JHL – gentleman po pięćdziesiątce

Ostatni raz perfumy marki Aramis recenzowałem naprawdę dawno temu. I to mimo, że sam jestem posiadaczem jednego zapachu z ich logo (a konkretnie Havany). Aby odświeżyć znajomość z tym, należącym do koncernu Estée Lauder, brandem sięgnąłem więc po próbkę JHL. Kompozycji o tyle wyjątkowej, że stworzonej specjalnie z myślą o mężu Estée Lauder. I noszącej jego inicjały. JHL to bowiem akronim od  Joseph Harold Lauder. I o ile to było łatwe do ustalenia, to już określenie autora tych perfum nastręczyło mi większych trudności. Fragrantica i Basenotes różnią się bowiem w tej kwestii wskazując odpowiednio na Bernard’a Chant’a oraz Josephine Catepano. Po nieco głębszych poszukiwaniach udało mi się jednak ustalić, że za skomponowanie tego pachnidła odpowiada ta druga. Sam zapach ma natomiast być męski i elegancki. Co w tym wypadku nie może chyba dziwić.  

Read More

Olfaktoryczna anatomia – łzy Chios, czyli o niezwykłych właściwościach mastyksu

Nuty żywiczne stanowią jedną z najpopularniejszych grup w palecie większości perfumiarzy. Nie może zatem dziwić, że poszczególne z nich często pojawiają się w na blogu w ramach cyklu Olfaktoryczna anatomia. Szczególnie, że jest to zbiór naprawdę silnie zróżnicowany. W związku z czym dzisiejszy wpis postanowiłem dedykować mastyksowi. Składnikowi, którego historia sięga czasów Starożytnej Grecji. I którego niezwykły aromat oczarował niejednego z dawnych władców. W czym jednak tkwi sekret tej żywicy? Tego dowiecie się z dalszej części niniejszego tekstu.

Read More

Uncut Gem – z węgla w diament

Kiedy, w 2000 roku, Frédéric Malle po raz pierwszy zaprosił do współpracy Maurice’a Roucel’a powstały kultowe Musc Ravageur. Po dwudziestu dwóch latach obaj panowie znów spotkali się w laboratorium a efektem ich kolaboracji jest zapach będący bohaterem dzisiejszego wpisu. Uncut Gem. Przy czym na oficjalnej stronie marki znaleźć można informację, że kompozycja ta wzorowana jest na pachnidle, które Roucel stworzył kiedyś sam dla siebie i którego regularnie używa. Jak widać czasem górnolotne inspirację nie są potrzebne. Moją uwagę zwrócił natomiast fragment mówiący o tym, że perfumy te czerpią z wyświechtanych wzorców męskości starając się wydobyć ich telluryczną (czyli ziemską) siłę. A więc jednak udało się wzbudzić moje zaintrygowanie.

Read More

Lime Basil & Mandarin – słodki smak lata

Ostatnio coraz mocniej tęsknię za latem. I z tego względu częściej sięgam po zapachy przypominające mi o tej właśnie porze roku. Takie jak nasz dzisiejszy bohater - Lime Basil & Mandarin od Jo Malone. Jest to kompozycja powstała w 1999 roku za sprawą samej założycielki brytyjskiej marki. A może w 1991? W tej kwestii jest bowiem rozbieżność między Fragrantica a Basenotes. Podobnie zresztą jak i co do nazwy recenzowanego dziś pachnidła. Druga z powyższych stron podaje ją bowiem jako Lime, Basil & Mandarin. Wskazuje więc na trzy odrębne nuty. Sprawdziłem zatem oficjalną stronę Jo Malone. Lime Basil & Mandarin. A że bazylia cytrynowa (ang. lime basil) rzeczywiście istnieje w przyrodzie, to trzymać się będę tej nazwy. Dodam też jeszcze, że sam zapach oddawać ma aromat karaibskiej bryzy. Co z przyjemnością sprawdzę.

Read More

No 03 Lonestar Memories – z wizytą w warsztacie samochodowym

Gdy pierwszy raz usłyszałem o Tauer Perfumes było to właśnie w kontekście zapachu będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Czyli No 03 Lonestar Memories. Na przestrzeni lat kompozycja ta wyrobiła sobie bowiem sporą renomę. Rozgłos zawdzięcza zaś przede wszystkim swojemu nietypowemu aromatowi. W którym wiele osób odnajduje ostrą woń benzyny. Z tym, że moje skojarzenia były akurat nieco odmienne. Już teraz mogę jednak zdradzić, że spotkanie z dziełem Andy’ego Tauer’a na długo pozostanie w mojej pamięci. Jeśli zaś chodzi o inspirację do skomponowania tych perfum, to był nią amerykański Zachód. I przemierzający go w siodłach swoich wiernych rumaków samotni jeźdźcy. Sprawdźmy zatem w jaki sposób przełożyło się to na olfaktoryczną piramidę Lonestar Memories.  

