Bez i Agrest – czarodziejka z Saskiej Kępy

Dziś na bloga powraca inspirowana postaciami z Wiedźmina seria perfum Scent-Personality. A bohaterem najnowszego wpisu jest Bez i Agrest. Czyli zapach dedykowany Yennefer – jednej z najpotężniejszych czarodziejek w stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego uniwersum. Ale w jaki sposób przedstawić magię i moc przy pomocy wonnego pachnidła? A do tego jeszcze piękno, bo przecież i ta cecha nie jest Yennefer obca? W swoim perfumach Alan Balewski podążył tropem wskazanym przez samego Sapkowskiego, który wspominał, iż jego postać używa perfum o zapachu bzu i agrestu. Przekonajmy się zatem w jaki sposób nuty te zinterpretowane są w dziele Scent-Personality.

Read More

Oranges and Lemons, Say The Bells of St. Clement’s – bo cytrusów nigdy dość

Przy okazji niedawnej recenzji Menthe Fraîshe wspominałem, że zaopatrzyłem się w próbki dwóch zapachów marki Heeley. Tym drugim jest zaś bohater dzisiejszego wpisu - Oranges and Lemons, Say The Bells of St. Clement’s. Czyli w skrócie St. Clement’s. Jeśli i Was zdziwiła stosunkowo długa nazwa tych perfum, to śpieszę wyjaśnić, że pochodzi ona od staroangielskiej rymowanki Oranges and Lemons. Wymienione w niej dzwony znajdują się natomiast w kościele św. Klemensa, jednym z dwóch pod tym wezwaniem w Londynie. Przy czym chodzi najpewniej o Eastcheap. Sama kompozycja określana jest jednak jako na wskroś nowoczesna. A przy tym naprawdę świeża. Przekonajmy się zatem jak jest w rzeczywistości.

Read More

H24 – świeżość całą dobę?

Recenzowane dziś perfumy to jedna z głośniejszych premier 2021 roku. A także z bardziej kontrowersyjnych. H24 to bowiem zapach, który podzielił krytyków. Jedni się nim zachwycają, inni opisują jako przyjemny i poprawny. I jak się domyślacie, taki rozdźwięk tylko zaognił moją ciekawość. Ponadto, to pierwsza od czasów Terre d’Hermès (czyli od 15 lat) oryginalna (czyli nie flanker) męska kompozycja francuskiej marki. Koło takiego pachnidła nie można przejść obojętnie. Natomiast materiały prasowe określają je jako współczesne a także high-tech. Zastanowiło mnie też czy za tym ostatnim określeniem nie kryje się jakaś wskazówka co do tworzących H24 nut. Odpowiedzi poszukamy zaś w dalszej części niniejszego wpisu.

Read More

Cuir de Russie – dłoń w rękawiczce

Po opublikowanej w styczniu zeszłego roku recenzji Sycomore, dziś znów na bloga trafia zapach z kolekcji Les exclusifs de Chanel. Tym razem mój wybór padł na Cuir de Russie. Z tym, że opisywane teraz perfumy to wersja autorstwa Jacques’a Polge’a z 2016 roku. Ich pierwowzór powstał zaś w roku 1924 za sprawą słynnego Ernesta Beaux. Kolejną istotną kwestią jest natomiast to, iż oficjalnie mamy tu do czynienia z kompozycją dla kobiet. Stali czytelnicy Agar i Piżmo wiedzą już jednak, że nie zawsze zgadzam się z tak sztywnym podziałem. I podobnie jest w przypadku Cuir de Russie. Niemniej, po więcej szczegółów zapraszam do lektury całego niniejszego wpisu.

Read More

Rive Gauche pour Homme – powrót barbera

Powstałe w 1971 roku Rive Gauche (fr. lewy brzeg) to jedne z najważniejszych perfum kobiecych XX wieku. Lizzie Ostrom umieściła je nawet w swojej książce Perfume. A century of scents. Dziś na bloga trafia jednak recenzja ich męskiego odpowiednika. A więc Rive Gauche pour Homme. Zapach ten powstał dopiero w 2003 roku. Od tego czasu trendy zmieniły się dość mocno, do testów przystąpiłem zatem z założeniem, że ze swoim protoplastą nie będzie miał wiele wspólnego. Skusiła mnie natomiast osoba jego autora, którym jest Jacques Cavalier. A także fakt, że sama kompozycja zalicza się do klasycznie męskiej rodziny fougère. Bez dalszej zwłoki zapraszam zatem do zapoznania się z moją opinią na temat tych perfum.

