Tobacco Vanille – witaj w klubie
Minęło sporo czasu odkąd ostatni raz recenzowałem perfumy Tom’a Ford’a. Ponieważ jednak jest to jedna z moich ulubionych marek uznałem, że najwyższy czas by kolejny zapach z logo TF zagościł na blogu. Mój wybór padł zaś na Tobacco Vanille. Kompozycja ta powstała w 2007 roku a jej autorem jest Olivier Gillotin – twórca między innymi Dior – Higher i 10 Corso como. Za inspirację do powstania tych perfum posłużyło zaś wyobrażenie jakie Tom Ford ma o Londynie a zwłaszcza jego klubach dla gentlemanów. Czy recenzowany dziś zapach okazał się zatem podobny do Burberry – London for Men? Nie do końca, niemniej już z samej nazwy prezentowanej kompozycji domyślić się można, że z dziełem Antoine’a Maisondieu dzieli ona wspólny mianownik, to jest tytoń. Co do zasady Gillotin poszedł jednak w zupełnie innym kierunku niż jego młodszy kolega. Jakim? Tego dowiecie się już za chwilę. Najpierw chciałbym jednak wspomnieć o pewnej ciekawostce, którą znalazłem na oficjalnej stronie marki. Otóż, zgodnie z opisem, Tobacco Vanille posiada silnie męski charakter. Chyba, że akurat ma go na sobie kobieta… Zaintrygowani? Bo ja bardzo.
Już od pierwszych chwil po aplikacji na skórę nie można mieć wątpliwości, kto jest głównym bohaterem recenzowanych dziś perfum. Szorstka i męska nuta liści tytoniu dominuje otwarcie Tobacco Vanille. Nasze skojarzenia od razu szybują więc w kierunku wspomnianych na wstępie klubów i ich członków, flegmatycznie nabijających swoje fajki tytoniem. Muszę jednak szybko dodać, że dzieło Gillotin’a przepełnione jest także słodyczą. Na wstępie bardzo łatwo wyczuć można coś, co przypomina mi aromat suszonych owoców. A w zasadzie nie tyle suszonych, co macerowanych. W miodzie. Aby jednak nie było za słodko kompozycja zbalansowana została sporą dawką przypraw, przede wszystkim goździków. Ja wyczuwam tu także różowy pieprz i cynamon. Nie można też mieć żadnych wątpliwości, co do przynależności Tobacco Vanille do grupy zapachów, które ja określam jako orientalne gourmand. Skojarzenia z pachnidłami Serge’a Lutens’a są tu jak najbardziej na miejscu.
W sercu dymny wątek kontynuowany jest za sprawą kwiatu tytoniu. Nie dominuje on jednak tej fazy kompozycji, stanowiąc raczej tło, na którym rozgrywa się dalsza część sztuki pod nazwą Tobacco Vanille. Swoją obecność wyraźnie zaznacza teraz bób tonka. Jego słodycz ma w sobie coś zniewalającego. Co ważne, kompozycja przez cały czas pozostaje jednak w balansie. Olivier Gillotin nie pozwolił, by słodsze nuty zdominowały zapach. W tym celu dodał on do swojego dzieła szczyptę gorzkiego i ciemnego kakao. Tuż obok niego rozkwita zaś drugi główny akord tych perfum, to jest wanilia. Egzotyczna, ciepła i otulająca, sprawia, że zapach staje się jedwabiście miękki. I bardzo zmysłowy. Rozjaśnia ona kompozycję i przesądza o jej uwodzicielskim charakterze. W bazie dodatkowo towarzyszy jej zaś abstrakcyjny akord drzewny, zbudowany w oparciu o ambrę i benzoes.
Recenzowane dziś perfumy nie zawodzą również pod względem walorów użytkowych. Tobacco Vanille posiada wyraźną, nieco ponad standardową, projekcję. Gdy wchodzimy do pomieszczenia jego aromat wchodzi tam razem z nami. A wychodzi dopiero kilka minut po nas. Nie jest jednak uciążliwy. Dodatkowo zapach charakteryzuje się świetną trwałością. W moim przypadku utrzymywał się on na skórze przez około 20-22 godziny. Na ubraniach zaś przez 3 doby. To rewelacyjny wynik, trzeba jednak pamiętać, że kompozycja ta występuje w stężeniu wody perfumowanej.
Przyjrzyjmy się jeszcze flakonowi, w którym dystrybuowane jest Tobacco Vanille. Ten charakterystyczny i przywodzący na myśl jakieś apteczne specyfiki kształt jest wspólny dla wszystkich zapachów z linii Private Blend. Sam flakon wykonany jest z ciemnego szkła. Na jego froncie znajduje się zaś złota tabliczka, na której wypisana jest nazwa tych perfum oraz ich pojemność. Jest też wspomniana już informacja, że Tobacco Vanille występuje w postaci eau de parfum. Całość prezentuje się bardzo dobrze. Elegancko i męsko.
Tobacco Vanille to przykład perfum ze świetnie wyegzekwowanym tytułowym tematem. Zapach opiera się na grze pomiędzy ciepłą zmysłowością reprezentowana przez wanilie i tonkę a szorstka męskością obecną tu za sprawą tytoniu. Ma w sobie też coś egzotycznego. Bardziej niż z samym Londynem i jego mieszkańcami kojarzy mi się jednak z brytyjskimi oficerami stacjonującymi gdzieś w koloniach na Bliskim Wschodzie i w Indochinach. Co do zasady, jest też kompozycją niezwykle bogatą, otulającą nas rozgrzewającym płaszczem swojego aromatu. Z tego też względu perfumy te doskonale nadają się na zimowe chłody. W tym wszystkim pozostają jednak męskie i w pewien sposób eleganckie. Mają w sobie też pewien wieczorowy pierwiastek. Krótko mówiąc: Tobacco Vanille – uwielbiam!
Tobacco Vanille
Główne nuty: Tytoń, Wanilia.
Autor: Olivier Gillotin.
Rok produkcji: 2007.
Moja opinia: Gorąco polecam! (7/7)