Olfaktoryczna anatomia – zieloność galbanum
Dziś na blogu chciałbym zaprezentować kolejny składnik roślinnego pochodzenia wykorzystywany w przemyśle perfumeryjnym. Mój wybór padł tym razem na substancję o tajemniczej nazwie galbanum. Podobnie jak labdanum i olibanum a także opisywany już przeze mnie oud również i bohater niniejszego wpisu jest żywicą, jednak ze względu na sposób pozyskiwania olejku różni się od pozostałych. Ma też zupełnie odmienny aromat. Jak zatem pachnie galbanum i gdzie można je znaleźć?
Żywicę określaną mianem galbanum pozyskuje się z roślin z rodziny selerowatych zwanych zapaliczkami (Ferula), w szczególności zapaliczki galbanowej (Ferula galbaniflua). W naturalnym środowisku występują one przede wszystkim na terenie obecnego Iranu, a także w Turcji i Afganistanie. Jej uprawy znajdują się także w Egipcie, Libanie, RPA i Rosji. Zapaliczki lubią suche, wyżynne tereny o dużej ilości słońca i niewielkich opadach. Jeśli chodzi o wygląd to krzewy te osiągają wysokość do 1 aż do 4 metrów i charakteryzują się twardą, wydrążoną w środku łodygą. Ich liście są lekko wełniste i mają pierzaste płaty. Kwiaty natomiast są drobne i żółte (choć zdarzają się też jasnopomarańczowe oraz białe), ich skupiska przypominają natomiast kwiatostany dzięgla lub kopru włoskiego.
Aby pozyskać żywicę zapaliczki należy odkopać korzeń rośliny i ponacinać go a następnie, po około 2 tygodniach, zebrać płynną substancję, która zgromadziła się w miejscach nacięć. W zależności od gatunku może ona mieć barwę zielono-żółtą, żółtą lub jasnobrązową. Proces destylacji nie jest zbyt skomplikowany i odbywa się przy pomocy pary wodnej. W ten sposób uzyskać można od 10 do 25 % wonnego olejku, w zależności od jakości wykorzystywanych roślin.
Wszystkie rośliny z rodzaju Ferula charakteryzują się bardzo specyficznym aromatem. Zapach jest silny, świeży i cierpki ze słabo wyczuwalną drzewną nutą w tle. Epatuje zielonością. Przypomina trochę woń świeżo krojonej zielonej papryki lub liści hiacynta, a jego balsamiczne tony ujawniają się dopiero w schyłkowej fazie. Niektórzy porównują go też do zapachu świeżo zgniecionych igieł pinii lub strąków zielonego groszku. Doskonale komponuje się z kwiatowymi nutami gardenii, narcyza, irysa i fiołka tworząc piękne zielone akordy. W starożytności galbanum wykorzystywane było do produkcji kadzideł, zwłaszcza w Egipcie, znajdowało także zastosowania w procesie mumifikacji zwłok. Wzmianki o tej żywicy znaleźć można również w Biblii. Olejek ten ma też właściwości lecznicze – wspomaga gojenie ran, pomaga również w leczeniu oparzeń, trądziku i innych chorób skórnych. Do Europy substancja ta zawędrowała szlakami handlowymi przez Aleksandrię i Wenecję.
W perfumerii galbanum pierwszy raz zastosowane zostało przez Jacques’a Guerlain’a w 1932 roku w Vol de Nuit – kompozycji stworzonej w celu uhonorowania drugiej powieści Antoine’a de Saint-Exupéry pod tym samym tytułem (fr. Nocny Lot). Olejek ten znalazł się także w składzie tak kultowych perfum jak Vent Vert od Pierre’a Balmain i Chanel No. 19. Co ciekawe ze względu na mającą miejsce w 1979 roku rewolucję w Iranie konstrukcja drugiego z wymienionych pachnideł musiała ulec reformulacji, gdyż tymczasowo nie było możliwości pozyskiwania roślin tak wysokiej jakości jak te pochodzące z Persji. Aromat galbanum odnaleźć można również w takich zapachach jak Azzaro Couture, Bandit Roberta Piguet’a, Vero Profumo – Mito, debiutanckim dziele Alberto Morillas'a – Must dla Cartier, Fidji Guy’a Laroche, untitled belgijskiej marki Maison Martin Margiela czy - w duecie z irysem - w Ivoire Pierre’a Balmain. Z zasługujących na wyróżnienie perfum o stricte męskim charakterze współtworzy ono zaś między innymi świetnego Platinum Egoiste od Chanel, zbudowaną na drewnie sandałowym Roma per Uomo Laury Biagiotti, Sir amerykańskiego duetu D.S. & Durga, klasyk w postaci Grey Flannel od Geoffrey’a Beene’a oraz stworzony przez Pierre’a Bourdon dla marki Frederic Malle French Lover.