Black Aoud – róża w wersji noir
Black Aoud to jedne z najpopularniejszych perfum w ofercie Montale. Oficjalna strona marki określa go nawet jako iconic fragrance (ang. ikoniczny/kultowy zapach). Wiedziałem zatem, że prędzej czy później i ja muszę go poznać. Szczególnie, że francuski brand to jeden z moich ulubionych producentów perfum. Zresztą już sama nazwa kompozycji zachęca do testów. Black Aoud – to brzmi naprawdę męsko. Użyłbym nawet określenia samczo. I z tego choćby względu spodziewałem się, że zapach będzie ciężki, orientalny i z wyraźnym przechyłem w męską stronę (oficjalnie wszystkie perfumy Montale to tzw. uniseksy). Czy zatem to, co znalazłem we flakonie z logo MTL spełniło moje oczekiwania?
Początek Black Aoud zdecydowanie wywołał moją konsternację. Jest raczej słodki i zauważalnie owocowy. Przez pierwsze 2-3 sekundy pachnie niemal jak różany dżem. Pojawia się w nim mandarynka. Jednocześnie nie można jednak mieć wątpliwości, że mamy tu do czynienia z pachnidłem oudowym. Charakterystyczna lekarska gorycz drewna agarowego z Kambodży obecna jest tu od samego początku. Jest silnie drzewna i jakby zbutwiała. Nie bez znaczenia dla otwarcia Black Aoud pozostaje także fakt, iż odnajdziemy w nim nutę drewna sandałowego. Jak również pewne skórzane niuanse. Co do zasady głowa tych perfum jest jednak zdecydowanie mało męska. Nie tego się spodziewałem po dziele Pierre’a Montale.
W sercu słodycz kompozycji podtrzymana została za pomocą róży. Stanowi ona kluczowy składnik tych perfum a z jej obecności w składzie Black Aoud łatwo zdać sobie sprawę już w pierwszej fazie zapachu. Początkowa słodycz zmienia jednak swój charakter. Z owocowej przechodzi w kwiatową. W tym miejscu warto wspomnieć, że w krajach arabskich róża uchodzi jednak za typowo męski kwiat. Również to, w jaki sposób zaprezentowała została w recenzowanych dziś perfumach wskazuje komu są one dedykowane. W dziele Pierre’a Montale róża jest mroczna i jakby dymna. To bardzo intrygujący efekt. W zapachu łatwo też wyczuć ostrzejszą woń paczuli. Próbuje ona przechylić równowagę na męską stronę. Jej ziemisty charakter stanowi też naprawdę ciekawe tło dla wspomnianej już kwiatowej nuty. Zakładam, że to również paczula odpowiedzialna jest za wyczuwalne w początkowej fazie skórzane akcenty. Niemniej mogły one być także efektem obecności w bazie Black Aoud labdanum. Za jego sprawą do kompozycji wprowadzony zostaje także wątek ambrowy. W połączeniu z piżmem wygładza ono końcówkę opisywanych dziś perfum, nadając jej delikatniejszego, jedwabistego charakteru. Warto jednak zauważyć, że drzewna nuta oudu nie znika, lecz towarzyszy nam do samego końca. Nigdy całkowicie nie dominuje jednak kompozycji, nie przygniata też swoim ciężarem.
W kwestii walorów użytkowych Pierre Montale jak zwykle nie zawodzi. Black Aoud jest pachnidłem naprawdę mocnym. Jego projekcja znacznie przekracza europejskie standardy. Z tego względu należy wyjątkowo uważać z aplikacją. Szczególnie, że tę kompozycję naprawdę łatwo przedawkować, tym samym przyprawiając o ból głowy nie tylko osoby w naszym otoczeniu, ale i siebie samego. Do tego zapach posiada również naprawdę dobrą trwałość. Utrzymuje się na ciele przez 10 do 12 godzin, choć jak na Montale to i tak mało.
W moim odczuciu flakon recenzowanych dziś perfum bardziej pasuje do ich nazwy niż charakteru. Jego ciemny, walcowaty kształt zdecydowanie kojarzy się z czymś bardziej męskim. Niemniej złote napisy wskazywać mogą, że w środku znajdziemy kompozycję naprawdę bogatą i złożoną. I pod tym względem na pewno nie będziemy rozczarowani. Dodatkowo, na czarnym tle prezentują się one naprawdę okazale. Jak zwykle żałuję jednak, że w przypadku flakonów Montale nie ma możliwości zobaczyć jak dużo perfum nam jeszcze zostało. Ich aluminiowe ścianki są bowiem nieprzeźroczyste.
Niewątpliwie Black Aoud to zapach ciekawy. Z jednej strony drzewny i ziemisty. A także w pewien sposób surowy. Z drugiej jednak różany temat nie pozwala mi zaklasyfikować tych perfum jako typowo męskich. Przynajmniej nie w naszym, to jest zachodnim, kręgu kulturowym. Nosząc kompozycję Montale czułem, że pachnę bardziej kobieco niż gdy testowałem Byredo – Pulp. Kilka osób było zresztą naprawdę zaskoczonych, gdy usłyszało, że to perfumy dla mężczyzn. Co więcej, jedna moja koleżanka jest już w posiadaniu własnego flakonu Black Aoud. Niewątpliwie zapach ten zasługuje jednak na to by go poznać. Jest złożony i oryginalny. Ta ciemna, ziemista róża ma w sobie coś fascynującego. Nie każdemu musi się podobać, ale jestem pewien, że bez większego problemu znajdzie ona swoich zagorzałych miłośników. Ja zaś zachęcam, by zamówić sobie choćby małą próbkę.
Black Aoud
Główne nuty: Róża, Oud.
Autor: Pierre Montale.
Rok produkcji: 2006.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)