Tonka Impériale – słodycz z klasą

Dziś mam przyjemność przedstawić jedne z perfum, które od dawna figurowały na mojej liście do testów. Tonka Impériale od Guerlain. Zapach ten stanowi część ekskluzywnej linii L’Art et la Matière, powstał natomiast w 2010 roku za sprawą Thierry’ego Wasser’a. I bardzo szybko zdobył uznanie krytyków. A także milionów miłośników perfum na całym świecie. Bowiem, mimo iż (jak wskazuje nazwa) przewodnią nuta kompozycji jest bób tonka, to nie mamy tu do czynienia ze zwykłym waniliowym słodziakiem. Oficjalna strona Guerlain przedstawia to pachnidło jako promienne i zniuansowane. Kojarzyć ma się ono z paryskim przepychem. A patrząc na cenę (prawie 1600 zł za 100 ml) faktycznie pomyśleć można, że to perfumy dla bogaczy. Przekonajmy się jednak czy ich jakość jest równie wysoka.  

    Otwarcie Tonka Impériale jasno sygnalizuje, że mamy tu do czynienia z zapachem orientalnym. Z rodziny gourmand. Muszę też jednak przyznać, że początek tych perfum nie do końca przypadł mi do gustu. Sporo w nim migdałów. Ich aromat jest wyraźnie gorzki. Co jest o tyle istotne, że w przypadku naszego dzisiejszego bohatera mamy do czynienia z zapachem zdecydowanie słodkim. Migdały stanowią więc naturalną przeciwwagę dla tego wrażenia. Zaś z czasem silniej zaczynają przypominać amaretto. Jednocześnie, w głowie kompozycji odnajdziemy także nieco cytrusowej świeżości, obecnej pod postacią bergamotki. Do tego dochodzi zaś jeszcze rozmaryn. Jego pojawienie się w piramidzie nut Tonka Impériale uznaję za co najmniej ciekawe. Co oczywiste, wnosi on do dzieła Guerlain ładunek ziołowej wytrawności. Jego głównym zadaniem jest jednak otworzyć ścieżkę, bo której do zapachu wkroczy tytułowa tonka.

    A skoro już o bobie tonka mowa… W swoim dziele Thierry Wasser bardzo dobrze wykorzystał wielowymiarowość występującej w tym składniku kumaryny. Z początku jego aromat wydaje się więc nieco bardziej zielony i kojarzyć się może z sianem. Z czasem coraz wyraźniej przechodzimy jednak w kierunku waniliowej słodyczy. Po drodze zahaczając jeszcze o wątek o przyprawowy. A choć nie ma o nim mowy w oficjalnym spisie nut, to jednak ja w środkowej fazie recenzowanych perfum dość dobrze czuję też miód. Przez co całość wydaj się nabierać silniejszego orientalno-kulinarnego wydźwięku. W ten klimat bardzo dobrze wpisuje się również obecna na tym etapie Tonka Impériale nuta tytoniu. Przydaje ona całości zmysłowości, utrzymuje także słodycz kompozycji na akceptowalnym poziomie. Do tego niesie jeszcze ze sobą pewien pierwiastek męskości. Dla którego kontrapunkt stanowi obecny w sercu przedstawianego pachnidła jaśmin. I być może to właśnie on po części odpowiada za wyczuwalny przeze mnie miodowy aromat. Natomiast im bliżej bazy, tym silniej uwidacznia się waniliowa strona tonki. Miękka i aksamitna. Jednak aby od jej słodyczy nie rozbolała nas głowa, w końcówce swojego dzieła Thierry Wasser sięgnął po zestaw nut drzewnych. Przede wszystkim cedr i sosnę. Jak również kadzidło frankońskie. Z tym, że dla mnie ostatnia faza ma bardziej ambrowy charakter. Złociście mieni się na skórze. W efekcie całość wydaje się cieplejsza. Słodko-balsamiczny finisz daje spore poczucie komfortu. Wydaje mi się, że odnajdują w nim także coś skórzanego, być może jest to jednak tylko olfaktoryczny miraż.

     Zobaczmy też jak Tonka Impériale prezentują się pod kątem swoich parametrów użytkowych. Przyglądając się projekcji tych perfum, doszedłem do wniosku, że jest ona w normie. Jedynie w pierwszej godzinie dzieło Guerlain nieco intensywniej daje nam znać o swojej obecności na naszej skórze. Po tym czasie nieco słabnie, dalej pozostaje jednak wyczuwalne. Całkowicie znika zaś mniej więcej po upływie 6-8 godzin od aplikacji. A zatem trwałość kompozycji również określić można jako średnią. Muszę jednak zwrócić uwagę na fakt, iż opisywane dziś pachnidło występuje pod postacią wody perfumowanej.

     To jeszcze trochę o flakonie recenzowanego zapachu. A ten przeszedł jakiś czas temu sporą metamorfozę. Pierwotny wzór zobaczyć możecie na grafice będącej thumbnail niniejszego wpisu. Natomiast obecnie buteleczka wydaje się mieć bardziej elegancki wygląd. Wykonana jest z przeźroczystego szkła i sprawia wrażenie dość masywnej. Posiada prostopadłościenny korpus, który w swoim górnym odcinku piramidalnie zwęża się w kierunku atomizera. W tłoczenie na frontowej ściance wkomponowana jest czarna etykieta, na której złotymi literami wypisano nazwę i markę kompozycji. Równie ciemna jest także plastikowa zatyczka, której dolną część owinięto sznureczkiem z klipsem, w którym wyciśnięto logo Guerlain. Wnętrze flakonu wypełnia zaś bursztynowej barwy ciecz. W efekcie postrzegam ten wzór nie tylko jako elegancki, ale i na swój sposób wyrafinowany. Naprawdę mi się on podoba.  

     Po zakończeniu testów Tonka Impériale mogę powiedzieć jedno. Zdecydowanie cieszę się, że miałem możliwość poznać te perfumy. Stoją one bowiem na bardzo wysokim poziomie. I to mimo faktu, że eksplorują temat dość mocno oklepany, a ich ewolucje określiłbym jako raczej subtelną. A jednak całość intryguje. Wasser’owi udało się bowiem stworzyć kompozycję o idealnym poziomie słodyczy. Wszystkie składniki zostały tu bardzo umiejętnie zbalansowane i wspólnie grają na końcowy efekt. Poprzez ostrzejszy migdałowy początek aż po jedwabistą i zmysłową bazę. Do tego dzieło Guerlain jest też dość uniwersalne, choć sam korzystałbym z niego głownie w chłodniejsze pory roku oraz wieczorami. Za sprawą swojej naturalności oraz otulającego aromatu daje nam jednak spore poczucie komfortu, które przydać się może w każdej sytuacji.       

Tonka Impériale
Główne nuty: Bób Tonka, Migdały.
Autor: Thierry Wasser.
Rok produkcji: 2010.
Moja opinia:  Polecam. (6/7)