Olfaktoryczna anatomia – opoponaks, czyli słodkie złoto Somalii

Dziś po raz kolejny powracam do tematu wonnych żywic. Tym razem na tapetę wziąłem zaś jedną z najbardziej egzotycznych, czyli opoponaks. Już na wstępie muszę jednak zaznaczyć, że w związku z naszym dzisiejszym bohaterem narosło sporo niejasności. Mianem opoponaks często (i błędnie) określa się bowiem także opopanaks, który, choć ma podobne pochodzenie, jest jednak zupełnie inną substancją. Co więcej opoponaks nazywany jest również perfumeryjnym opopanaksem. Zdezorientowani? Nie martwcie się, ja też na początku byłem. W niniejszym poście postaram się jednak wszystko w miarę jasno wytłumaczyć. A także przedstawić co ciekawsze kompozycje z tą nutą w temacie.

Zaczniemy jak zawsze od botaniki. Opoponaks, znany również pod nazwą bisabol, pozyskuje się z rośliny zwanej Commiphora guidotti. Jest to balsamowiec z rodziny osoczynowatych, występujący przede wszystkim na terenie Etiopii i Somalii. Natomiast wspomniany przeze mnie opopanaks otrzymuje się z Commiphory erythraea. I teraz jeszcze jedna ciekawostka. Przy okazji dzisiejszego wpisu dowiedziałem się, że z balsamowca ekstraktuje się jeszcze jeden niezwykle popularny (i dużo lepiej każdemu znany) składnik perfum. A konkretnie mirrę. Do tego potrzebny jest jednak krzak Commiphora myrrha. Wszystkie trzy balsamowce mogą natomiast występować zarówno jako krzewy lub drzewa. Charakteryzują się też stosunkowo krótkim pniem i rozłożysta koroną. Najwyższe osobniki osiągają do 10 m wysokości. Posiadają też drobne potrójne lub pojedyncze listki a ich gałęzie pokryte są cierniami. Rośliny te lubią duże ilości słońca, potrafią także wytrzymać okresy suszy. Nie są też specjalnie wybredne, jeśli chodzi o glebę.

A jak pozyskuje się opoponaks? Żywicę tę zbiera się z otworów, powstałych w skutek nacięcia kory krzewu. Zastygłe kryształki są następnie poddawane ekstrakcji rozpuszczalnikowej. W kolejnym etapie poddaje się je myciu alkoholem. Potem następuje zaś utwardzenie otrzymanej w ten sposób cieczy i powstaje pożądany absolut. Niewielkie bryłki mają barwę czerwono-brązową i dobrze rozpuszczają się w alkoholu. W tym celu szczególnie poleca się zaś ten 10-procentowy, stosowany przez perfumiarzy. Warto także dodać, że choć balsamowce Commiphora guidotti występują w Afryce, to głównym producentem przetworzonego opoponaksu jest Francja.

Przejdźmy teraz do najistotniejszej części dzisiejszego wpisu. To jest do tego, jak pachnie prezentowana żywica.  Jej aromat jest słodki i ciepły. Bardzo bogaty. Oprócz oczywistego wątku balsamicznego, wyczuć w nim można nuty przypominające toffi, wanilię i karmel. Posiada także wyraźne dymne akcenty. Jak również coś, co kojarzyć się może z wonią przypraw, w szczególności cynamonu. Stąd w perfumach opoponaks często łączony jest z takimi składnikami jak wspomniana już wanilia a także irys, róża, ambra, goździki czy paczula. Co istotne, zanim trafił do przemysłu perfumeryjnego, używany był przede wszystkim w obrzędach religijnych (podobno bardzo cenił go sam król Salomon). A także w aromaterapii. Posiada bowiem właściwości antydepresyjne. Oraz przeciwzapalne i grzybobójcze.

Jeśli chodzi o perfumy, to opoponaks większą karierę zrobił w kompozycjach dedykowanych paniom. Istotną rolę odgrywa między innymi w Dior – Poison, Must de Cartier oraz Opium od YSL. A także, a może przede wszystkim w uwielbianych przeze mnie Shalimar. Muszę jednak zaznaczyć, że żaden z tych zapachów nie jest kompozycją stricte opoponaksową. Tych należy bowiem szukać w perfumach niszowych. Takich jak na przykład Santa Maria Novella – Opoponax czy Opoponax z oferty Les Néréides. Niewątpliwie uwagę zwrócić także należy na Eau Lente od diptyque. Których recenzję planuję już od dawna, ale wciąż nie mogę się zebrać. Jest również Carthusia – Ligea. Natomiast z typowo męskich pachnideł z tą nutą w bazie gorąco rekomenduję Wam Tom Ford – Noir. Jak również Interlude Man spod szyldu Amouage. I może jeszcze Special for Gentleman od Le Galion. A Wy, co polecacie?