Boy – nie tylko dla graczy polo

Dziś kolejna recenzja perfum z kolekcji Les Exclusifs de Chanel. Tym razem do testów wybrałem zaś Boy. Kompozycję zawdzięczającą swoją nazwę przydomkowi jaki nosił tragicznie zmarły Arthur Boy Capel. Angielski gracz polo i słynny bon-vivant. A także kochanek i muza Coco Chanel. To w dużej mierze jemu Francuska zawdzięcza swoją oszałamiającą karierę. Nie może zatem dziwić, że w ofercie stworzonego przez nią domu mody znajduje się zapach nazwany na jego cześć. Samo pachnidło opisywane jest natomiast jako roślinno-drzewne, łączące w sobie pierwiastek męski oraz kobiecy. Ja jednak doszukałem się w nim czegoś nieco innego.  

     Początek zapachu to solidna dawka lawendy. Jest więc czysto i świeżo. A do tego elegancko. Oraz lekko. Cechą charakterystyczną recenzowanych perfum jest bowiem to, że są one przestrzenne i transparentne. Nawiązują do tradycji fougère, robią to jednak stosunkowo subtelnie. A zatem pierwsza faza Boy ma w sobie coś, co kojarzyć się może z zakładem balwierskim, nie emanuje jednak męskością. Przeciwnie, wydaje się mieć w sobie coś wyraźnie pudrowego, co przesuwa dzieło Olivier’a Polge’a w kobiecą stronę. I co nie do końca mi się podoba. I choć w głowie kompozycji odnajdziemy jeszcze cytrusy, obecne pod postacią cytryny i grejpfruta, to jej otwarcie niespecjalnie do mnie przemawia. Choć iskrzące, podszyte jest słodyczą, którą ja postrzegam jako mało przyjemną.

     A skoro już o słodyczy mowa… W sercu Boy znaczącą rolę odgrywają kwiaty. Przede wszystkim róża i kwiat pomarańczy. I to one odpowiadają za wspomnianą przeze mnie pudrowość zapachu. Przy czym według mnie jest ona przesadna. Drażni nozdrza i myślę, że to właśnie z jej powodu wielu mężczyzn może mieć problem z komfortowym używaniem dzieła Chanel. Na szczęście, w środkowej fazie kompozycji odnajdziemy też geranium. Przypomina nam ono o ziołowym charakterze opisywanego pachnidła. Wnosi również kolejną dawkę cytrusowej rześkości. Zapobiega też silniejszemu przechyłowi w damską stronę. Słodsze akcenty szybko jednak powracają za sprawą również obecnej w sercu Boy kumaryny. Która przeprowadza nas w ostatnią fazę zapachu. A w niej czeka na nas kolejny kwiatowy aromat. Tym razem należący do heliotropu. A także spora dawka białego piżma. Przypominająca o pudrowym charakterze kompozycji. Przy czym obecne na tym etapie stworzonego przez Olivier’a Polge’a pachnidła piżmo, nadaje też całości bardziej syntetycznego wydźwięku. Spłaszcza tę i tak już raczej niewymagającą kompozycję i odbiera jej część eleganckiego stylu. Sytuację próbują jeszcze ratować słodsze i bardziej zmysłowe nuty drewna sandałowego oraz wanilii. W mojej opinie udaje im się to jednak tylko częściowo. Końcówka zapachu jest gładka, ale nieco bez wyrazu. Na jednym z zagranicznych blogów natrafiłem natomiast na porównanie jej aromatu do ciastka magdalenki. W mojej głowie takie skojarzenie się jednak nie pojawiło.

     Przekonajmy się teraz jak prezentują się parametry użytkowe Boy. Jeśli chodzi o moc, to nie mogę mieć zastrzeżeń. Przeciwnie, dzieło Oliver’a Polge’a projektuje naprawdę intensywnie. Przez większość czasu swojego trwania na skórze nie daje nam o sobie zapomnieć. Gdyby tylko było mniej pudrowe… Natomiast jeśli mówimy o trwałości tej kompozycji, to pod tym względem prezentuje się ona poprawnie. Zapach utrzymuje się na ciele przez 6-7 godzin od aplikacji. Zwrócę jednak przy tym Waszą uwagę na fakt, że ma on postać wody perfumowanej.

     Wypadałoby również poświęcić chwilę uwagi flakonowi recenzowanych perfum. Z tym, że nie jest on jakoś specjalnie charakterystyczny. Mamy tu do czynienia z wzorem typowym dla całej linii Les Exclusifs. I tak, buteleczka wykonana jest z przeźroczystego szkła i ma kształt prostopadłościanu. Jej front zdobi biała etykieta, na której umieszczono nazwę i markę zapachu. Natomiast srebrny atomizer osłonięty został walcowatą, czarną zatyczką. Wnętrze flakonu wypełnia zaś bladożółta ciecz. Tak więc podobnie jak sama kompozycja, również jej buteleczka utrzymana jest w minimalistycznym stylu.   

     Jeśli mam być szczery, to Boy są perfumami, które niezbyt przypadły mi do gustu. I nie rozumiem tak wielu pozytywnych opinii na ich temat. Przeglądając zagraniczne blogi trafiłem tylko na jedną negatywna recenzję. Ale to właśnie z nią zgadzam się najbardziej. Również i mi dzieło Chanel wydało się bowiem nudne i mało wymagające. Zapach jest prosty, nie posiada ciekawej ewolucji ani nie żyje na skórze. Owszem, z początku trochę się na niej skrzy, nie brak mu też lekkości i elegancji, ale to za mało, żeby zasłużyć na pochwały. W dodatku, obecny przez cały czas trwania kompozycji na skórze, akord pudrowy naprawdę mnie irytuje. Jest zbyt nachalny. A przez to całość nie daje oczekiwanego poczucia komfortu. Mam nadzieję, że Boy Capel był jednak mężczyzną o większym poziomie ogłady. 

Boy
Główne nuty: Nuty Pudrowe, Zioła.
Autor: Olivier Polge.
Rok produkcji: 2016.
Moja opinia:  Może być. (4/7)