Oranges and Lemons, Say The Bells of St. Clement’s – bo cytrusów nigdy dość

Przy okazji niedawnej recenzji Menthe Fraîshe wspominałem, że zaopatrzyłem się w próbki dwóch zapachów marki Heeley. Tym drugim jest zaś bohater dzisiejszego wpisu - Oranges and Lemons, Say The Bells of St. Clement’s. Czyli w skrócie St. Clement’s. Jeśli i Was zdziwiła stosunkowo długa nazwa tych perfum, to śpieszę wyjaśnić, że pochodzi ona od staroangielskiej rymowanki Oranges and Lemons. Wymienione w niej dzwony znajdują się natomiast w kościele św. Klemensa, jednym z dwóch pod tym wezwaniem w Londynie. Przy czym chodzi najpewniej o Eastcheap. Sama kompozycja określana jest jednak jako na wskroś nowoczesna. A przy tym naprawdę świeża. Przekonajmy się zatem jak jest w rzeczywistości.

Read More

Menthe Fraîshe – mięta na trzy sposoby

Minęło już naprawdę sporo czasu odkąd ostatni raz recenzowałem perfumy marki Heeley. Ostatnio zaopatrzyłem się zatem w próbki dwóch zapachów a dziś na bloga trafia pierwszy z nich. Menthe Fraîshe z 2006 roku. Jest to kompozycja, którą chciałem poznać już dawno i która uchodzi za jedną z ciekawszych z mięta w temacie. A także całej ofercie francuskiej marki. I choć sam do miłośników mięty się nie zaliczam, to jednak do James’a Heeley’a mam już sporo sympatii. Zaintrygował mnie również opis tych perfum, wskazujący, iż są one niczym Patrick Bateman z filmu American Psycho. Porównanie co najmniej kontrowersyjne. Przekonajmy się jednak jak jest w rzeczywistości.

Read More

Note de Yuzu – perfumowa wymiana kulturowa

Pochodzący z Chin owoc zwany yuzu nie jest zbyt popularny w Europie. Za to w Japonii cieszy się nieporównywalnie większą estymą. Jednak i na Starym Kontynencie udało mu się zwrócić na siebie uwagę. Także w perfumerii. Cytrusowy aromat yuzu odnajdziemy bowiem choćby w Caron – Yuzu Man czy kultowym L’Eau d’Issey Pour Homme autorstwa Jacques’a Cavalier’a. Z tym że ten drugi wykonany został na zamówienie japońskiej marki Issey Miyake. Dziś na Agar i Piżmo trafiają za to jeszcze jedne perfumy z tym owocem w temacie. Mowa o Note de Yuzu od Heeley’a. Kompzycja ta jest efektem współpracy Brytyjczyka z francuską marką muzyczną i odzieżowa Maison Kitsuné. Co ciekawe, współzałożycielem Kitsuné jest Masaya Kuroki, z pochodzenia Japończyk! Czyżby więc pomysł na te perfumy wyszedł od niego? Tego nie wiem. Wiem za to, że efekt wyżej opisanej współpracy jest naprawdę udany. Tym chętniej więc zapraszam na recenzję Note de Yuzu.

Read More

Sel Marin – wśród morskich fal cz. II

Po kilkudniowej przerwie czas przedstawić drugiego bohatera cyklu Wśród morskich fal. A jest nim Sel Marin (fr. sól morska) od Heeley’a. Kompozycja ta powstała w 2008 roku a jej autorem - podobnie jak wszystkie innych perfum w ofercie francuskiej marki – jest sam James Heeley. Zapach inspirowany jest zaś słońcem, piaskiem i morskim powietrzem. Co ciekawe, w opisie na oficjalnej stronie internetowej znaleźć można także odwołanie do Jacques’a Mayal’a – słynnego francuskiego nurka, rekordzisty świata w freedivingu, zwanego również człowiekiem-delfinem. Porównanie co najmniej intrygujące. I niemal od razu nasunęło mi ono pytanie czy Sel Marin jest kompozycją równie odważną. I czy podobnie jak Mayal potrafi zadziwić publikę na całym świecie. Odpowiedzi poszukam w niniejszym wpisie.

