu. Szczególnie ten pierwszy odgrywa tutaj ważną role, nadając ton całej kompozycji. Z natury intensywny zapach szafranu został z kolei w znacznym stopniu wyciszony. Od początku czuć też innego bohatera La Yuqawam – skórę, która z pełną mocą objawi się jednak dopiero w bazie tych perfum. W tym miejscu wypada mi zrobić pierwsze odniesienie do Tuscan Leather i wskazać, że w porównaniu z dziełem Tom'a Ford'a początek omawianego dziś zapachu wydaje mi się mniej owocowy, a tym samym silniej akcentującym jego męski charakter.
W sercu kompozycji wciąż czuć tymianek i skórę, jednak pojawiają się też nowe nuty. Przede wszystkim obecne jest tu olibanum – kadzidło pozyskiwane z żywicy drzew rodzaju Boswelia. Oprócz tradycyjnego żywicznego charakteru w La Yuqawam ma ono w sobie także coś metaliczno-mineralnego, dzięki czemu perfumy znów odróżniają się od Tuscan Leather. Olibanum towarzyszą zaś nadający kompozycji świetlistości i transparentności jaśmin oraz davana (Atremisia pallens) – roślina z rodziny bylic, z olejkiem z której nie miałem jeszcze niestety do tej pory styczności. W bazie niezaprzeczalnie króluje już skóra, której woń, choć naprawdę intensywna, nie dominuje jednak całego zapachu. Pachnie męsko i trochę dziko. Wraz z nią obecna są również pogłębiająca kompozycję ambra i nuty drzewne, ciężko jednak wskazać konkretne gatunki. Ja w pierwszej kolejności postawiłbym na cedr. Bardzo ważną rolę odgrywa także ciepły, otulający akord zamszu. W elegancki i wysublimowany sposób zamyka on dzieło Rasasi.
Parametry użytkowe La Yuqawam pour Homme nie budzą moich najmniejszych zastrzeżeń. Zapach jest mocny i wyrazisty, projektuje tak jak przysłało na arabskie pachnidło. Od innych kompozycji odróżnia go jednak fakt, iż nie trzeba aż tak mocno uważać z aplikowaną ilością. Nawet jeżeli naciśniemy atomizer o 2-3 razy za dużo to gwarantuję, że nie rozboli nas głowa. Perfumy te są też bardzo trwałe i pozwalają cieszyć się swoją obecnością przez długie godziny (u mnie od 10 do 12). W tym miejscu wypada zaznaczyć, że omawiana kompozycja produkowana jest w stężeniu wody perfumowanej.
Podoba mi się także flakon, w którym dystrybuowany jest La Yuqawam. Prosty i elegancki będzie naprawdę dobrze prezentował się na półce. Czarna kolorystyka pasuje do charakteru zapachu, a znajdują się w prawym dolnym rogu grafika nadaje mu pewnej subtelności. Dodam jeszcze, że drugą połówkę liścia odnaleźć można na flakonie La Yuqawam pour Femme. Oba zapachy sprzedawane są nie zapakowane w kartonik, lecz wyściełaną materiałem drewnianą skrzyneczkę, co w jeszcze większym stopniu wpływa na ich pozytywny odbiór.
Muszę przyznać, że naprawdę się cieszę, że zdecydowałem się na testy La Yuqawam pour Homme. To bardzo intrygujący, męski zapach, charakteryzujący się wysoką jakością wykonania. Nie jest jednolity, na skórze zmienia się i przeobraża, co jakiś czas odsłaniając nowe, nieznane nam dotąd oblicze. Choć sam charakter tej kompozycji jest wtórny (patrz porównania do Tuscan Leather) to udało się jednak uniknąć ślepego naśladownictwa i stworzyć naprawdę ciekawe, orientalne perfumy. Za ich sprawą zapragnąłem poznać pozostałe zapachy z serii czyli wspomniany już La Yuqawam pour Femme oraz La Yuqawam Tobacco Blaze. Niezbyt wygórowana cena jest w tym wypadku tyko dodatkowym atutem.
La Yuqawam pour Homme
Główna nuta: Skóra.
Autor: brak danych.
Rok produkcji: 2012.
Moja opinia: Gorąco polecam! (7/7)