Frédéric Malle – wydawca perfum
Jeśli chodzi o niszowe marki perfum, to obecnie jest ich już całkiem sporo. Wśród nich są jednak takie, które znacząco wyróżniają się na tle konkurencji. Np. Nasomatto, L’Artisan Parfumeur czy Etat Libre d’Orange. A także nasz dzisiejszy bohater. Frédéric Malle. Przy czym to, co pozwoliło założonej przez Francuza firmie przykuć uwagę miłośników perfum z całego świata, okazało się być czymś niezwykle prostym. Wystarczyło bowiem wyciągnąć z cienia osoby twórców. Poprzez umieszczenie na etykietach zapachów imion i nazwisk ich autorów marka zyskała tak istotny na starcie rozgłos. Aby jednak utrzymać się na szczycie potrzeba czegoś więcej. Przekonajmy się zatem jaki sposób znalazł na to Frédéric’a Malle.
Ponieważ historia prezentowanej dziś marki nieodłącznie związana jest z osobą jej założyciela, zacznijmy od życiorysu Frédéric’a Malle. Twórca Editions de Parfums wychowywał się w Paryżu, gdzie od najmłodszych lat doświadczał silnej ekspozycji na sztukę. Jego dziadek, Serge Heftler-Louiche, był bowiem twórcą działu perfum w domu mody Dior. A także przyjacielem francuskiego kreatora mody. Natomiast matka pełniła u Dior’a rolę dyrektora kreatywnego działu perfum. Tak więc wonne pachnidła otaczały naszego bohatera od najmłodszych lat. Z tym, że jego młodość nie wskazywała jeszcze, że podąży on w podobnym kierunku jak jego matka i dziadek. W wieku dwudziestu lat Malle rozpoczął bowiem studia na kierunku historii sztuki na New York University. To właśnie w tamtym okresie zaczęło kształtować się jego unikatowe podejście do twórczości jako medium stymulującego, a zarazem łączącego zmysły. W tym czasie parał się też fotografią. Po powrocie do Francji Frédéric’a Malle rozpoczął pracę w Roure Bertrand Dupont (obecnie Givaudan), gdzie nie tylko nauczył się jak wygląda proces tworzenia perfum, ale i zetknął się z wieloma słynnymi kompozytorami. Potem przyszły zaś role konsultanta, najpierw w Hermès, a następnie u Christiana Lacroix’a w Louis Vuitton Moët Hennessy. W tym czasie miał też okazję szkolić się pod okiem takich sław jak Françoise Caron, Edouard Flechier czy Jean Guichard. Ostatecznie, całe zebrane przez Malle doświadczenie przełożyło się zaś na decyzję o stworzeniu własnej marki perfum. W 2000 roku oficjalnie powstała Editions de Parfums Frédéric’a Malle. Kolekcja niezwykłych zapachów (obecnie 32 kompozycje), tworzonych przez największych nosów świata. Takich jak Dominique Ropion, Maurice Roucel, Jean-Claude Ellena, Olivia Giacobetti czy Pierre Bourdon.
Na wstępie wspomniałem już, że znakiem rozpoznawczym francuskiej marki jest umieszczanie imion i nazwisk perfumiarzy na etykietach skomponowanych przez nich pachnideł. Nie jest to jednak jedyna rzecz, która wyróżnia Frédéric’a Malle’a na tle konkurencji. Na uwagę zasługuje bowiem również jego podejście do procesu tworzenia perfum. Francuz uważa perfumerię za siódmą sztukę, a siebie porównuje do wydawcy książek. I tak samo jak wydawca pozwala pisarzom na urzeczywistnienie ich historii w postaci książki, tak on pomaga twórcom wyprodukować wymarzone przez nich perfumy. Przy czym sam proces twórczy odbywa się w jak najmniej sformalizowany sposób. Malle zapewnia perfumiarzom, z którymi pracuje dostęp do najwyższej jakości naturalnych składników. Nie nakłada też na nich żadnych ograniczeń koncepcyjnych ani ram czasowych. Pozwala po prostu tworzyć. I takie podejście przynosi efekty. W rewanżu Francuz otrzymuje bowiem prawdziwe perfumowe perełki. Zarówno pierwsze zapachu marki takie jak Iris Poudre czy Musc Ravageur, jak i te najnowsze jak Synthetic Jungle i Uncut Gem stoją bowiem na bardzo wysokim poziomie. Nie może zatem dziwić fakt, że butiki francuskiej marki w Paryżu, Nowym Jorku, Doha czy Sydney zawsze pełne są klientów. A czy Wy macie jakieś swoje ulubione perfumy z kolekcji Editions de Parfums?