Remarkable People – co za ludzie!
Jakiś czas temu na jednym z zagranicznych blogów trafiłem na bardzo pozytywną recenzję Remarkable People francuskiej marki Etat Libre d’Orange. A że perfumy te są akurat dostępne do testów w jednej z sieciowych perfumerii niedaleko miejsca, w którym mieszkam, to postanowiłem trochę lepiej je poznać. Zacząłem zaś od zapoznania się z oficjalnymi materiałami promocyjnymi dotyczącymi tego zapachu. Z których dowiedzieć się można, że kompozycja ta dedykowana jest współczesnym bohaterom. Ludziom niezwykłym, którzy odciskają swoje piętno na otaczającym ich świecie. Po takim opisie jeszcze bardziej zapragnąłem poznać dzieło Cecile Matton. Ale czy sprostało ono moim, tak napompowanym, oczekiwaniom? Tego dowiecie się z dalszej części niniejszego wpisu.
Początek zapachu jest naprawdę przyjemny. Wyraźnie czuć w nim cytrusowy aromat, nie jest on jednak typowy. A to dlatego, że do budowy głowy Remarkable People Cecile Matton sięgnęła po nutę grejpfruta. Niesie ona ze sobą wyraźny ładunek rześkości, ale również pewną goryczkę. I udanie łączy się z podążającym w ślad za nią, nieco słodszym, aromatem szampana. Muszę przyznać, że w dziele Etat Libre d’Orange ten duet wypada naprawdę przekonywująco. Otwarcie jest przyjazne i wyraźnie musujące. Choć nie określiłbym go jako klasycznie świeżego. Mimo, iż jest w nim też nieco chłodu, wprowadzonego za sprawą kardamonu. Który służy też za zapowiedź pojawiającego się na dalszych etapach kompozycji wątku przyprawowego. Natomiast ogólnie, wszystkie budujące głowę recenzowanych perfum składniki układają się w zgrabną całość, sprawiając, że mamy tu do czynienia z jednym z najbardziej przystępnych pachnideł ELd’O, jakie do tej pory było mi dane poznać.
A skoro już wspomniałem o przyprawach. Teoretycznie, jedną z głównych ról w olfaktorycznym spektrum Remarkable People odgrywa czarny pieprz. Dlaczego teoretycznie? O tym za chwilkę. Nuta pieprzu podkręca aromatyczną stronę kompozycji, nadając jej przy tym więcej charakteru. Ten wątek podbudowany został jeszcze przy pomocy opatentowanej przez Mane aromamolekuły Curry Neo Jungle Essence™. Jak wynika z nazwy odzwierciedla ona zapach mieszanki przypraw potocznie zwanej curry. Z tym, że jeśli mam być szczery, dla mnie ta nuta nie jest tu specjalnie dobrze wyczuwalna. Pozostaje gdzieś w tle i przyczynia się jedynie do nadania całości bardziej orientalnego klimatu. Natomiast to, co ja czuję najlepiej to jaśmin. Jego białokwiatowy aromat silnie wybija się na mojej skórze. Odnajduję w nim nawet coś lekko indolowego. Jego kwiatowa słodycz przykrywa ostrzejsze przyprawowe tony, stąd zakwestionowanie przeze mnie kluczowej roli pieprzu. Którego jestem dużym miłośnikiem, dlatego poczułem się lekko rozczarowany. Jeśli zaś chodzi o bazę opisywanych perfum, to ma ona bardziej żywiczno-drzewny charakter. A zbudowana została w oparciu o labdanum i lorenox™. Ten ostatni to kolejny wytwór chemików z Mane. Jego aromat łączy w sobie nuty ambrowe i skórzane (czyli podobnie jak labdanum) oraz drzewne. I w Remarkable People da się to wyczuć. Szczególnie, że powyższa dwójka uzupełniona została jeszcze przez drewno sandałowe. Którego miękki aromat przypomina nam o orientalnym wątku stworzonego przez Matton zapachu.
Przekonajmy się teraz jak prezentują się walory użytkowe opisywanych perfum. Jeśli chodzi o ich projekcję, to jest naprawdę dobrze. Mam nawet wrażenie, że od dłuższego czasu nie testowałem zapachu, który czułbym na sobie aż tak wyraźnie. A nie aplikowałem go dużo. Pod tym względem możemy więc być zadowoleni. Sporej mocy towarzyszy zaś jeszcze całkiem niezła trwałość. Taka na 7-8 godzin. Także i na ten aspekt trudno się więc skarżyć. Dla formalności wspomnę jednak, że dzieło Etat Libre d’Orange występuje pod postacią wody perfumowanej.
To może jeszcze parę słów o flakonie Remarkable People. Pod wieloma względami mamy tu do czynienia ze wzorem typowym dla francuskiej marki. Prostopadłościenna buteleczka opatrzona jest charakterystyczną etykieta z kolorami ELd’O. Naklejona jest ona tak, b nachodzić na dwie sąsiadujące ze sobą ścianki buteleczki, przez co trudno mówić tu o froncie. Moją uwagę zwróciła jednak przede wszystkim barwa flakonu. Jasnobrązowa. Pod tym względem wzór zdecydowanie wyróżnia się na tle swoich, w większości przeźroczystych, braci. Skąd zatem taki pomysł? Tego nie wiem, muszę jednak przyznać, że wygląda to całkiem nieźle. Zwłaszcza jeśli dodamy do tego walcowatą srebrną zatyczkę z wygrawerowaną marką producenta.
Podsumowanie dzisiejszej recenzji zacznę może od stwierdzenia, że spodziewałem się czegoś innego. Przede wszystkim liczyłem na silniejsze zaakcentowanie wątku przyprawowego i wyeksponowanie nuty pieprzu. Mimo pewnego rozczarowanie, nie mogę jednak powiedzieć, że testy Remarkable People wypadły negatywnie. Mamy tu bowiem do czynieni z pachnidłem naprawdę udanym. Szczególnie jego pierwsza faza zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie jest jednak tak, że to pachnidło nastawione jest jedynie na tak zwany efekt blotterowy. Kolejne etapy dzieła ELd’O również wypadają co najmniej dobrze. Jest w nich jakaś lekkość i radość. Najlepiej pasuje mi do nich angielskie słowo playful. Do tego w zapachu odnajdziemy też bardziej zmysłowy wątek orientalny. Musze także zwrócić uwagę na fakt, jak bardzo uniwersalne są te perfumy. Remarkable People pasują zarówno mężczyźnie jak i kobiecie. Choć według mnie to raczej pachnidło na dzień niż wieczór. I umiarkowane lub wysokie temperatury. Zachęcam jednak to samodzielnej weryfikacji.
Remarkable People
Główne nuty: Przyprawy, Cytrusy.
Autor: Cecile Matton.
Rok produkcji: 2015.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)