Agar i Piżmo

View Original

Costa Azzurra – po opustoszałych klifach

Wielu ludziom Lazurowe Wybrzeże jawi się jako wymarzony kierunek wakacji. Błękitna, woda, biały piasek i słońce. A do tego pobudzające wyobraźnię miasta takie jak Cannes czy Saint-Tropez. Nie może zatem dziwić fakt, że Tom Ford zdecydował się poświęcić tej części Francji jedne ze swoich perfum. A mowa oczywiście o Costa Azzurra. Zapach ten pierwotnie powstał w 2014 roku jako część kolekcji Private Blend. Po pewnym czasie zniknął jednak z rynku, by rok temu powrócić w nowej odsłonie. Już jako część linii Signature. Za inspirację do jego powstania posłużył zaś motyw ucieczki tam, gdzie nie mieszkają żadni ludzie. I chyba jest to kolejna rzecz, o której każdy z nas czasem marzy. Przekonajmy się zatem jak pachną stworzone w oparciu o taką fantazję perfumy.

Patrząc na oficjalny spis nut można by spodziewać się, że głowa Costa Azzurra posiada drzewny charakter. Tymczasem rzeczywistość jest nieco inna. W pierwszej fazie recenzowanego zapachu całkiem wyraźnie czuć bowiem cytrusy. Przede wszystkim słodkawy aromat mandarynki. Oraz nieco kwaśniejszą cytrynę. Nadają one otwarciu kompozycji soczystości. A także subtelnej świeżości. Szybko zdajemy sobie również sprawę z obecności wątku morskiego. Wprowadzonego do opisywanych perfum za sprawą nut drewna dryftowego oraz wodorostów. Które objawiają się w postaci pewnej wyczuwalnej tu słoności. Zupełnie nie czuję natomiast deklarowanego na tym etapie zapachu oudu. Podobnie jest zresztą z kardamonem i nasionami selera. Przy czym ten pierwszy może jednak wpływać na nieco bardziej cielesny charakter dzieła Ford’a.

O ile pierwsza faza Costa Azzurra utrzymana jest w świeżym, cytrusowo-morskim klimacie, to serce ma już zauważalnie odmienny styl. Postrzegam je jako kwiatowo-mydlane. Co może być zasługą pojawiającej się w nim lawendy. Słodko-gorzkiej i wyraźnie ziołowej. Wspomaganej przez równie wytrawny, a do tego zielony, aromat arcydzięgla. Oraz mirt. Za mydlaną i jakby piżmową stronę kompozycji odpowiedzialne są natomiast nasiona ambrette. Pojawia się również cyprys. Jego obecność stanowi z kolei niewątpliwe nawiązanie do Lazurowego Wybrzeża. Rośliny te często porastają bowiem śródziemnomorskie klify. Zupełnie nie wiem natomiast skąd bierze się wyczuwalny przeze mnie wątek kwiatowy. Żadna z deklarowanych w składzie nut mi do niego nie pasuje. A jednak bezsprzecznie czuję tu nektarową słodycz i ciepło. Zastanawiające… Natomiast w miarę jak zbliżamy się do bazy, całość staje się bardziej drzewna. I zdecydowanie silniej wytrawna. Pojawiają się dymne nuty kadzidła i mastyksu. A także chłodna i zielona wetyweria. Bardzo ważną rolę pełni też dąb. Za jego sprawą całość nabiera męskości. Staje się ciemniejsza i jakby surowa. Sprawia, że zamiast słonecznych plaż w mojej głowie pojawiają się obrazy rozbryzgujących się o strome, porośnięte drzewami klify. Jednak końcówka Costa Azzurra osłodzona została jeszcze kremowym aromatem wanilii. Nieco łagodzi on wytrawny charakter ostatniej fazy zapachu.

A jak prezentują się walory użytkowe recenzowanych perfum? Na początek weźmy pod lupę ich projekcję. A ta nie jest moim zdaniem zbyt dobra. Oceniam ją jako poniżej przeciętnej. Kompozycja nie posiada intensywnego aromatu i trzyma się blisko skóry. Dopiero naprawdę obfita aplikacja pozwala wyraźniej czuć ją na sobie. Costa Azzurra nadrabia jednak trwałością. Ta jest już bowiem w pełni satysfakcjonująca i w moim przypadku wynosi 8-9 godzin. Przypomnę też jednak, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną.

Poświęćmy także chwilę uwagi flakonowi Costa Azzurra. A ten może zwracać uwagę. Przynajmniej według mnie. Wykonany jest zaś z przeźroczystego, karbowanego szkła. Przez które z łatwością dostrzeżemy zamkniętą w jego wnętrzu złocistą ciecz. Sama buteleczka jest natomiast walcowata, a przy jej dolnej krawędzi umieszczono metalową blaszkę z wygrawerowaną na niej nazwą zapachu oraz marką producenta. Także w kolorze złotym. Którym pokryta jest również i karbowana zatyczka flakonu. Pod względem designu całość jest więc bardzo spójna, a do tego przyciąga spojrzenia. Kojarzy się z luksusem. Choć niekoniecznie pasuje do charakteru opisywanej kompozycji.   

Muszę szczerze przyznać, że miałem problem z decyzją jaką ocenę przyznać Costa Azzurra. Z jednej strony zapach jest naturalny i dobrze skomponowany. Nosi się go całkiem komfortowo, a do tego posiada wyraźną ewolucje. Ale z drugiej, niczym mnie nie zaskoczył. Swoim charakterem kompozycja przypomina mi wiele innych, które już znam. I niespecjalnie wyróżnia się na ich tle. Innymi słowy brak mi tu oryginalności. A przecież to właśnie ta cecha definiuje tak wiele oferowanych przez Tom’a Ford’a perfum. W przypadku Costa Azzurra jej brak pozwala jednak zrozumieć, czemu zapach został wycofany z linii Private Blend. Kto chciałby płacić tyle pieniędzy, skoro na rynku mnóstwo jest podobnych, ale zdecydowanie tańszych pachnideł. Bo choć nasz dzisiejszy bohater to summa summarum perfumy niezłe, to do efektu wow! daleko.

Costa Azzurra
Główne nuty: Cytrusy, Zioła, Nuty Drzewne.
Autor: brak danych.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia:  Może być. (4/7)