Bottega Veneta Pour Homme – weekend w Dolomitach
Perfumami Bottega Veneta Pour Homme zainteresowałem się wyłącznie ze względu na ich autorów. Twórcami kompozycji są bowiem Daniela Andrier (Prada - Infusion d’Homme) i Antoine Maisondieu (Burberry - London for Men). Ten duet odpowiedzialny jest przecież także za Rush, powstały w złotych czasach, gdy w domu mody Gucci rządził Tom Ford. Po przejrzeniu materiałów promocyjnych zaintrygował mnie jednak również klimat, jaki oddawać ma ten zapach. Oto z Veneto, siedziby marki, jedziemy na północ, w Dolomity. Tam zaś kwaterujemy się w drewnianej górskiej chacie. Przez otwarte okno wpada świeże alpejskie powietrze niosąc ze sobą aromatyczną woń pobliskich łąk i lasów. To wystarczyło bym zdecydował się na testy. A czy ich rezultat pokrył się z moimi oczekiwaniami? Tego dowiecie się z dzisiejszej recenzji.
Początek Bottega Veneta Pour Homme okraszony został spora ilością bergamotki. Zwłaszcza w kilku pierwszych sekundach po aplikacji wyjątkowo dobrze wyczuć można jej aromat. Później kontrolę przejmują jednak nuty drzewne. Przede wszystkim jałowiec. Jego woń jest ostra i męska. Świdruje w nosie. Ma w sobie także coś dymnego. Zdecydowanie różni się od jałowca jaki poznałem w Juniper Sling od Penhaligon’s. Już w otwarciu Pour Homme nie pozostawia złudzeń komu dedykowane są te perfumy. Zwłaszcza gdy do głosu zaczyna dochodzić sosna. Wyczuwalna dopiero kilka chwil po aplikacji nasuwa mi skojarzenia z aromatem bijącym od świeżo położonej podłogi z desek. W górskiej chacie ma się rozumieć. Już w głowie zapachu wyczuwalna jest także tworząca akord bazowy paczula. To za jej sprawą do kompozycji wprowadzane są pierwsze skórzane niuanse.
W sercu tych perfum temperatura nieco wzrasta. Dzieje się tak za sprawą ziela angielskiego z Jamajki. Jednak to nie ono odgrywa najważniejszą rolę w tej fazie zapachu. Do sosny dołącza bowiem drugi iglak, tj. jodła kanadyjska. W efekcie robi się jeszcze bardziej zielono i wytrawnie. Środkowy etap wzbogacony został też o aromat szałwii muszkatołowej. I to jej ziołowa woń przywoływać ma w naszej wyobraźnie wspomniane górskie łąki. Niemniej, w moim odczuciu serce to najmniej okazała część Bottega Veneta Pour Homme. Za to w bazie znów jest ciekawie. Bardzo wyraźnie zaznaczony został akord skórzany. Wypada jednak zauważyć, że skóra to materiał, z którego obróbki zasłynęła włoska marka, nie mogło go więc zabraknąć w jej sztandarowej męskiej kompozycji. Nie mamy tu jednak do czynienia z klasycznym ujęciem tego surowca. To, co czujemy, określiłbym jako wątek skórzano-ambrowy. Jest on najpewniej efektem obecności w składzie tych perfum labdanum, które sparowano ze wspomnianą już paczulą. Znów jest więc męsko, choć końcówka Pour Homme ma nieco bardziej subtelny charakter.
Nienajlepsze parametry użytkowe są chyba największym mankamentem recenzowanych dziś perfum. Pod względem projekcji Bottega Veneta Pour Homme jest zapachem zdecydowanie cichym i dyskretnym. Nie wiele lepiej jest z jego trwałością. Perfumy te mają krótki żywot i znikają ze skóry po około 5-6 godzinach. Niemniej, gdy wieczorem poszedłem pod prysznic i spłukałem twarz gorąca wodą Pour Homme nagle ożyły przenosząc mnie w głąb ciemnozielonej leśnej kniei. Ten efekt był jednak tylko chwilowy.
Jeśli chodzi o kolory to Bottega Veneta Pour Homme to dla mnie kolaż zieleni, brązu i szarości. I z tego względu uważam szarą barwę flakonu za jak najbardziej trafną. Sam kształt butelki jest natomiast opływowy i dość klasyczny. Trochę przypomina Dolce & Gabanna pour homme, z tym że jest mniej pękaty. Odróżnia się jednak cienkim skórzanym paskiem okalającym nasadę atomizera. Stanowi on oczywiste nawiązanie do głównego obszaru działalności Bottega Venetta. Natomiast spód flakonu jak również jego kartonik pokryte są wzorkiem inspirowanym intrecciato. To właśnie ten specyficzny splot stał się znakiem rozpoznawczym włoskiej marki. Całość jest zaś elegancki i stonowana.
W moim odczuciu Bottega Veneta Pour Homme to perfumy doskonale pasujące do wizerunku stworzonego przez włoskiego producenta galanterii skórzanej. Co prawda kompozycja jest bardziej drzewna niż skórzana, niemniej ten drugi wątek nie pozostaje niezauważalny. Do tego zapach jest męski i elegancki. Nie został jednak zanadto wygładzony. Raz po raz Pour Homme kłuje w nos zielonymi igiełkami. Do tego jest też kompozycją lekką. Dużo lżejsza niż mogłoby się wydawać na podstawie spisu nut. Daje użytkownikowi duże poczucie komfortu. Jego dyskretna elegancja świetnie sprawdzi się zwłaszcza w biurze oraz przy bardziej formalnych okazjach. Jednocześnie Bottega Veneta Pour Homme powinny spodobać się zarówno młodszym jak i starszym miłośnikom perfum. Ich styl jest bowiem ponadczasowy.
Bottega Veneta Pour Homme
Główne nuty: Nuty Drzewne, Skóra.
Autor: Daniela Andrier, Antoine Maisondieu.
Rok produkcji: 2013.
Moja opinia: Polecam. (6/7)