Jaskółka – księżniczka z kuflem
Bohater dzisiejszego wpisu – Jaskółka – to drugie z serii wiedźmińskich perfum, które mam przyjemność prezentować na Agar i Piżmo. Jednak tym razem eksplorować będziemy zgoła odmienne rejony niż w przypadku Próby Traw. Zacznijmy jednak od ich nazwy. Zgodnie z tym, co udało mi się ustalić, Jaskółka to jedno z imion, którymi określano księżniczkę Cirillę. Czy znaczy to zatem, że będziemy tu mieli do czynienia z kompozycją o wyraźnie kobiecym charakterze? Nie powiedziałbym. Choć na oficjalnym fanpage’u marki na portalu Facebook znaleźć można takie określenia jak wdzięk i niewinność. Zachęcam jednak do przekonania się jakie są moje odczucia na temat tych perfum.
Być może będziecie zaskoczeni, ale początek Jaskółki skojarzył mi się z aromatem ciemnego piwa na miodzie. Stąd kufel w tytule niniejszej recenzji. Zapach jest słodki i trochę w stylu gourmand. Choć jego otwarcie ma w sobie również nieco zieleni. Jej obecność zawdzięczamy zaś nucie sosny. Na pewno nie określiłbym jednak głowy opisywanych perfum jako drzewnej. Choć pewną subtelną wytrawność da się tu wyczuć. Pojawiają się także jakby metaliczne akcenty. I zakładam, że to właśnie one budują deklarowany w pierwszej fazie zapachu akord (elfickiej) krwi. Choć póki co dla mnie nadal dominuje tu słodkawy piwny wątek. Dopiero w sercu ulega on przeobrażeniu a ja w pełni uświadamiam sobie jego pochodzenie.
Skoro Jaskółka inspirowana jest księżniczką, to w jej składzie nie mogło zabraknąć najbardziej królewskiego ze wszystkich kwiatów. Róża stanowi pierwszoplanowy element środkowej fazy stworzonych przez Alana Balewskiego perfum. A choć wyraźna, nigdy nie dominuje całości. To właśnie ona odpowiada za wspomnianą już przeze mnie słodycz kompozycji. Jest intensywnie czerwona i ma w sobie coś marmoladowego. Jakąś nektarowość. I to stąd właśnie skojarzenie z piwem na miodzie. W skutek obecności róży całość nabiera też bardziej ciepłego klimatu. Królowej kwiatów towarzyszą zaś jagody. Ich aromat nie jest jednak dla mnie ewidentny. Niemniej, od samego początku wyczuwałem w recenzowanych perfumach pewne owocowe niuanse. Teraz zaś wiem jakie jest ich źródło. Zgodnie z posiadanymi przeze mnie informacjami, w sercu Jaskółki odnajdziemy też jeszcze nard. Jako że do tej pory nie miałem okazji zetknąć się z aromatem olejku nardowego, nie będę się wypowiadał na temat wpływu jaki wywiera on na całość zapachu. Mogę natomiast powiedzieć, że im bardziej zbliżamy się do bazy kompozycji, tym łatwiej zauważyć jej kolejną przemianę. Obecne w końcówce piżmo służy nie tylko za utrwalacz, ale również nadaje prezentowanemu pachnidłu głębi. Wpisuje się także w jego słodki klimat. Choć zarazem niesie ze sobą pewien ładunek drapieżności. Podkreślony jeszcze poprzez użycie wytrawnej nuty brzozy. W ostatniej fazie zapachu występuje także siano. Jego zielono-słomiany aromat nie stanowi tu jednak według mnie istotnego elementu.
Weźmy jeszcze pod lupę parametry użytkowe Jaskółki. Jeśli chodzi o moc tych perfum, to moim zdaniem nie można mieć tutaj żadnych zastrzeżeń. Zapach projektuje naprawdę wyraźnie i już niewielka ilość wystarczy, by całe pomieszczenie wypełniło się jego aromatem. Do tego należy zaś dodać bardzo dobrą trwałość. Przy okazji recenzji Próby Traw pisałem, że nie w pełni mnie ona satysfakcjonuje. Jednak w przypadku naszego dzisiejszego bohatera nie mam tego problemu. Stworzona przez Alana Balewskiego kompozycja utrzymuje się bowiem na ciele przez 8-10 godzin. Zwracam przy tym uwagę, iż mamy tu jednak do czynienia z wodą perfumowaną.
Poświećmy też chwilę uwagi flakonowi recenzowanego zapachu. Wykonany jest on z przeźroczystego szkła, przez które widać zamkniętą w nim bursztynową ciecz. Jego front zdobi zaś ciemnozielona pieczęć z wyciśniętym emblematem jaskółki w locie. Przytwierdzona jest ona do biegnącej po obwodzie buteleczki kremowej opaski. Tej samej barwy jest również wieńcząca flakon zatyczka. Swoim kształtem kojarzy się ona ze zwieńczeniami greckich kolumn. Uwagę zwraca również całkowity brak jakichkolwiek oznaczeń, na przykład nazwy czy marki kompozycji. Niemniej, całość i tak prezentuje się zupełnie nieźle.
Po kilku dniach testów Jaskółki, ostatecznie zdecydowałem, że nie są to perfumy dla mnie. Choć pewnego uroku odmówić im nie można. Zapach jest zmienny i zróżnicowany. Mój kłopot z nim polega jednak na tym, że na mojej dziewczynie pachnie zdecydowanie lepiej niż na mnie. Na jej skórze róża rozwija się i czerwienieje słodyczą. A u mnie raz po raz tonie w miodowym piwie. Chyba taka specyfika mojego pH. Wróćmy jednak do konkretów. Stwierdzam, że będąca główną bohaterką kompozycji róża pachnie tu całkiem uniwersalnie. Na pewno nie określiłbym jej jako stricte kobiecej. Choć część mężczyzn może jednak mieć z Jaskółką problem. Zachęcam jednak, by samemu wyrobić sobie na ten temat zdanie.
Jaskółka
Główne nuty: Róża, Nuty Drzewne.
Autor: Alan Balewski.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)