Agar i Piżmo

View Original

Bergamote – cytrusy w wersji mini

Choć bergamotka to chyba najczęściej występujący w perfumach cytrus, to jednak rzadko poświęca się jej całe kompozycje. Niemniej, w przypadku bohatera naszego dzisiejszego wpisu akurat tak się dzieje. W Bergamote The Different Company, wspólnie z Jean-Claude’m Elleną, przedstawia nam bowiem wyidealizowaną, niemal boską (dawna nazwa tych perfum to Divine Bergamote) wizję tytułowego owocu. Zapach zarazem klasyczny jak i nowoczesny.  Zapowiada się więc prawdziwa uczta dla powonienia. Tyle, że nieraz przekonałem się już o tym, iż szumne zapowiedzi nie zawsze znajdują pokrycie w rzeczywistości. Sprawdźmy zatem jak jest tym razem.

Chłodny i soczysty cytrusowy aromat dominuje otwarcie kompozycji. To właśnie tytułowa bergamotka. Czuć ją tu bardzo wyraźnie. Jej zapach jest delikatnie gorzki, dzięki czemu nieco silniej pobudza zmysły. Niesie też ze sobą spory ładunek energii. Co być może wynika również z obecności imbiru w głowie Bergamote. Za jego sprawą pierwsza faza recenzowanych perfum nabiera więcej pikanterii. Subtelnie kręci w nosie. A to przekłada się właśnie na bardziej energetyzujący klimat otwarcia dzieła Jean-Claude’a Elleny. Chciałbym też zaznaczyć, że już od samego początku całość wydaje się być dość prosta i niewymagająca. Francuski perfumiarz słynie ze swojego minimalistycznego stylu a Bergamote jest tego bardzo ewidentnym przykładem.

Choć opisywane dziś perfumy poświęcone są bergamotce, to jednak innych akordów też można się w nich doszukać. Z naciskiem na doszukać. Wśród nich wspomnieć zaś wypada o pojawiającym się w sercu kompozycji wątku zielonym. Odrobinę zmiękcza on naturalnie ostrą woń cytrusów. Nadaje też świeżości oraz sprawia, że raz po raz jestem w stanie wyczuć tu coś, co swoim aromatem przypomina sok  wyciekający z pękniętej młodej łodygi. Motyw ten pojawia się jednak gdzieś głęboko w tle dzieła The Different Company i nie stanowi jego istotnego elementu. Podobnie jak i występująca na tym etapie kompozycji woń kwiatu pomarańczy. Posłużył on Ellenie przede wszystkim do ocieplenia środkowej fazy Bergamote i nadania jej nieco kwiatowej słodyczy. Jak również dalszemu oswojeniu tytułowej bergamotki. Choć ta ani na moment nie znika z pierwszego planu. Dopiero w bazie traci trochę na intensywności. Dzięki czemu łatwiej dostrzec budujące ostatnią fazę recenzowanych perfum piżmo. W moim odczuciu jest tu zaś ono naprawdę silnie mydlane. Nie pamiętam czy w jakimkolwiek innym zapachu ten jego aspekt był dla mnie aż tak ewidentny. Czasem mam wręcz wrażenie jakbym po prostu wąchał kostkę cytrusowego Fa. Szczególnie w przypadku testów na bloterze. Choć i na skórze odczucie to jest dość wyraźne. Natomiast oprócz wspomnianego piżma, w bazie Bergamote pojawia się jeszcze rabarbar. Tyle, że jego obecność jest tu dla mnie zagadką. Na pewno nie wyczuwam go jako samodzielnej nuty. Być może został on jednak wpisany we wspomniany już akord zielony, który w końcowej fazie perfum Elleny nadal jest jeszcze obecny.

Skupmy się teraz na innych aspektach kompozycji. A konkretnie jej parametrach użytkowych. Na początek projekcja. Ta jest moim zdaniem dość przeciętna. Zaaplikowane w małych ilościach Bergamote są raczej słabo wyczuwalne. Dopiero obfitsze spryskanie się tymi perfumami pozwala lepiej poczuć ich aromat. Niestety, nie na długo. Zapach posiada bowiem słabą trwałość. Z mojej skóry dzieło Jean-Claude’a Elleny znikało już po około 4-5 godzinach. Zdaję sobie sprawę, iż cytrusowe pachnidła nie są zbyt trwałe, mimo to czuję jednak pewne rozczarowanie.

Przy okazji dzisiejszej recenzji wypada mi też wspomnieć o elemencie, którym jest flakon opisywanych perfum. I pod jego adresem raczej uwag mieć nie można. Mamy tu oczywiście do czynienia z klasycznym wzorem używanym przez The Different Company. A zatem butelka jest prostopadłościenna i wykonana z przeźroczystego szkła. Przez które widać znajdującą się w jej wnętrzu jasnozieloną ciecz. Na ściankach można zaś znaleźć informację o nazwie zapachu, jego marce oraz tworzących go nutach. Całość zwieńczona została natomiast srebrną zatyczką z nałożonych na siebie schodkowo okręgów.

Jeśli mam być szczery, to Bergamote niczym mnie nie zachwyciły. Perfumy te są monotematyczne i niewiele się w nich dzieje. Mógłbym nawet określić tę kompozycję nie jako minimalistyczną a po prostu ubogą. Purytańską. I niestety nie potrafię dostrzec w tym nic pięknego. Doceniam świeżość kompozycji, jednak tak silne uproszczenie zapachu jakoś do mnie nie przemawia. Szczególnie, że również jego parametry użytkowe nie są najlepsze. Osobiście określiłbym Bergamote jako średnio udany eksperyment. Domyślam się o co chodziło Ellenie, ale końcowy efekt zupełnie mnie nie przekonuje. Z tym, że nadal daleki jestem od nazwania tych perfum złymi. Po prostu moje oczekiwania były większe. Cóż, może następnym razem.   

Bergamote
Główna nuta: Bergamotka.
Autor: Jean-Claude Ellena.
Rok produkcji: 2003.
Moja opinia: Może być. (4/7)