Brioni – rzymskie wakacje
Ekskluzywne włoskie marki modowe takie jakie jak Loro Piana, Brunello Cucinelli czy Brioni nie cieszą się w Polsce zbytnią popularnością. A już na pewno nie taką jak Versace, Giorgio Armani czy Gucci. Powoli jednak coraz silniej przebijają się do masowej świadomości. Choćby dzięki serialom Marvel’a takim jak Secret Invasion, w którym jeden z bohaterów zapytany o markę swojego garnituru odpowiada, że to Brioni. Włoska firma dodatkowo próbuje zaś wzmocnić swoją reputację za pomocą perfum. Na przykład zaprezentowanym światu w 2021 Brioni Eau de Parfum autorstwa samego Michel’a Almairac’a. Zapach ten opisywany jest jako kwintesencja rzymskiego szyku. Łączący w sobie wyrafinowanie i charyzmę. Tyle jeśli chodzi o slogany reklamowe. Przekonajmy się jednak jak pachnie w rzeczywistości.
Otwarcie recenzowanych perfum jest naprawdę świeże. Podczas pierwszych testów wydało mi się też wyraźnie morskie. Z czasem wrażenie to nie było już jednak dla mnie tak ewidentne. Niemniej, nawet oficjalna strona marki wskazuje na jego ozonowy charakter. Rześkość Brioni wynika też jednak z obecności nuty zielonego jabłka. Nadaje ono otwarciu nieco soczystości oraz delikatnie owocowego sznytu. W pierwszej fazie kompozycji pojawia się również różowy pieprz. Także i on niesie ze sobą ładunek świeżości. A także subtelną słodycz. Dzięki nutom głowy dzieło Michel’a Almairac’a od początku wydaje się czyste. Wspomniana świeżość ma jednak specyficzny wymiar. Nie jest to cytrusowe orzeźwienie. W tych perfumach mamy raczej do czynienie z przyjemnym chłodem nadmorskiego włoskiego miasteczka. Niemal czuć wiejącą od morza bryzę, niosącą ze sobą delikatne słonawe akcenty. W miarę upływu czasu całość staje się jednak nieco bardziej elegancka.
Przy okazji recenzji takich perfum jak Bottega Veneta – Illusione for Him czy Dolce & Gabbana pour Homme wspominałem o terminie sprezzatura. I według mnie pasuje on również do Brioni. Serce zapachu to bowiem kwintesencja niewymuszonej elegancji. Wciąż rześkie, ma w sobie zarówno męskość jak i szyk. A wszystko to dzięki obecnej w nim nucie liścia fiołka. I to właśnie ten składnik jest według mnie kluczowy dla całego dzieła Almairac’a. Czuć go już w otwarciu, jednak dopiero w środkowej fazie kompozycji w pełni wysuwa się na pierwszy plan. Sprawia, że opisywane perfumy pachną nie tylko świeżo, ale i bardzo klasycznie. Jest w nich coś czarującego. Fiołek uzupełniony zaś został przez żywiczny aromat Amroxanu. Ociepla on dzieło Brioni i nadaje mu trochę więcej jedwabistości. Którą da się wyczuć również w bazie zapachu. A tę zbudowano przede wszystkim w oparciu o drewno cedrowe. Dzięki niemu (a także zapewne nie wymienionemu w składzie Iso E Super) ostatnia faza Brioni pozostaje lekka. I wciąż wyraźnie rześka. Pojawiają się w niej jednak bardziej zmysłowe bób tonka i piżmo. Natrafiłem nawet na stwierdzenia, że w swojej końcówce recenzowane perfumy przypominają inne dzieło francuskiego mistrza, a konkretnie kultowe Gucci Pour Homme. Osobiście nie podzielam jednak takiego poglądu. Prezentowany dziś zapach wydaje mi się znacznie lżejszy, a także bardziej tradycyjny.
Zobaczmy teraz jak prezentują się parametry użytkowe Brioni. Wspomniałem już, że kompozycja ma raczej lekki charakter. Z tym, że jej moc jest akurat całkiem spora. Trzy psiknięcia w zupełności wystarczą, by bez problemu czuć było jej aromat w przestrzeni wokół nas. Jeśli zaś dodamy do tego całkiem przyzwoitą trwałość (taką na poziomie 8-9 godzin), to myślę, że pod kątem walorów użytkowych dzieło Almairac’a pozwala nam na zadowolenia. Musze jednak przypomnieć, że mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną, a nie toaletową.
Chciałbym też poświecić kilka słów flakonowi recenzowanego zapachu. A zacznę może od tego, że powstał on we współpracy ze słynna włoską manufakturą szkła - Bormioli Luigi, znaną między innymi ze współpracy z Lolitą Lempicką (Au Masculin), Giorgio Armanim (Sì) i Guerlain (La Petite Robe Noire). Buteleczka Brioni wykonana jest z przeźroczystego, ciemnoniebieskiego szkła, które odzwierciedlać ma kolor sygnaturowych garniturów włoskiej marki. Do tego posiada masywne dno, a na jej froncie znajduje się czarna etykieta z wypisaną nazwą kompozycji. Oraz złotym obramowaniem. Czarna, magnetyczna zatyczka ma kształt walca a jej wierzch zdobi litera B. Która pojawia się także na złotym atomizerze. Całość wygląda zatem zarówno elegancko, jak i luksusowo.
Otwarcie przyznam, że jestem zaskoczony jak dobrymi perfumami są Brioni. Zapach jest świeży, elegancki i wyrafinowany. Mimo dość tradycyjnego charakteru, jest również na wskroś nowoczesny. Przypomina mi Fahrenheit Dior’a. Obie kompozycje łączy nie tylko główna nuta, ale też klimat, w jakim są utrzymane. Lekkość i szyk. A przy tym wyraźny męski pierwiastek. Coś, co sprawia, że mając na sobie te perfum natychmiastowo nabieramy pewności siebie. Nic nie jest niemożliwe a świat staje przed nami otworem. Takie są moje wrażenia z testów Brioni Eau de Parfum. Dawno już w mainstreamowej perfumerii nie było pachnidła, które mimo, że proste, tradycyjne, a do tego z niewielką ewolucją w czasie, pachniałoby tak dobrze. Dla mnie to kwintesencja włoskiego stylu i zdecydowanie polecam zapoznanie się z tą kompozycją.
Brioni
Główne nuty: Fiołek, Nuty drzewne.
Autor: Michel Almairac.
Rok produkcji: 2021.
Moja opinia: Polecam. (6/7)