Agar i Piżmo

View Original

Babylon – w mieście grzechu i rozpusty

Ostatnio na bloga trafiało nieco mniej recenzji perfum orientalnych. Postanowiłem zatem lekko przełamać ten trend. Przygotowałem zatem wpis poświęcony Babylon – zapachowi marki Penhaligon’s powstałemu w 2019 roku. Inspirowanemu jednym z największych starożytnych imperiów – Babilonii, a w szczególności jej stolicy. Miastu, w którym znajdowały się niegdyś słynne Wiszące Ogrody Semiramidy. Sama kompozycja określana jest natomiast jako boska. Co od razu budzi mój lekki sceptycyzm. Natomiast zgodnie z opisem na oficjalnej stronie brytyjskiej marki, ciepło miesza się w niej z wyrafinowaniem i dekadencją. Przekonajmy się jednak czy rzeczywiście tak jest.

     Początek Babylon zwiastuje, że będziemy tu mieć do czynienia z zapachem zarazem słodkim jak i drzewnym. Za pierwsze z wymienionych wrażeń w głowie kompozycji odpowiada zaś szafran. Jego ciepły, słodki i przyprawowy aromat szybko wprowadza nas w orientalny klimat dzieła Penhaligon’s. W który wpisuje się również obecna w otwarciu gałka muszkatołowa. Z tym, że jej charakterystyczna, lekko pikantna i wyraźnie korzenna woń nie jest tu dla mnie specjalnie dobrze wyczuwalna. A przynajmniej nie na samym początku. W zasadzie to wydaje mi się, iż mimo, że stanowi ona nutę głowy, to wyraźniej czuć ją w sercu recenzowanych perfum. Natomiast w początkowej fazie zapachu odnaleźć możemy jeszcze pewne cytrusowe niuanse. W pierwszej chwili myślałem, że to bergamotka, jednak oficjalna strona brytyjskiej marki wskazuje na kolendrę. Chcę przy tym zaznaczyć, że cytrusowy wątek nie wnosi zbyt wiele do kompozycji, w szczególności nie staje się ona świeża ani orzeźwiająca. Utrzymuje swój ciepły i zmysłowy charakter.

     Moim zdaniem Babylon to perfumy cechujące się nieznaczną ewolucją, stąd ich serce wiele nie różni się od głowy. Wzbogacono je jednak o jeden ważny składnik. Cypriol. Dzięki niemu środkowa faza zapachu nabiera bardziej dymnego wydźwięku. Staje się lekko kadzidlana. Jednocześnie, pojawia się w niej więcej zieleni. Ale takiej ciemnej. Aromat cypriolu ma w sobie bowiem coś, co można określić jako mroczne. A choć w Babylon wrażenie to nie jest silne, to jednak buduje wyobrażenie o zapadającym zmierzchu. Ponadto, obecne w sercu ostrzejsze niuanse dobrze komponują się z przyprawowym wątkiem z otwarcia. Jeśli zaś chodzi o dymno-drzewno-żywiczną stronę kompozycji, to podejrzewałem, że w jej składzie odnajdziemy również oud, nic takiego nie miało jednak miejsca. Sama baza zbudowana została natomiast ze sparowania klasycznych nut drzewnych jakimi są cedr i sandałowiec z wanilią. Przy czym słodki aromat tej ostatniej wyczuwalny był już na wcześniejszych etapach opisywanego pachnidła. W ostatniej fazie nabrał jednak mocy i zdominował dzieło Penhaligon’s. Co akurat nie wzbudziło mojego entuzjazmu. Uważam, że w skutek takiego zagrania, całość została spłaszczona i pozbawiona wyrazistości.

     Nadeszła pora by przyjrzeć się parametrom użytkowym Babylon. Gdy pierwszy raz zaaplikowałem na siebie te perfumy, zaskoczyło mnie, że jak na zapach orientalny, są stosunkowo mało inwazyjne. Ich projekcję określiłbym jako umiarkowaną. Można wyczuć je na sobie oraz w najbliższej przestrzeni, nie są jednak krzykliwe i nie informują wszystkich w około o swojej obecności.  Posiadają za to bardzo dobrą trwałość. Która kształtuje się w okolicach 10-12 godzin od aplikacji. Należy też jednak zwrócić uwagę na fakt, że dzieło Penhaligon’s występuje pod postacią wody perfumowanej.

     Rzućmy też okiem na flakon recenzowanych perfum. Przy czym słowo rzućmy może nie być najlepszym określeniem. Buteleczka w której dystrybuowane jest dzieło Penhaligon’s zmusza bowiem, by trochę dłużej zatrzymać na niej wzrok. W szczególności uwagę zwraca wzorzysta etykieta, na której królują barwy czerwieni, złota i ciemnej zieleni. A choć całość wydawać się może lekko pstrokata, to jednak odczytanie zarówno nazwy zapachu jak i marki jego producenta nie nastręcza kłopotu. Wzrok przyciąga również ozdobiona bliskowschodnim wzorem kokarda otaczająca szyjkę flakonu. Natomiast przez przeźroczyste szkło dostrzec możemy zamkniętą we wnętrzu buteleczki jasną, brązowo-pomarańczową ciecz. Całość prezentuje się moim zdaniem naprawdę bardzo ładnie i zachęca do testów zapachu.

     Jeśli mam być szczery, to nie rozumiem tak olbrzymiej ilości pochlebnych komentarzy na temat Babylon jaką znalazłem w Internecie. Bez wątpienia mamy tu do czynienia z pachnidłem ciepłym, zmysłowym i na wskroś orientalnym. Dla mnie jednak za słodkim. Oraz pozbawionym pazura. Czy czegokolwiek innego, co mogłoby mnie w tych perfumach zaintrygować. Przeciwnie, im więcej czasu mija od aplikacji dzieła Penhaligon’s na skórę, tym bardziej wydaje mi się ono nudne. W tym zapachu po prostu niewiele się dzieje. Co oczywiście nie oznacza wcale, że to zła kompozycja. Dla mnie jednak nie wyróżnia się na tle innych orientalnych ambrowców, które znam. Natrafiłam zwłaszcza na sporo porównań do Ambre Narguile, z tym, że nie mogę się do nich odnieść, bo do tej pory nie dane mi było poznać tego dzieła Hermès’a. Wracając jednak do Babylon, chciałbym jeszcze dodać, że tak chwalona zmysłowa słodycz tych perfum, u mnie wywoływała wrażenie przesytu a całość wydawała się kleić do ciała. I stąd moja mniej entuzjastyczna ocena.            

Babylon
Główne nuty: Nuty Drzewne, Wanilia.
Autor: brak danych.
Rok produkcji: 2019.
Moja opinia:  Może być. (4/7)