Oud Wood – przyjazny oud
Drewno agarowe, zwane też oudem, było pierwszym składnikiem o jakim pisałem w ramach cyklu Olfaktoryczna Anatomia. Jednak na blogu wcale nie ma aż tak wielu perfum z tą nutą w temacie. Nadeszła więc pora, aby trochę powiększyć ich liczbę. Na Agar i Piżmo trafia dziś bowiem Oud Wood marki Tom Ford. Jeden z pierwszych zapachów w ramach kolekcji Private Blend. Kompozycja określana jako szlachetna, egzotyczna, a także niezwykle charakterystyczna. Inspirowana kadzidłami palonymi w świątyniach Bhutanu. Czy mogłem zatem oprzeć się takiej reklamie? Odpowiedź jest oczywista. Ale czy to, że Oud Wood zasłuży w moim rankingu na wysoką ocenę jest równie pewne? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.
Choć głównym bohaterem recenzowanych perfum jest bez wątpienia tytułowe drewno agarowe, to z początku zostało ono przykryte warstwą przypraw. Kompozycja otwiera się bowiem nutą kardamonu. Wytrawny i nieco zielony łagodzi głowę Oud Wood. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że osobiście uważam oud za składnik trudny, mogący nieraz odstraszyć potencjalnych użytkowników perfum. No chyba, że ktoś akurat jest jego miłośnikiem. Niemniej, dzięki obecności kardamonu początek stworzonej przez Richard’a Herpin’a kompozycji jest naprawdę przystępny. A choć wyrazistości i pikanterii dodaje mu szczypta syczuańskiego pieprzu, to taki wstęp na pewno nikogo nie odrzuci. Szczególnie, że w głowie odnaleźć można także pewne słodsze niuanse, wprowadzone tu przy pomocy drewna różanego. Całość jest męska, choć na swój sposób również subtelna.
Tytułowy oud najsilniej objawia się w sercu zapachu. Nie dominuje go jednak całkowicie. Owszem, definiuje opisywane perfumy i jest ich kluczowym elementem, ale płynnie współgra z pozostałymi składnikami. Mimo iż zauważalnie gorzki i nieco dymny, nie zaburza kompozycji a jedynie nadaje jej głębi. Jego charakterystyczna, kojarząca mi się ze zbutwiałym drewnem, woń przydaje środkowej fazie wytrawności. Ma w sobie też coś lekko aptecznego. A także ziemistego. Choć to ostatnie wrażenie wywołane może być też przez pojawiającą się na tym etapie Oud Wood wetywerię. Ponadto, serce wzbogacono jeszcze o nutę drewna sandałowego. I wcale nie tak trudno ją tutaj odnaleźć. Sandałowiec wpisuje się w - zapoczątkowaną przez kardamon - koncepcję oswojenia tych perfum. Nadaje im miękkości i kremowości. A ta dodatkowo pogłębiona zostaje w bazie zapachu. Pojawiają się w niej bowiem między innymi wanilia i bób tonka. Co do zasady Oud Wood utrzymuje jednak swój drzewny charakter. Nie traci również nic ze swojej męskości. Staje się jedynie bardziej wyważony. Mniej wytrawny a silniej żywiczny. I cieplejszy. Jest to po części zasługa występującej na ostatnim etapie kompozycji ambry. Zamyka ona dzieło Ford’a, przyozdabiając je odrobiną swojego bursztynowego blasku.
To teraz wypadałoby jeszcze napisać kilka słów o walorach użytkowych Oud Wood. A z tymi niestety nie jest najlepiej. Na przykład projekcja plasuje się moim zdaniem poniżej przeciętnej. Jest tylko trochę więcej niż dyskretna. Trwałość kompozycji również nie zachwyca. Recenzowane dziś perfumy znikały z mojej skóry po upływie zaledwie 5-6 godzin. A przecież mamy tu do czynienia z wodą perfumowaną. Myślę więc, że można było spodziewać się lepszych parametrów.
Zanim przejdę do podsumowania niniejszej recenzji, chciałbym też wspomnieć o flakonie Oud Wood. Jako że zapach stanowi część kolekcji Private Blend, wzór butelki nie odbiega od pozostałych z tej linii. Zbiorniczek ma więc kształt prostopadłościanu, który w tym wypadku wykonany jest z ciemnego, lekko przeźroczystego szkła. Zatyczka przypomina zaś zwieńczenie doryckich kolumn. Front flakonu zdobi czarna etykieta. Kontrastową, białą czcionką wypisano na niej nazwę perfum, ich producenta, stężenie oraz pojemność. Całość prezentuje się dość dobrze, choć nie przykuwa uwagi tak jak choćby buteleczki Tobacco Vanille czy Tuscan Leather (złota etykieta).
Myślę, że zagorzali miłośnicy oudu mogą być nieco zawiedzeni tym, jak pachnie Oud Wood. Sposób w jaki przedstawiono w nim drewno agarowe znacząco odbiega bowiem od tego, jak prezentuje się ono w perfumach niszowych. Nie jest ani tak intensywne ani tak aromatyczne. Dopasowano je do mainstreamowego charakteru kompozycji. Nie znaczy to jednak, że całość pachnie źle. Przeciwnie, dzieło Ford’a to spójna i dobrze zbalansowana całość. Do tego zapach jest męski. A choć trochę przycięto mu pazury, to wciąż jesteśmy świadomi ich obecności. Oud Wood to zatem całkiem (o)udane drzewno-orientalne perfumy dla mężczyzn. Choć nie jestem do końca przekonany czy warte swojej ceny.
Oud Wood
Główne nuty: Oud, Przyprawy.
Autor: Richard Herpin.
Rok produkcji: 2007.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)