Bez i Agrest – czarodziejka z Saskiej Kępy
Dziś na bloga powraca inspirowana postaciami z Wiedźmina seria perfum Scent-Personality. A bohaterem najnowszego wpisu jest Bez i Agrest. Czyli zapach dedykowany Yennefer – jednej z najpotężniejszych czarodziejek w stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego uniwersum. Ale w jaki sposób przedstawić magię i moc przy pomocy wonnego pachnidła? A do tego jeszcze piękno, bo przecież i ta cecha nie jest Yennefer obca? W swoim perfumach Alan Balewski podążył tropem wskazanym przez samego Sapkowskiego, który wspominał, iż jego postać używa perfum o zapachu bzu i agrestu. Przekonajmy się zatem w jaki sposób nuty te zinterpretowane są w dziele Scent-Personality.
Choć kwiatowy charakter opisywanych dziś perfum wyczuwalny jest od samego początku, to jednak głowa Bez i Agrest zbudowana została w oparciu o inne nuty. Przede wszystkim o wytrawny aromat białego wina. Lekko cierpki i odrobinę kwaskowy, uatrakcyjnia on otwarcie stworzonej przez Alana Balewskiego kompozycji. Wtóruje mu zaś owocowa woń tytułowego agrestu. Także i ona jest kwaskowa i w moim odczuciu całkiem nieźle zastępuje cytrusy. Nadaje zapachowi lekkości oraz pobudzającej świeżości. Oba powyższe składniki uzupełnione zaś zostały nutą fiołka. Za jego sprawą do perfum Scent-Personality wprowadzony został z kolei pewien ładunek zieleni. Przy czym, dzięki swojej charakterystycznej cierpkości, aromat ten dobrze łączy się ze wspomnianym już winem. Wszystko to nie trwa jednak zbyt długo i szybko ustępuje miejsca nutom serca.
A skoro już o środkowej fazie Bez i Agrest mowa… Jak już się zapewne domyślacie, wiodącą rolę odgrywa w niej bez. Z tym, że to, co potocznie nazywamy bzem to jak naprawdę lilak pospolity. A jego dobrze wszystkim znany aromat jest tu naprawdę prominentny. Słodki, ciężki i zawiesisty. Nieco otumaniający. Myślę, że Saska Kępa z piosenki Maryli Rodowicz mogła pachnieć właśnie w ten sposób. Natomiast czarny bez stanowi tu jedynie dopełnienie kwiatowego akordu. Co ciekawe, opisywane dziś perfumy skojarzyły mi się z innym dziełem Scent-Personality, a konkretnie z Jaskółką. Odnajduję tu ten sam sposób przedstawienia motywu kwiatowego. Pełny i jakby barokowy. Ze środkowej fazy Bez i Agrest bije nektarowe ciepło. Które pogłębione jeszcze zostało za sprawą budującej bazę kompozycji nuty miodu. W efekcie zapach jest wyraźnie słodki (dla mnie chyba odrobinę za bardzo), ale nie mdły. Wydaje mi się też, że przechyla się w kobiecą stronę. Czemu akurat nie można się dziwić, w końcu inspirowany jest czarodziejką. Obok miodu, w ostatniej fazie Bez i Agrest odnajdziemy jednak również balsamiczną woń styraksu. A także trochę słodkawego piżma. I nie wiem czy tylko mi się wydaje, ale mam wrażenie, że w końcówce tych perfum czuję coś wyraźnie zwierzęcego.
Przyjrzyjmy się też jeszcze parametrom użytkowym opisywanych dziś perfum. Jak prezentują się moc i trwałość dzieła Scent-Personality? Według mnie pierwsza z nich dość przeciętnie. Zapach projektuje raczej dyskretnie. Nie jest jednak tak, że pozwala całkowicie o sobie zapomnieć. Raz po raz daje nam znać o swojej obecności. Jeśli zaś chodzi o czas, przez jaki utrzymuje się na skórze, to w moim wypadku było to około 5-6 godzin. To niezła trwałość biorąc pod uwagę niewielką ilość sztucznych utrwalaczy. Przypomnę też jednak, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.
Chciałbym także napisać kilka słów o flakonie recenzowanego pachnidła. Jego kształt jest typowy dla oferowanych przez Scent-Personality zapachów. Sześcienna buteleczka wykonana jest z przeźroczystego szkła. Jej front zdobi zaś miodowo złota pieczęć z wyciśniętą w niej ośmioramienną gwiazdą. Złota jest również wieńcząca szczyt flakonu zatyczka. Natomiast znajdująca się we wnętrzu ciecz ma barwę ciemnego różu. Całość wygląda intrygująco i naprawdę ma w sobie coś czarodziejskiego.
Z trójki recenzowanych przeze mnie do tej pory zapachów Scent-Personality Bez i Agrest najmniej przypadł mi do gustu. Co nie znaczy bynajmniej, że są to złe perfumy. Po prostu mam inne preferencje. Opisywana kompozycja posiada kwiatowy charakter, uzupełniony kilkoma świeższymi akcentami. Jej słodycz wydała mi się jednak trochę przytłaczająca. I jednak bardziej w kobiecym klimacie. Choć z drugiej strony ciekaw byłbym jej odbioru na rynku arabskim, gdzie znakomita większość męskich pachnideł budowana jest w oparciu o kwiaty. Niemniej, dla mnie Bez i Agrest to perfumy raczej monotematyczne, jedynie ze znikomą ewolucją w czasie. Za ich sprawą zainteresowałem się natomiast innym zapachem z tymi samymi nutami w tytule, to jest Elderflower & Gooseberry od Jo Malone. To już jednak temat na odrębny wpis.
Bez i Agrest
Główne nuty: Bez, Miód.
Autor: Alan Balewski.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Może być. (4/7)