Pulp – owocowy koktajl
Jeżeli nie liczyć kompozycji cytrusowych, to owocowe zapachy rzadko pojawiają się na moim blogu. W zasadzie pomijając trylogię Figa w perfumach oraz zrecenzowane w ramach cyklu Prezent dla niej Trésor (brzoskwinia) i Mûre et Musc (jeżyny), do tej pory na Agar i Piżmo pojawiły się jedynie poziomkowy Black XS od Paco Rabanne oraz Creed – Aventus, czyli nowoczesny owocowy szypr z wyraźną nutą czarnej porzeczki. Z tego właśnie względu postanowiłem wzbogacić tę grupę o kolejne perfumy. Mój wybór padł zaś na Pulp (ang. papka) sztokholmskiej marki Byredo. Zapach ten powstał w 2008 roku, a jego twórcą - podobnie jak recenzowanego przeze mnie jakiś czas temu Oud Immortel - jest Jérome Epinette. Francuz słynie zresztą z tego, że doskonale radzi sobie w tego typu kompozycjach, powierzenie mu misji stworzenia perfum przypominających swoim aromatem bezkształtną owocową masę nie może więc dziwić. Sprawdźmy zatem jak w jego wydaniu pachnie tytułowa papka.
Początek Pulp zdecydowanie mnie zaskoczył. Jest naprawdę słodki i mocno owocowy. Pachnie trochę jak sok multiwitamina. A jednocześnie jest przesycony żywą zielenią. Dopiero po chwili zaczyna układać się na skórze. Już na wstępie czuć aromat figi, choć oficjalna strona Byredo umieszcza tę nutę w sercu kompozycji. W wykonaniu Epinette’a figa jest dojrzała i aksamitna. Jej zapach sprawia wrażenie bardzo gładkiego. Otwarciu Pulp pachnie również zielonymi liśćmi. Pochodzą one od czarnej porzeczki i wspólnie z cytrusowym aromatem bergamotki balansują słodycz tych perfum. Ponadto ja wyczułem też coś na kształt marakui. A to wszystko doprawione zostało szczyptą kardamonu.
W sercu Pulp figa powoli zanika. Pojawia się natomiast - z początku delikatny a z czasem coraz silniejszy - białokwiatowy aromat. To gardenia tahitańska zwana również tiarą. W znacznym stopniu potęguję ona słodycz tych perfum. Jej intensywnie słodki zapach spycha kompozycję w rejony zarezerwowane dla kobiecych perfum. A jednocześnie nie mamy tu do czynienia z typem słodyczy, od której bolą zęby. Wręcz przeciwnie, jest ona naprawdę niezwykła. Mimo iż intensywna, ma w sobie także coś subtelnego. I zmysłowego. Kojarzy się z namiętnym pocałunkiem. Czyżby zasługa broniącej się resztkami sił przed całkowitym zanikiem figi? Na tym etapie pojawia się drugi ważny gracz w tej kompozycji. Jest nim jabłko. Wyraźnie czuję jego słodko-kwaśną, owocową nutę. Ten aromat ma w sobie coś orzeźwiającego i energetyzującego. Jest niczym szklanka zimnego, świeżo wyciśniętego soku. W bazie perfum kwiatowo-owocowy wątek kontynuowany jest zaś za sprawą kwiatu brzoskwini. Obok niego pojawiają się jeszcze dwie inne nuty. Są to cedr oraz praliny. I o ile obecności drzewnego podkładu nie da się zaprzeczyć, to czekoladowej nuty praktycznie tu nie wyczuwam. A szkoda, bo silniej zaakcentowana mogłaby naprawdę ciekawie wieńczyć tę kompozycję. A to, że figa i kakao świetnie do siebie pasują udowodnili już Annick Ménardo i Olivier Cresp w bardzo przeze mnie cenionym Kokorico od Jean-Paul’a Gaultier.
Jeśli przyjrzeć się walorom użytkowym Pulp to trzeba przyznać, że robią one wrażenie. Projekcja jest naprawdę potężna. W zasadzie czułem te perfumy niemal przy każdym poruszeniu szyją. Przez cały czas otaczały mnie owocową aurą. Do tego dodać należy jeszcze bardzo dobrą trwałość. 12-14 godzin to świetny rezultat, choć trzeba oczywiście wziąć poprawkę na fakt, iż kompozycja ta występuje w stężeniu wody perfumowanej. Niemniej pod względem parametrów jest naprawdę dobrze.
Jeśli chodzi o flakon to klasyczny wzór Byredo wyjątkowo nie pasuje mi do Pulp. Zdaje sobie sprawę, że szwedzka firma postawiła na jednolity design buteleczek dla wszystkich swoich perfum, jednak bohater dzisiejszego wpisu aż prosi się o coś żywszego. Da mnie kompozycja ta jest zielono-czerwono-fioletowa i w takich kolorach widziałbym też jej flakon. Natomiast elegancki, czarno-biały wzór w stylu art-deco ani trochę nie przystaje do charakteru zapachu. Należy jednak uszanować decyzję producenta.
W podsumowaniu chciałbym zaznaczyć, że Pulp to zapach o liniowym rozwoju i jedynie nieznacznej ewolucji w czasie. A mimo to naprawdę ciekawy. Owocowo soczysty. Ciąży jednak w kobiecą stronę. Kompozycja ta naprawdę mi się spodobała, jednak nosząc ją nie czułem się do końca komfortowo. Zdecydowanie wolałbym czuć Pulp na swojej partnerce niż na sobie. Jeżeli tych perfum miałby używać mężczyzna do na pewno młody. Noszone przez starszego wywołają raczej dysonans. Ze względu na charakter zapachu polecam go zaś w szczególności na wiosnę.
Pulp
Główna nuta: Owoce.
Autor: Jérome Epinette.
Rok produkcji: 2008.
Moja opinia: Polecam. (6/7)