Touch for Men – słodka elegancja

     Moim zdaniem każda ceniąca się marka perfum powinna mieć w swojej ofercie przynajmniej jeden męski zapach o bardziej eleganckim i formalnym charakterze. W przypadku Burberry tego typu kompozycją jest według mnie Touch for Men. Pamiętam, że gdy parę lat temu poznałem dzieło Jean-Pierre’a Bethouart’a nie wzbudziło ono we mnie większych emocji. Był to jednak tylko przelotny nadgarstkowy test. Na testy globalne zdecydowałem się dopiero w tym roku. I już teraz mogę Wam zdradzić, że była to dobra decyzja. Po bliższym poznaniu Touch naprawdę sporo zyskał w moich oczach. Tym chętniej dziś dzielę się więc z Wami jego recenzją. Może i Wy dołączycie do grona wielbicieli tych perfum.  

Touch.jpg

     Już sam początek prezentowanych dziś perfum wskazuje, że mamy do czynienia z kompozycją wyrafinowaną. Jest jasny i elegancki. Do tego naznaczony zielenią. Ten aspekt Touch for Men zawdzięcza obecności w swoim składzie dwóch nut: arcydzięgla oraz liści fiołka. I to właśnie druga z nich definiuje charakter zapachu. Nie znika ona bowiem wraz z przeminięciem akordu głowy, lecz trwa na skórze przez długie godziny. Oprócz zieleni w aromacie fiołkowych liści jest też coś szorstkiego i niezaprzeczalnie męskiego. A jednak Touch jest kompozycją zdecydowanie subtelną w odbiorze. Być może wynika to z faktu, że ostrzejsze fiołkowe tony złagodzone zostały nie tylko poprzez wspomniany już dzięgiel, lecz również przez delikatną słodycz mandarynki. Wspólnie sprawiają one, iż otwarcie recenzowanych dziś perfum ma w sobie coś miękkiego. Zresztą słodsze akcenty odnajdziemy też jeszcze w bazie kompozycji. Myślę, że w tym miejscu warto by także dodać, że gdybym nie wiedział, że to zapach Burberry mógłbym nawet pomyśleć, ze to Prada! Odnajduję tu charakterystyczne DNA perfum włoskiej marki.   

Touch

     Co ciekawe, w sercu Touch for Men zbytnio się nie zmienia. Zapach pozostaje lekki i transparentny. Trochę wyraźniej zaznacza się natomiast - początkowo wyciszona - nuta drewna cedrowego. Również i ona, obok liści fiołka, ma wpływ na wytrawny charakter kompozycji. Towarzyszą jej zaś przyprawy pod postacią czarnego pieprzu i gałki muszkatołowej. Ożywiają one środkową fazę Touch, jednocześnie akcentując męski rodowód tych perfum. Ocieplają też ich wizerunek. Emanacją tego ciepła jest zaś baza kompozycji. Miękka i jedwabista, stworzona została w oparciu o połączenie białego piżma i bobu tonka. Słodycz tych dwojga jest jednak bardzo subtelna, podobnie jak cały recenzowany dziś zapach. Jednocześnie drzewne tony z serca Touch powracają tu za sprawą obecnej w składzie wetywerii. Co ważne, kompozycja pozostaje jednak klarowna i spokojna. To, co najbardziej mnie jednak zaskoczyło to niezwykła prostota stworzonych przez Jean-Pierre’a Bethouart’a perfum. I to chyba właśnie połączenie prostoty z elegancją i delikatnością  sprawiło, że bardziej niż w ofercie Burberry widziałbym Touch for Men w portfolio Prady.  

     Muszę przyznać, że również pod względem walorów użytkowych Touch prezentuje się naprawdę nieźle. Mimo delikatnego charakteru projekcja tych perfum wcale nie jest słaba. Wręcz przeciwnie - zapach jest całkiem dobrze wyczuwalny niemal przez cały czas swojego trwania na skórze. Dla mnie okazało się to kolejnym pozytywnym zaskoczeniem. Również trwałość recenzowanej dziś kompozycji jest całkiem przyzwoita. 7-8 godzin to czas, przez który utrzymywała się ona na mojej skórze.

Touch

     Opisując flakon Touch for Men należy zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż stanowi on odwróconą wersję Touch for Women! W wersji męskiej ścięty stożek został bowiem postawiony do góry nogami. Dzięki temu obie buteleczki znalazłszy się obok siebie będą wzajemnie komplementarne. Zupełnie jak mężczyzna i kobieta. To ciekawy zabieg ze strony Burberry. Ponadto, uwagę zwraca również masywna, drewniana zatyczka, pod którą ukryty jest atomizer. Stanowi ona bardzo ładne wykończenie flakonu. Jeśli zaś chodzi o zawartą w nim ciesz to jej jasnobłękitna barwa dobrze pasuje do lekkiego charakteru kompozycji.

     Jakiś czas temu usłyszałem od mojej bratowej, że Touch to zapach zupełnie nie w moim stylu. I całkowicie się z tym zgadzam. A mimo to, recenzowana dziś kompozycja naprawdę mi się podoba. W moim odczuciu są to perfumy dla mężczyzny z klasa. Są czyste i klarowne. Cenię Touch for Men za ich ponadczasowy styl, prostotę i elegancję.  Do tego dochodzi również ta niezwykła subtelność, którą cechują się ich aromat. Chyba nie znam drugich takich perfum. Z tego też względu nie powinien zdziwić Was fakt, że po zakończeniu globalnych testów dzieła Bethouart’a zdecydowałem się nabyć własny flakon Touch. I póki co nie żałuje.   

Touch for Men
Główna nuta: Fiołek.
Autor: Jean-Pierre Bethouart.
Rok produkcji: 2000.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)