Read More

Jump – jaka wódka, taki kac

W dzisiejszej recenzji zaglądamy za naszą zachodnią granicę. Na bloga trafiają bowiem Joop! – Jump. Niemiecka marka zasłynęła przede wszystkim za sprawą Joop! Homme, ale od daty ich premiery nie miała podobnie spektakularnego sukcesu. Przez cały czas pozostawała jednak aktywna na rynku perfum. A jednym z owoców tej aktywności jest właśnie nasz dzisiejszy bohater. Zapach powstały w 2005 roku za sprawą Sophie Labbé. A określany jako świeży i aromatyczny zarazem. Bardzo mocno zaskoczyły mnie natomiast informacje, iż w piramidzie nut odnajdziemy akord zmrożonej wódki. Jakkolwiek jestem pewien, że sam nie chciałbym tak pachnieć, to jednak nie mogłem nie przeprowadzić testów. A moimi spostrzeżeniami dzielę się z Wami w niniejszym wpisie.

Read More

3# Nota di Viaggio (Ciavuru d’Amuri) – jak kochają Sycylijczycy?

Dziś na bloga trafia trzecia i ostatnia odsłona stworzonego przez Meo Fusciuni podróżniczego cyklu. Tym razem włoska marka zabiera nas na Sycylię. A więc w rodzinne strony Giuseppe Imprezzabile. Sama nazwa tych perfum również pochodzi zresztą z języka sycylijskiego. A tłumaczy się ją jako perfumy miłości. Ponadto, to właśnie Włochów uważa się za najbardziej romantyczną ze wszystkich nacji. Wszystko to zebrane razem wystarczyło, bym zapragnął poznać tę kompozycję. I już teraz mogę zdradzić, że wcale nie żałuję. Przekonajmy się zatem jak według Giuseppe Imprezzabile pachnie miłość po sycylijsku.

Read More

Hero – kapitan nuda

Dziś na bloga trafia jedna ze zdecydowanie głośniejszych premier 2021 roku. O ile nie najgłośniejsza. Hero brytyjskiej marki Burberry. W materiałach promocyjnych tych perfum znaleźć można informację o podobieństwach między koniem a człowiekiem a także ich transformacji w mityczną istotę. Zatem chyba w centaura. Choć według Burberry w bohatera. Sam zapach opisywany jest natomiast jako świeży, męski i odważny. Czyli mainstreamowy standard. Niemniej, nawet za tego typu oklepanymi sloganami potrafi czasem kryć się perfumowa perełka. Przekonajmy się więc jak jest w przypadku Hero.

Read More

Batucada – samba na Copacabanie

Zawsze powtarzam, że pisząc o perfumach można też poszerzyć swoją wiedzę z zupełnie innych dziedzin. I tak, przy okazji dzisiejszego wpisu, dowiedziałem się czym jest batucada. A jest to odmiana samby charakteryzująca się silnymi wpływami ludowych tańców afrykańskich. I to właśnie ten taniec posłużył za inspirację dla recenzowanego dziś zapachu. Mowa tu o Batucada francuskiej marki L’Artisan Parfumeur. Kompozycji określanej jako żywa i radosna. A że za oknem szaro i buro to może przyda nam się trochę brazylijskiego słońca.

Read More

Chergui – barwy, które niesie wiatr

Serge Lutens to jedna z moich ulubionych marek perfum. Jednak ostatnio jakoś nie było mi z nią po drodze. Niemniej, dziś w końcu zapach z logo SL znów trafia na bloga. Za sprawą Chergui przenosimy się zaś do Maroka. A więc kraju, z którego olfaktorycznego bogactwa francuska marka czerpie w obfitości. Nasz dzisiejszy bohater nazwany jest zaś na cześć wiatru. Chergui lub Sharqi występuje głownie w rejonie północnej Sahary a wieje ze Wschodu lub Południowego Wschodu (sharq to po arabsku Wschód). Natomiast niesione przez niego aromaty posłużyły Lutens’owi za inspirację do stworzenia recenzowanych perfum. Przekonajmy się zatem co kryje się w wonnych podmuchach Chergui.

Read More