Prezent dla niej – Ivoire

Dziś na blogu debiutuje nowa marka. Balmain. I dzieje się to przy okazji wpisu z cyklu Prezent dla niej. Na bohatera najnowszej recenzji wybrałem bowiem Ivoire. A więc perfumy stworzone w 2012 roku przez duet Michel Almairac - Jacques Flori. I będące współczesną reinterpretacją klasycznych Ivoire de Balmain z 1979 roku. Mające zachowywać bogaty aromat oryginału, będąc jednocześnie zdecydowanie bardziej ponadczasowymi. Trudne zadanie. Jednak Michel Almairac nieraz udowadniał już, że potrafi tworzyć zapachy z najwyższej półki. Przekonajmy się zatem jak mu poszło w przypadku naszego dzisiejszego bohatera.

Otwarcie Ivoire wydało mi się dość rześkie. Sporo w nim zieleni. Co wynika przede wszystkim z obecności galbanum w głowie recenzowanych perfum. Nadaje im ono cierpkości oraz pobudza nasze nozdrza. W czym dodatkowo pomaga mu liść fiołka. Także i on przyczynia się do postrzegania przeze mnie tej kompozycji jako świeżej i energetyzującej. Przy czym nie wyczuwam tu jednak tak charakterystycznego dla galbanum aromatu młodego groszku. Z tym, że to nawet dobrze. Czuję natomiast cytrusy. Oficjalnie w spisie nut pojawia się bowiem mandarynka. Dzięki niej pierwsza faza dzieła Balmain podszyta jest delikatną słodyczą. W efekcie całość staje się bardziej przystępna. Osobiście uważam, że głowę Ivoire wzbogacono też niewielką ilością bergamotki. Nie udało mi się jednak tego potwierdzić. Mam też jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie. Otóż, jak do tej pory, stworzone przez Michel’a Almairac’a i Jacques’a Flori’ego pachnidło wcale nie pachnie specjalnie kobieco. Oscyluje w rejonach tego, co potocznie określa się mianem uniseks. Zmienia się to dopiero w jego sercu.

Jeśli chodzi o środkową fazę dzieła Balmain, to nie można odmówić jej kobiecości. Zbudowanej przede wszystkim w oparciu o kwiaty. Wyraźnie czuć chłodny, a zarazem lekko zielony, aromat irysa. Przydaje on całości elegancji oraz wyrafinowania. Dla których kontrapunkt stanowi ciepła i słodka woń jaśminu. Choć nie jest ona jakoś zauważalnie ciężka, to jednak ma w sobie coś otumaniającego. Oplata swoim zmysłowym woalem. Wątek białokwiatowy odgrywa tu więc istotną rolę. Jednak oprócz niego w sercu Ivoire odnajdziemy też słodką różę. A także kremowe ylang-ylang. Takie połączenie nut sprawia zaś, że odbieram całość nie tylko jako kobiecą, ale i lekko pudrową. Podobnie jak inne wymienione wcześniej wątki, również i ten akord nie jest jednak zbyt silny. A recenzowane perfumy sprawiają wrażenie naprawdę dobrze zbalansowanych. I nie zmienia się to nawet w ich bazie. Choć ta ma już wyraźniej drzewny charakter. Obok wytrawnego aromatu cedru, znajdziemy w niej jeszcze coś ziemistego. Co jest zasługą połączenia nut paczuli i wetywerii. Kompozycja pozostaje więc do pewnego stopnia zielona i chłodna. Zmysłowości przydaje jej natomiast pojawiająca się w końcówce wanilia. 

A jak prezentują się walory użytkowe stworzonego przez duet Flori – Almairac pachnidła? Według mnie całkiem nieźle. Jeśli chodzi o projekcję, to ta utrzymuje się na poziomie nieco powyżej średniej. Zapach jest dobrze wyczuwalny na skórze, ale nie razi swoim aromatem. Osoby w naszym otoczeniu powinny być świadome jego obecności, nie będzie on jednak dla nich uciążliwy. Na pochwałę zasługuje natomiast trwałość kompozycji. A wynosi ona około 9-10 godzin. Dla formalności muszę jednak dodać, że Ivoire występuje pod postacią wody perfumowanej.  

Chciałbym też poświęcić chwilę uwagi flakonowi opisywanych perfum. Szczególnie, że zrobił on na mnie pozytywne wrażenie. Wykonany jest z przeźroczystego szkła, a jego frontowa ścianka ma kształt kwadratu. Ta sama figura geometryczna służy również za etykietę. Na białym tle wypisano na niej nazwę zapachu oraz oznaczenie jego producenta. Natomiast przykryty przeźroczystą zatyczką atomizer osadzony został na czymś na kształt niewielkiego cokołu. W efekcie wygląda to trochę tak, jakby buteleczka miała szyjkę. Nie sposób też nie wspomnieć jeszcze o wypełniającej wnętrze flakonu cieczy kremowego koloru. Za jej sprawą całość nabiera bowiem bardziej kobiecego charakteru. I prezentuje się naprawdę ładnie.  

Uważam, że Ivoire to bardzo udane perfumy. Zapach jest kobiecy, nie razi jednak ani słodyczą, ani drapieżnością. Jego twórcom udało się znaleźć złoty środek. W efekcie otrzymaliśmy zaś kompozycję nie tylko seksowną, ale i elegancką. A także świeżą, z wyraźnym wątkiem zielonym. Zastanawiam się nawet czy błędem byłoby zakwalifikować ją jako nowoczesny szypr. Ponadto, wydaje mi się, że dzieło Balmain jest też bardzo uniwersalne. Trudno mi przywołać w głowie okazję, na którą by nie pasowało. To spory atut. Do tego całość jest spójna, pachnie też naprawdę naturalnie. Ładnie rozwija się na skórze i może stanowić dopełnienie niejednej kreacji. Ale może warto samemu się o tym przekonać?     

Ivoire
Główne nuty: Kwiaty, Nuty Drzewne.
Autor: Jacques Flori, Michel Almairac.
Rok produkcji: 2012.
Moja opinia: Polecam. (6/7)