Agar i Piżmo

View Original

Cédrat Enivrant – w strugach szampana

     Dziś po raz kolejny spotykamy się z jedną z moich ulubionych niszowych marek perfum jaką jest Atelier Cologne. Na bohatera niniejszego wpisu wybrałem zaś skomponowany w 2014 roku przez Ralf’a Schwieger’a Cédrat Enivrant (fr. upojny cytron). Od razu zwrócę też Waszą uwagę na fakt, że tytuł dzisiejszej recenzji jest nieco przewroty, bowiem perfumy te zainspirowane zostały nie samym szampanem, a stworzonym na jego bazie koktajlem French 75 (125 ml dobrze schłodzonego wytrawnego szampana, 30 ml ginu, 15 ml świeżo wyciśniętego soku z cytryny, 10 ml syropu cukrowego, 3-4 kostki lodu i wisienka koktajlowa). Podobnie jak on mają one za zadanie przynosić przyjemne orzeźwienie. Komponowanie tego typu zapachów jest zresztą dziedziną, w której Atelier Cologne radzi sobie wyjątkowo dobrze. Przekonajmy się zatem czy Cédrat Enivrant nie stanowi wyjątku od tej zasady.

     Recenzowane dziś perfumy posiadają bardzo charakterystyczny, cierpki początek. Na pierwszy plan wybija się w nim meksykańska limona. Tuż obok niej pojawia się zaś tytułowy cytron, zwany też cedratem. Ten pochodzący z Indii owoc pachnie bardzo podobnie do cytryny, jego aromat jest jednak głębszy i zawiera więcej goryczy. Podobno wprawny nos odnajdzie w nim też słodką woń kwiatu wiśni. Będę musiał sprawdzić. Zgodnie z informacją zawartą na oficjalnej stronie Atelier Cologne użyty do skomponowania Cédrat Enivrant cytron nie pochodzi jednak z Indii, a z Maroka. Cytrusowej trójcy dopełnia zaś bergamotka z Kalabrii. Dzięki takiemu zestawieniu nut głowy perfumy te są niezwykle wręcz pobudzające. Zapach jest zielony i orzeźwiający.

     W sercu Cédrat Enivrant do głosu dochodzą ziołowe akcenty, bardzo zręcznie wplecione tu przez Schwieger’a. Za sprawą chińskiej mięty utrzymany został świeży charakter zapachu, pojawia się w nim jednak więcej goryczy. Jest to spowodowane przede wszystkim zastosowaniem bazylii z Egiptu. Wnosi ona do kompozycji także pewne pikantne niuanse. Na tym etapie nie mogło zabraknąć także jagód jałowca. Sprowadzone z Macedonii stanowią bardzo czytelne nawiązanie do obecnego w składzie French 75 ginu. Muszę przyznać, że osobiście bardzo lubię gorzką woń jałowca i z przyjemnością odnajduje ją w zapachowej piramidzie Cédrat Enivrant. Co ciekawe w tej fazie zapach wydaje mi się także wyraźnie mydlany. Nie jest to jednak zarzut. Po prostu perfumy te dają mi duże poczucie czystości, świeżości a także pewnej nonszalanckiej elegancji. W miarę jak kompozycja wchodzi w swój ostatni etap, jej ostry i nieco kanciasty wydźwięk łagodnieje. Pojawia się więcej słodyczy. Zamiast cukru trzcinowego mamy jednak bób tonka z Brazylii. Nieco kremowy a nieco waniliowy wraz z haitańską wetywerią świetnie współtworzy bazowy akord Cédrat Enivrant. Szkielet kompozycji uzupełniony zaś został przez drzewno-żywiczny aromat żywicy elemi z Filipin. Ta pozyskiwana z drzew kanarecznika substancja dobrze komponuje się z pozostałymi nutami recenzowanych dziś perfum i zgrabnie domyka tę fazę zapachu.

     Stworzony przez Schwieger’a zapach posiada bardzo dobrą projekcję. Po kilku godzinach zaledwie nieznacznie traci na sile i wciąż potrafię bardzo wyraźnie wyczuć go w przestrzeni wokół siebie. Do tego dochodzi jeszcze doskonała trwałość. W moim wypadku Cédrat Enivrant utrzymywał się na skórze przez 10-12 godzin, co jest wynikiem rzadko spotykanym wśród cytrusowych perfum. Tym bardziej świadczy to o kunszcie jego wykonania.

     Jeśli chodzi i flakon to nie odbiega on wzorem od przyjętych przez Atelier Cologne standardów. Szklany, przezroczysty prostopadłościan wykończony został brązową, skórzaną zatyczką oraz opatrzony jasnozieloną etykietą. Jej barwa dobrze oddaje lekki, cierpki i zielony właśnie charakter tych perfum. Do tego sama zawarta we flakonie ciecz również ma zbliżony odcień, wszystko zgrywa się zatem w spójną całość.

     Muszę stwierdzić, że Cédrat Enivrant to perfumy, które tylko w niewielkim stopniu kojarzą mi się z szampanem, a i to raczej ze względu na fakt, że początek rzeczywiście ma w sobie coś musującego niż przez wzgląd na podobieństwo zapachu. Kompozycja jest cierpka, zielona i wręcz tryska strugami chłodnego orzeźwienia. To zdecydowanie zapach na lato. Będzie pasował zarówno młodym jak i starszym. Co ciekawe, podczas przeprowadzanych przeze mnie testów Cédrat Enivrant za każdym razem pachniał odrobinę inaczej. To plus, bowiem lubię, gdy perfumy żyją na skórze, nieustannie się przeobrażając i zaskakując użytkownika swoją zmiennością. Zapach ten to kolejna mocna pozycja w portfolio Atelier Cologne.

Cédrat Enivrant
Główne nuty: Cytrusy.
Autor: Ralf Schwieger.
Rok produkcji: 2014.
Moja opinia:  Gorąco polecam! (7/7)