Epic Man – jedwabnym szlakiem
Pierwsze perfumy Amouge poznałem już dość dawno temu. Ale mimo pozytywnych wrażeń wciąż jakoś nie mogłem zabrać się za porządne testy. Być może wpływ na taki stan rzeczy miały wysokie ceny zapachów omańskiej marki (nawet próbek). W końcu jednak przełamałem niemoc. I tak dziś na bloga trafia Epic Man. Kompozycja inspirowana słynnym Jedwabnym Szlakiem. Strażnik jego legendy (określenie z oficjalnej strony Amouage). Jeśli więc jesteście ciekawi jak – oczami Randy Hammami, autorki Epic – wygląda olfaktoryczna podróż z Arabii do Chin zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu.
Początek zapachu jest typowo orientalny. Mamy w nim do czynienia z prawdziwą mieszanką przypraw. Są choćby szafran, kminek i kardamon. Oraz gałka muszkatołowa. A choć otwarcie Epic Man jest silnie wytrawne, to nie brak mu też pewnej świeżości. Sam akord przyprawowy jest natomiast w moim odczuciu dość monolityczny. Ciężko wyłowić w nim poszczególne, tworzące go elementy. Dla mnie najłatwiej chyba odnaleźć tu wspomniany kardamon. Nie da się też nie zauważyć, że głowa kompozycji zabarwiona została subtelną zielenią. To z kolei zasługa mirtu oraz geranium. Dodatkowo, ich aromat nadaje recenzowanym perfumom męskiego charakteru. Ponadto, bardzo łatwo zdać sobie sprawę, ze jednym z głównych bohaterów Epic jest oud. Do niego jednak jeszcze wrócimy.
Gdy przyprawowy kurz już opadnie, dzieło Amouage spowijać zaczyna inny woal. Na pierwszy plan wychodzi bowiem kadzidło. Wonna mieszanka mirry i olibanum przypomina nam o bliskowschodnim charakterze kompozycji. W wydaniu Randy Hammami kadzidło jest dymne i chłodne. Mało kwaskowe. Za to zauważalnie drzewne. I w takiej wersji naprawdę mi się podoba. Okrywa Epic Man jasnoszarym płaszczem. Na tym etapie zapachu wyczuwam też obecność różowego pieprzu. Jego słodycz często zresztą towarzyszy wspomnianemu olibanum. Dlatego pojawienie się tej przyprawy na tym etapie opisywanych perfum nie powinno dziwić. Aby silniej zaakcentować drzewny charakter swojego dzieła Hammami sięgnęła za to po cedr. Nuta uwidaczniać się zaczyna w sercu zapachu i przeprowadza go do jego ostatniej fazy. W niej królują zaś nuty drzewne. Mocy nabiera wspomniany już oud. Jego ciężki aromat przygniata kompozycję do ziemi. Mam też pewne wątpliwości co do naturalności tej nuty. Obok niej odnajdziemy tu zaś jeszcze dość prominentne kastoreum. A także paczulę. Ich ostra woń nie każdemu przypadnie jednak do gustu. Sam nie jestem fanem postaci, w jakiej odnajdziemy te składniki w Epic Man. Aby nieco zmiękczyć ich wydźwięk Hammami sięgnęła zaś po drewno sandałowe. Przesytem wydaje mi się natomiast dołożenie do kompozycji wątku skórzanego. I bez niego perfumy Amouage są już wystarczająco bogate. Jego obecność pozbawia je moim zdaniem równowagi.
Przy okazji recenzji Epic Man chciałbym też zwrócić uwagę na parametry użytkowy tych perfum. A konkretnie ich moc i trwałość. Zacznijmy od tej pierwszej. Według mnie kompozycja Amouage posiada naprawdę dobrą projekcję. Zapach jest wyraźnie wyczuwalny nie tylko przez samego użytkownika, ale i osoby w jego otoczeniu. Jego orientalna aura roztacza się w promieniu około dwóch kroków. Trwałość też jest niezła. Stworzone przez Randę Hammami perfumy pają postać edp i na mojej skórze utrzymują się przez 8-9 godzin. Wynik, który w pełni mnie satysfakcjonuje.
Czy Wy też zwróciliście uwagę na flakon Epic Man? Bo ja zdecydowanie tak. Ta butelka po prostu przyciąga spojrzenia. Ma w sobie to coś. Nie wiem czy to przez połączenie ciemnnozielonego szkła ze złotymi zdobieniami, ale jej design sprawia wrażenie naprawdę luksusowego. Choć jest on na swój sposób minimalistyczny. Front prostokątnego flakonu opatrzony został jedynie logiem Amouage. Brak tu jakichkolwiek innych elementów. Nawet nazwy tych perfum. Tę wygrawerowano bowiem u nasady atomizera. A i jego kształt również jest oryginalny. Kojarzy mi się ze zdobieniami w bliskowschodnich pałacach. Autorowi projektu należy się uznanie.
Epic Man to całkiem ciekawe perfumy z Orientem w temacie. Zapach jest drzewny i przyprawowy zarazem. Bardzo aromatyczny. Jednak pomimo przyprawowego charakteru, za sprawą kadzidła postrzegam tę kompozycję jako dość chłodną. Stosunkowo łatwo uświadomić sobie również jej głębię i złożoność. Początkowa zieleń tych perfum jest delikatna, nie da się jej jednak nie zauważyć. Z czasem zaś dzieło Amouage powoli ewoluuje w znacznie cięższym kierunku. Według mnie brakuje mu jednak trochę wykończenia. Jakiejś wewnętrznej harmonii. Mimo to, nie uważam tych perfum za złe. I nie żałuje, że to od nich zaczyna się moja przygoda z omańską marką.
Epic Man
Główne nuty: Oud, Kadzidło.
Autor: Randa Hammami.
Rok produkcji: 2009.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)