Read More

Halfeti – Anglik nad Bosforem

Jako, że od bardzo dawna nie recenzowałem żadnych perfum Penhaligon’s, pomyślałem, że czas już by odświeżyć znajomość z brytyjską marką. W efekcie czego na bloga trafia dziś recenzja Halfeti. Zapachu powstałego w 2015 roku za sprawą zupełnie mi nieznanego Christian’a Provenzano. Udało mi się jednak ustalić, że współpracował on między innymi z takimi markami jak Boadicea the Victorious, Sospiro, a także Yardley. Natomiast kompozycja będąca bohaterką dzisiejszego wpisu swoją nazwę zawdzięcza niewielkiej tureckiej wiosce, słynącej z hodowli czarnych róż. Swoim aromatem oddawać ma zaś wonie przeróżnych towarów, będących obiektem handlu w kraju nad Bosforem. Takich jak choćby egzotyczne kwiaty, przyprawy i wyroby ze skóry. Przekonajmy się zatem jak to wszystko pachnie.   

Read More

Bel Respiro – w objęciach łagodnej zieleni

W kolekcji Les Exclusifs de Chanel jest jeszcze sporo zapachów, które chciałbym poznać (i opisać). Postanowiłem zatem sięgnąć po jeden z nich. Po namyśle zdecydowałem się zaś na Bel Respiro z 2016 roku. Nazwa tych perfum pochodzi od nazwy należącego do Coco Chanel wakacyjnego domu na przedmieściach Paryża. Otoczony polami i lasami, był on miejscem, w którym chroniła się, gdy potrzebowała odpocząć od miejskiego gwaru. Z tego względu również inspirowane nim perfumy z założenia oddawać mają sielankowy klimat tej posiadłości. Kojarzyć się mają z wiosną, młodą trawą i delikatnym wiaterkiem. Zobaczmy zatem czy Jacques’owi Polge’owi udało się osiągnąć ten efekt.

Read More

Przygoda z robieniem perfum

Dzisiejszy wpis jest nieco nietypowy. Zamiast opisywać perfumy, zdecydowałem się opowiedzieć o mojej własnej przygodzie z robieniem perfum. Jakiś czas temu otrzymałem bowiem w prezencie urodzinowym voucher do perfumerii Sopocki Styl, pozwalający mi umówić się na wizytę w celu skomponowania własnego zapachu. Nie spodziewałem się natomiast jak bardzo popularna jest tego typu aktywność. Gdy zadzwoniłem, aby zarezerwować termin okazało się, że najbliższy jest za dwa miesiące. W końcu jednak udało się znaleźć wcześniejszy i wspólnie z przyjaciółką udaliśmy się do Sopotu.

Read More

L’Homme – z niczego coś

W związku z pozytywnymi odczuciami, jakie wywołały we mnie testy Rochas Man, postanowiłem sięgnąć po jeszcze jedne perfumy francuskiej marki. Tym razem mój wybór padł zaś na L’Homme. Jest to zapach powstały w 2020 roku za sprawą Bruno Jovanovic’ia. I tak się składa, że choć Francuz jest postacią bardzo dobrze znaną w swoim środowisku, to jednak ja pierwszy raz mam okazję testować jakąkolwiek ze stworzonych przez niego kompozycji. Samo pachnidło przedstawiane jest natomiast jako męskie, ale z nutką czegoś niespodziewanego. Co od razu wzbudziło moją ciekawość. Do tego perfumy te opisywane są jako niezależne, nowoczesne i bardzo paryskie. Sprawdźmy zatem czy naprawdę tak jest.

Read More

Le Temps des Rêves – sen nocy letniej

Skoro jakiś czas temu odświeżyłem już znajomość z perfumami Annick Goutal, to pomyślałem, że trzeba iść za ciosem i przygotować jeszcze jedną recenzję. Z tym, że prezentowany dziś zapach pod pewnym względem różni się od reszty. Za stworzenie Le Temps des Rêves (fr. Czas snów) odpowiedzialny jest bowiem duet Julie Massé - Mathieu Nardin, a nie naczelna perfumiarka francuskiej marki, Isabelle Doyen. Ciekawostką jest również fakt, że choć zarówno Fragrantica jak i Basenotes klasyfikują tę kompozycję jako uniseks, to oficjalna strona Goutal wskazuje na jej kobiece konotacje. Odwołuje się również do południowofrancuskiego Grasse, stolicy światowej perfumerii, gdzie młoda Annick przechadzała się wśród drzew pomarańczy i pod czujnym okiem największych mistrzów doskonaliła swój kunszt. Le Temps des Rêves odzwierciadlać ma też bowiem klimat lata na Lazurowym Wybrzeżu. Przekonajmy się zatem jak w rzeczywistości prezentuje się to pachnidło. 

Read More