Read More

Heeley – dziecko dwóch kultur

Perfumeria w  Wielkiej Brytanii posiada równie długą tradycję jak we Francji. Marki takie jak Floris, Penhaligon’s czy Miller Harris cieszą się uznaniem krytyków na całym świecie. Do tej grupy mogłaby również zaliczać się firma będąca bohaterką dzisiejszego wpisu. Mogłaby, gdyby nie fakt, że Heeley oficjalnie zarejestrowana jest w Paryżu (33 Pasagge du Désir, 84 Fauburg, Saint Denis). Jak więc doszło do tego, że stworzona przez James’a Heeley’a – Brytyjczyka z krwi i kości – marka ma swoją siedzibę w stolicy Francji? Co skłoniło młodego Anglika by osiąść nad Sekwaną? I czy tworzone przez niego perfumy czerpią bardziej ze wzorców brytyjskich czy francuskich? A może stanowią sprytne połączenie obu tych kultur? Na te i inne jeszcze pytania postaram się odpowiedzieć w dzisiejszym wpisie.

Read More

Coccobello – klub kokosa

     Wakacje. Gorący piasek, błękitna woda a wokół jedynie kokosowe palmy. No właśnie – kokosy. To nimi przede wszystkim inspirowane są recenzowane dziś perfumy. Za pomocą Coccobello James Heeley chce sprawić, abyśmy poczuli się jak Robinson Crusoe na swojej bezludnej wyspie. Albo jak modelka opalająca swe zgrabne ciało na jeden z tahitańskich plaż. Prezentowany dziś zapach jest bowiem kompozycją zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Przywoływać ma wspomnienia pięknych i beztroskich chwil spędzonych na wakacjach w raju. Ponieważ jestem sporym miłośnikiem twórczości James’a Heeley’a a także trochę brakowało mi ostatnio słońca zdecydowałem się na testy Coccobello. Czy perfumy te zrobiły na mnie równie duże wrażenie jak Cardinal i Esprit du Tigre? Przekonajcie się sami czytając niniejszy wpis.

Read More

Esprit du Tigre – lodowy płomień

Chyba każdy z nas słyszał o maści tygrysiej. Ten pochodzący z Azji specyfik posiada właściwości przeciwbólowe i przeciwzapalne. Rozgrzewa i chłodzi jednocześnie. I to właśnie on zainspirował brytyjskiego perfumiarza James Heeley’a do stworzenia perfum o nazwie Esprit du Tigre. Od czasu recenzji Cardinal nie miałem styczności z tą angielską marką postanowiłem więc, że zamówię próbkę wyżej wymienionych perfum i bliżej zapoznam się z jedną z najciekawszych pozycji w jej portfolio. Szczególnie, ze słyszałem o niej sporo dobrego. Panująca za oknem aura również wydawała się sprzyjać testom (które miały miejsce w lutym). Kto nie chciałby się trochę rozgrzać, gdy za oknem mróz? Czy zatem Tygrys sprostał moim oczekiwaniom? Tego dowiecie się czytając niniejszą recenzję.

Read More

Cardinal - to, co boskie

"... i ofiarowali mu złoto, kadzidło i mirrę.". A choć złota w składzie recenzowanych dziś perfum próżno szukać to i tak zapach ten zasługuje na uwagę. Cardinal to jedne z najbardziej znanych niszowych perfum na świecie a do tego perła w koronie stworzonej przez James'a Heeley'a marki. Obok Avignon od Comme des Garçons i Montale - Full Incense stanowią też wzór dla wszystkich kompozycji z kadzidłem w temacie. Czemu jednak zawdzięczają swoją popularność? Jak to się stało, że zapach, który w oczywisty sposób kojarzy się z kościelnymi obrzędami zyskał aż tak wielką sławę na całym świecie? Zaintrygowany fenomenem tego stworzonego w 2006 roku pachnidła postanowiłem zaopatrzyć się w próbki i samemu sprawdzić, co kryje się w opatrzonym krzyżem flakonie. Choć nie chciałbym uprzedzać faktów myślę, że już teraz mogę przyznać, iż Cardinal przerósł moje najśmielsze oczekiwania i z miejsca wskoczył na moją listę do kupienia.

Read More