Eau de Néroli Doré – złocisty blask neroli
Na blogu kilkukrotnie już wspominałem, że aromat neroli należy do moich ulubionych w perfumach. Stąd też nie może dziwić fakt, że dziś na Agar i Piżmo pojawia się kolejnych zapach z tą nutą w temacie. A jest nim Eau de Néroli Doré od Hermès’a. Kompozycja ta należy do kolońskiej linii marki i jest ostatnią, jaką w jej ramach stworzył Jean-Claude Ellena. Zaś zgodnie z materiałami reklamowymi, neroli użyte w niej zostało w obfitości. Jakże więc mogłem nie sięgnąć po te perfumy? Szczególnie, że jestem ogromnym miłośnikiem (i posiadaczem flakonu) innego zapachu z tej serii. A mianowicie Eau d’Orange Verte. Czy jednak Złote Neroli uwiodło mnie podobnie jak Zielona Pomarańcza? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.
Z początku głowa Eau de Néroli Doré niezbyt mi się spodobała. Jest w sporo goryczy. Choć na swój sposób jest też słodka. Dość dziwna. I nad wyraz złożona. Mimo, że teoretycznie bardzo prosta. Obok tytułowego neroli, wyczuwam w niej aromat gorzkiej pomarańczy. Nie jest on może pierwszoplanowy, ale dość łatwo zdać sobie sprawę z jego obecności. Pogłębia on aromat kompozycji. Ellena nie pozwolił jednak, by przesunęła się ona zanadto w owocową stronę. A posłużyło mu do tego właśnie wspomniane już neroli. I rzeczywiście, użył go tu naprawdę sporo. Otwarcie recenzowanych perfum jest jasne, ale nie określiłbym go jako lekkie. W jego goryczy jest za to coś nieprzyjemnego. Coś, co mi osobiście kojarzy się z wonią stęchlizny. Marcin Budzyk z Nez de Luxe określa ten aromat jako fizjologiczny a Fqjcior z Perfumowego Blogu wspomina o indolowych akcentach Eau de Néroli Doré. Niemniej, jakby tego nie określić, w dziele Elleny pojawia się pewien brudny wątek, który nie każdemu miłośnikowi wód kolońskich przypadnie do gustu. Na szczęście faza, w której występuje, nie trwa długo a recenzowany zapach zaczyna się przekształcać.
W drugiej części kompozycji wciąż króluje neroli. Charakter perfum zauważalnie się jednak zmienia. Z jasnozielonego przechodzi w złoty. I w tym momencie muszę zauważyć, że nazwa Eau de Néroli Doré wyjątkowo dobrze pasuje do dzieła Hermès’a. Ale właściwie co takiego dzieje się w sercu zapachu? Tak naprawdę niedużo. Wprowadzono do niego bowiem tylko jeden nowy element. A jest nim szafran. Ale jego rola jest tu nie do przecenienia. Obecność szafranu niesie bowiem ze sobą ładunek przyprawowego ciepła. Jednocześnie służy też podkreśleniu białokwiatowego rodowodu neroli. Kwiatowego ciepła w sercu prezentowanych dziś perfum trudno nie zauważyć. Zapach sprawia wrażenie skąpanego w złocistym świetle. Szafran jest tu na wpół słodki a na wpół przyprawowo wytrawny. W połączeniu z neroli prezentuje się naprawdę interesująco. Problem jest natomiast brak klasycznie rozumianej bazy. Po tym jak przeminie nuta serca, kompozycja Elleny w zasadzie ulatnia się ze skóry. Nie ma tu drzew, piżma czy ambry, które utrwaliły by ją na skórze. Taki finisz na pewno dla niejednej osoby okaże się zaskoczeniem.
Skoro Eau de Néroli Doré wchodzi w skład kolońskiej serii Hermès’a to spodziewałem się, że parametry użytkowe tych perfum będą dość przeciętne. Lub gorzej. Tymczasem wcale nie jest z nimi tak źle. Projekcja zapachu nie jest może silna, ale śmiało mogę określić ją jako umiarkowaną. Nawet gdy nabawiłem się lekkiego kataru, potrafiłem wyczuć te perfumy na sobie. Ich trwałość również jest niezła. W moim przypadku wynosiła ona 5-6 godzin a więc zauważalnie więcej niż odnotowałem dla Eau d’Orange Verte. Choć wolałbym, żeby było odwrotnie.
Zanim zakończę dzisiejszą recenzję, chciałbym jeszcze wspomnieć o flakonie Eau de Néroli Doré. Powyżej napisałem już, że nazwa zapachu wyjątkowo dobrze do niego pasuje. W tym miejscu muszę zaś dodać, że także i butelka wpisuje się w klimat kompozycji. Przede wszystkim chodzi o jej kolor. Ten jest bowiem ciemnożółty. I dość łatwo ewokuje skojarzenia ze wspomnianym już złotem. Jeśli zaś chodzi o kształt, to flakon nie odbiega od klasycznego wzoru stosowanego przez Hermès’a. Jest prosty i smukły. Zwieńczony, charakterystyczną, przypominającą melonik czarną zatyczką. A choć całość nie prezentuje się może jakoś szczególnie męsko, to jednak nie wygląda też źle.
Gdy zastanawiałem się jak posumować dzisiejszą recenzję przyszło mi do głowy następujące stwierdzenie: Eau de Néroli Doré to perfumy, w których zaklęta jest i wiosna i jesień. Wiosna to oczywiście jasna i zielona głowa kompozycji, natomiast jesień to jej ciepła i złota końcówka. Co ważne, zapach nie jest przy tym kontrowersyjny. Owszem, pierwsza faza nie jest może łatwa, ale po niej następuje już znacznie przyjemniejsze serce. W moim odczuciu dzieło Jean-Claude’a Elleny jest też mało kolońskie. Owszem proste, ale raczej nie umieściłbym go w linii Cologne. Już prędzej w kolekcji butikowej. A Wy, jakie macie odczucia?
Eau de Néroli Doré
Główne nuty: Neroli, Szafran.
Autor: Jean-Claude Ellena.
Rok produkcji: 2016.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)