Comme des Garçons – perfumowa awangarda
Dziś na Agar i Piżmo trafia naprawdę ciekawa marka. I to nie tylko perfumowa. Comme des Garçons (fr. Jak chłopcy) jest bowiem również, a może przede wszystkim, producentem odzieży. Jednak dzięki współpracy z czołowymi perfumiarzami udało jej się zaistnieć także na rynku wonnych pachnideł. W zasadzie można nawet powiedzieć, że zdobyła go szturmem. Co niewątpliwie wynika z dużej oryginalności oferowanych przez japońską markę zapachów. A wszystko zaczęło się od Eau de Parfum autorstwa Mark’a Buxton’a. Cofnijmy się zatem trochę w czasie.
Comme des Garçons założona została w 1969 roku przez Japonkę Rei Kawakubo oraz jej męża Adriana Joffe. Jednak oficjalna rejestracja nastąpiła dopiero w cztery lata później. Sama nazwa zainspirowana została zaś piosenką Tous les garçons et les filles Françoise Hardy. Wspomniałem też już, że opisywana dziś marka produkuje przede wszystkim odzież. Dzięki dużej ekstrawagancji tworzonych przez Kawakubo projektów (asymetria, wystające szwy, nadużywanie czerni) udało jej się wybić na rodzimym rynku. Przez całe lata 70’ XX wieku umacniała ona swoją pozycję. Aż w końcu przyszedł czas i na resztę świata. A przede wszystkim stolicę mody, czyli Paryż. Jednak mające miejsce na początku lat 80’ pokazy kolekcji Comme des Garçons nie wzbudziły uznania francuskich krytyków. Do marki przylgnęła zaś łatka punkowej. Mimo to, Kawakubo nie porzuciła obranego przez siebie kierunku. I z czasem ta konsekwencja, w połączeniu z wysoką jakością oferowanych ubrań (wiele produktów jest szytych ręcznie), zaczęła przynosić efekty. A japońska marka zaistniała w świadomości masowych konsumentów. W 2004 roku Comme des Garçons otworzyła nawet butik na Dover Street Market w Londynie. Po nim przyszedł zaś czas na kolejne metropolie, między innymi Nowy Jork, Hong Kong, Pekin, Melbourne czy Berlin. Jednak jeszcze zanim to nastąpiło w ofercie CdG zaczęły pojawiać się perfumy.
Pierwszym zapachem powstałym pod szyldem japońskiego brandu (1994 rok) był Comme des Garçons - Eau de Parfum. Stworzona przez Mark’a Buxton’a kompozycja o ciepłym i zmysłowym charakterze, szybko zyskała uznanie na rynku. Prawdziwego zamieszania narobił jednak dopiero Odeur 53 z 1998 roku. Stanowi on niezwykłą mieszankę 53 aromatów takich jak pranie schnące na wietrze, wydmy, lakier do paznokci, górskie powietrze czy palona guma. To się nazywa awangarda! Co więcej, znakomita większość zapachów CdG to tak zwane uniseksy. Natomiast odejście od tradycyjnego postrzegania perfum wyraża się choćby w podziale na linie, w ramach których oferowane są kompozycje japońskiej marki. Np. syntetyczna. Na największą uwagę zasługuje chyba jednak seria poświęcona kadzidłu. To właśnie w niej znajdziemy takie perełki jak Avignon, Zagorsk czy Kyoto. Stworzony przez Rei Kawakubo brand chętnie współpracuje także z innymi. Choćby z magazynem Monocle, wspólnie z którym stworzył cała mini-kolekcję zapachów. W tym miejscu wypada mi dodać, że samemu jestem wielkim miłośnikiem wchodzącego w jej skład Hinoki. Natomiast kooperacja z Pharell’em Williams’em zaowocowało powstaniem G I R L. Warto także wspomnieć, że obecnie częściowym właścicielem licencji na perfumy Comme des Garçons jest hiszpański gigant Puig. A skoro już mówimy o własności, to sam również jestem posiadaczem jednej kompozycji japońskiej marki. A jest nią Luxe Patchouli. Mam jednak nadzieję, że kiedyś moja kolekcja powiększy się jeszcze o inne zapachy z logo CdG.