Chypre 21 – współczesny tradycjonalista

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz recenzowałem perfumy James’a Heeley’a. A to znak, że czas by ponownie sięgnąć po któreś z pachnideł francuskiej marki. Na przykład Chypre 21. Zapach z 2015 roku, swoim stylem nawiązujący do tradycyjnych kompozycji szyprowych. Liczba 21 w nazwie wskazuje jednak, że przy jego tworzeniu zaakcentowano fakt, iż mamy już XXI wiek. Tym samym ten jeden z najbardziej klasycznych akordów w perfumerii został odpowiednio uwspółcześniony. Dzięki czemu zyskał też na uniwersalności. Pierwotnie szypry były bowiem dedykowane głównie paniom. Przekonajmy się jednak co jeszcze w swoim dziele zmienił James Heeley. Zapraszam na recenzję Chypre 21!   

     Nawet nie wiedząc z jakimi perfumami mamy do czynienia, już po ich otwarciu łatwo domyślić się, że to szypr. A pierwsze klasyczne odniesienie zbudowane zostało przy pomocy bergamotki. Która nadaje wstępnej fazie zapachu rześkości i jasnego charakteru. Od początku czuć także coś chłodnego i wilgotnego. Co może nie każdemu przypadnie do gustu, dla mnie jest jednak dość przyjemne. Buduje wrażenie świeżości, ale i pewnej elegancji. Połączonej z zielenią. W głowie dzieła James’a Heeley’a obecne są bowiem również petitgrain i rozmaryn. Przy czym ten ostatni nadaje kompozycji bardziej ziołowego (a nawet lekko miętowego) oblicza. Potęguje jej wytrawność, wyostrzając jednocześnie aromat Chypre 21. I choć nie nazwałbym pierwszej fazy recenzowanych perfum musującą, to czuć, że całość żyje na skórze i falami unosi się w przestrzeń wokół nas.

     Jednym z kluczowych elementów perfum szyprowych jest róża. Zatem i w dziele Heeley’a nie mogło jej zabraknąć. Z tym, że zaprezentowana została tu ona w naprawdę ciekawy sposób. W jej aromacie nie odnajduję bowiem nic marmoladowego. Ani w ogóle słodkiego. Od królowej kwiatów bije chłód. Przy co sprawia ona wrażenie dystyngowanej. Żeby nieco ocieplić jej oblicze do kompozycji wprowadzony został zaś szafran. Odrobinę osładza on środkowy etap opisywanego pachnidła, nadając mu jednocześnie nieco bardziej kulinarnego charakteru. Obok niego w sercu zapachu pojawia się jeszcze neroli, według mnie jego wpływ na ogólny klimat Chypre 21 nie jest jednak znaczący. Podkreśla ono natomiast elegancki styl tych perfum. Co ważne, w tej fazie zapach zachowuje swoją początkową wytrawność. Co więcej, trwa ona również w jego bazie. W której najistotniejszą rolę odgrywają dwie nuty. Obie będące również składnikami tradycyjnych szyprów. A chodzi mi o paczulę i mech dębowy. Wspólnie, sprawiają one, że całość nabiera zdecydowanie bardziej drzewnego charakteru. Przy czym ostrzejsze paczulowe niuanse wnoszą również coś ziemistego. Da się wyczuć także pewne metaliczne akcenty, nie wiem jednak skąd się one biorą. Może to efekt obecnego w bazie zapachu piżma? Trudno powiedzieć. Warto natomiast zwrócić uwagę na fakt, że w końcówce Chypre 21 obecne jest jeszcze drewno sandałowe. Sprawia ono, iż ostatnia faza kompozycji nabiera delikatności. Jej ostrzejsze krawędzie zostają wygładzone. Pojawia się nawet coś subtelnie pudrowego. Co udanie zwieńczy tę współczesną interpretację szypru.

     Nadszedł czas by bliżej przyjrzeć się parametrom użytkowych recenzowanych perfum. A te stoją moim zdaniem na wysokim poziomie. Zarówno jeśli chodzi o projekcję jak i trwałość. Przy czym ta pierwsza sprawia, że dzieło Heeley’a z dużą łatwością wyczuć można w przestrzeni wokół siebie. Czujemy je zresztą nie tylko my, ale i osoby w naszym towarzystwie. Sugeruję zatem ostrożną aplikację. Jeśli natomiast chodzi o czas, przez jaki ta kompozycja utrzymuje się na skórze, to i on jest bardzo dobry. W moim wypadku było to zaś około 9-10 godzin. Warto też jednak pamiętać, że nasz dzisiejszy bohater występuje pod postacią wody perfumowanej.

     A jak prezentuje się flakon opisywanego zapachu? Według mnie jego wzór jest dość minimalistyczny. Walcowata buteleczka wykonana jest z przezroczystego szkła, jednak jej znaczna część przysłonięta została białą etykietą. Z której wyczytać możemy informacje o nazwie perfum, ich marce oraz koncentracji. Jej brzeg obramowany został natomiast cienką srebrną linią. Całość wygląda jednak naprawdę prosto i jedynie wykonana z ciemnego drewna zatyczka z wytłoczonym na wierzchy logo Heeley nadaje jej więcej charakteru. Przez szkło zauważyć natomiast możemy zamkniętą we wnętrzu flakonu żółtą ciecz.

     Podsumowanie dzisiejszej recenzji zacznę może od tego, że nie jestem miłośnikiem perfum szyprowych. I Chypre 21 nie są tu wyjątkiem. Owszem, ten klasyczny motyw został tu wyraźnie unowocześniony, przez co całość zyskała na uniwersalności i noszalności, jednak dla mnie nadal pozostała częściowo retro. Już przy pierwszym teście skojarzyła mi się z Azarro pour Homme i wrażenie to nie opuszczało mnie aż do momentu zakończenia mojej przygody z dziełem James’a Heeley’a. Na tle innych szyprów opisywaną kompozycję wyróżnia jednak jedna cecha. Nasz dzisiejszy bohater wydaje się bowiem roztaczać aurę czystości. Dzięki której całość sprawia wrażenie bardziej eleganckiej. A ja rozumiem, co miał na myśli James Heeley umieszczając na oficjalnej stronie swojej marki informację, iż Chypre 21 jest współczesną odą do paryskiego szyku. Zachęcam jednak byście sami spróbowali się o tym przekonać.    

Chypre 21
Główna nuta: Mech dębowy, Róża.
Autor: James Heeley.
Rok produkcji: 2015.
Moja ocena: Warto poznać. (5/7)