Noir Exquis – słodki smak romansu
Dzisiejsza recenzja jest dziełem przypadku. Świadomie rzadko sięgam bowiem po zapachy z rodziny gourmand. A do takich zaliczyć należy bohatera niniejszego wpisu. Czyli Noir Exquis (fr. pyszna czerń) francuskiej marki L’Artisan Parfumeur. Ale skoro próbka sama wpadła w moje ręce… Opisywane perfumy powstały w 2015 roku a ich autorem jest sam Bertrand Duchaufour. Za inspirację do ich powstania posłużyła zaś koncepcja przypadkowego spotkania we francuskiej kawiarence. W końcu niejeden romans zaczyna się od dwojga ludzi, których przebiegły los w tym samym czasie skierował w to samo miejsce. Zaś recenzowana kompozycja tworzyć ma romantyczną otoczkę takiego rendez-vous. Przekonajmy się jednak w jaki sposób.
Noir Exquis rozpoczynają się mignięciem cytrusów (pomarańcza), po czym natychmiast przechodzą w bardziej kulinarne klimaty. A ich głowę zbudowano przede wszystkim w oparciu o nutę kandyzowanych kasztanów. A więc francuskiego przysmaku. Osobiście bardziej niż kasztany wyczuwam tu jednak orzechy. I to doprawione konkretną ilością anyżu. Czuć również cukrową słodycz, nie jest ona jednak oblepiająca. Przeciwnie, jak na kompozycję gourmand, dzieło Duchaufour’a jest zaskakująco lekkie. A także (wbrew nazwie) całkiem jasne. I to mimo bijącego od niego bogactwa aromatów. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że to, co czujemy w pierwszej fazie Noir Exquis to dopiero początek naszej kulinarnej podróży. A choć już teraz da się po części odgadnąć jej kolejne etapy, to całość ułożona jest w taki sposób, że i tak pobudza moją ciekawość.
Przy okazji kilku różnych recenzji wspominałem, że jestem miłośnikiem kawy w perfumach. Rzadko kiedy udaje się jednak trafić na kompozycje, gdzie jest ona ciemna i gorzka jak lubię. Zazwyczaj twórcy przedstawiają ją jako subtelną i dodającą głębi. Podobnie jest w Noir Exquis. Choć kawa nie jest tu pierwszoplanowa, to i tak pozostaje zauważalna. Intryguje delikatną wonią prażonych ziaren. Towarzyszy jej zaś syrop klonowy. Kontynuuje on słodszy wątek zapoczątkowany w głowie zapachu. W sercu dzieła L’Artisan Parfumeur odnajdziemy też kwiat pomarańczy. Stanowi on część akordu kwiatowego, który odpowiedzialny jest za subtelniejszą i cieplejszą stronę opisywanych perfum. Choć nie jest prominentny, chroni kompozycję przed popadnięciem w mroczniejsze klimaty. Natomiast w bazie podobną funkcję pełni heliotrop, którego wiśniowa nuta dobrze wpisuje się w ogólny klimat Noir Exquis. W ostatniej fazie najważniejsze role odgrywają jednak wanilia i bób tonka. To za ich sprawą całość, choć słodka, pozostaje na swój sposób jedwabista i kremowa. Apetyczna. Ale i zmysłowa. Niemniej, w końcówce pojawiają się także wytrawniejsze nuty drzewne takie jak heban. Wydaje mi się, że jest też odrobina paczuli. Ostrzejsze niuanse złagodzono jednak przy pomocy drewna sandałowego. W efekcie recenzowane perfumy nie przechylają się ku żadnej z płci.
To teraz przekonajmy się może jak prezentują się parametry użytkowe Noir Exquis. Praktycznie od razu po aplikacji uświadomiłem sobie, że projekcja recenzowanych perfum jest naprawdę dobra. Zapach jest intensywny i bez problemu czuję go na sobie. Podobnie jak i osoby w moim otoczeniu. Ze względu na swoją specyficzną promienistość nie jest jednak uciążliwy. A jak prezentuje się pod kątem trwałości? Moim zdaniem również całkiem nieźle. Kompozycja utrzymuje się na skórze przez około 7-8 godzin. Zwracam jednak uwagę na fakt, iż mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.
Tradycyjnie, jeszcze kilka słów o flakonie recenzowanej kompozycji. A ten stanowi typowy wzór stosowany przez L’Artisan Parfumeur. Butelka wykonana jest więc z przydymionego, zielonego szkła i osadzona na podstawie w kształcie siedmiokąta. Jej front zdobi minimalistyczna biała etykieta, na której wypisano nazwę zapachu oraz jego koncentrację. W jej dolnej części umieszczono natomiast logo francuskiej marki. Do wykończenia posłużyła zaś czarna, plastikowa zatyczka. Całość wygląda prosto, ale jest przyjemna dla oka.
Jest coś przewrotnego w tym, że próbka perfum inspirowanych przypadkowym spotkaniem trafiła w moje ręce… przez przypadek. Niemniej, cieszę się, że tak się stało. Noir Exquis to bowiem naprawdę ciekawe perfumy. Choć orientalne, to na swój sposób swojskie. Dające użytkownikowi spore poczucie komfortu. Ich ciepły aromat najlepiej sprawdzi się zaś jesienią. Gdy za oknem zacina zimny deszcz, przyjemnie będzie nam otulić się ich kulinarnym zapachem. Warto też jednak zwrócić uwagę na de facto mało niszowy charakter tej kompozycji. Choć perfum o takich nutach nie znajdziemy może na półkach mainstreamowych perfumerii, to już pachnidła o podobnym klimacie jak najbardziej tak. Co bynajmniej nie powinno zniechęcić Was chociaż do kilkudniowych testów Noir Exquis.
Noir Exquis
Główne nuty: Przyprawy, Kawa.
Autor: Bertrand Duchaufour.
Rok produkcji: 2015.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)