Papyrus Oud – oud faraona
Za sprawą szczecińskiej perfumerii Arcadia miałem ostatnio okazję testować Papyrus Oud. Perfumy z oferty Parle Moi de Parfum, skomponowane przez samego Michel’a Almairac’a. A choć osobiście jestem umiarkowanym fanem drewna agarowego to zainteresował mnie tytułowy papirus. A moje myśli natychmiast pobiegły w stronę Starożytnego Egiptu. Tyle że prezentowany dziś zapach w założeniu stanowić ma pomost między przeszłością a przyszłością. Łączyć tradycje wschodu z kulturą zachodu. Na oficjalnej stronie marki padają nawet porównania do widoku na Nil ze szczytu wieży Eiffel’a czy orientalnym pałacu w centrum londyńskiego Hyde Park’u. Samo to wystarczyło bym skusił się na testy. A przecież dostajemy jeszcze informację, że dzieło Parle Moi de Parfum to nowa reinkarnacja kultowego Gucci pour Homme z 2003 roku. Czy można chcieć czegoś więcej?
Sam początek zapachu jest dość łagodny. Choć nie pozostawia wątpliwości co do tożsamości głównego bohatera Papyrus Oud. Nuta oudu wyczuwalna jest tu dość wyraźnie. Jednak, co ciekawe, podobnie jak w przypadku Byredo – Oud Imortelle, została ona zrekonstruowana przy pomocy innych ingrediencji. Całkiem udanie moim zdaniem. Choć warto zaznaczyć, że oud nie jest tu ciężki ani mroczny. Podkreślono za to jego drzewna stronę. Natomiast charakterystyczny, jakby apteczny aspekt został zminimalizowany. W otwarciu swoją obecność zaznacza także nieco słodkawy różowy pieprz. Pozwala on kompozycji roznosić się w przestrzeni oraz nadaje jej orientalno-przyprawowego sznytu. A skoro już jesteśmy przy Oriencie, to w głowie Papyrus Oud pojawia się również olibanum. Jego lekko słodki, a lekko kwaśny aromat jest tu łatwo wyczuwalny. Nadaje pierwszej fazie recenzowanych perfum bardziej dymnego oblicza. Choć przez cały czas zapach zachowuje jasny i raczej lekki styl.
Nawiązania do Starożytnego Egiptu najsilniej uwidaczniają się w sercu dzieła Almairac’a. A dzieje się tak przede wszystkim za sprawą szlachetnej nuty drewna cedrowego. Oraz wspomagającego ją papirusu. Środkowa faza kompozycji jest przyjemnie drzewna. Wytrawna, ale i z pewną dozą słodyczy. Za to gdzieś w tle czuć jeszcze lekko marchwiowy aromat korzenia irysa. Nie jest on ewidentny, jednak wiedząc o jego obecności, powinno udać się go zlokalizować. Za podtrzymanie przyprawowej strony zapachu odpowiada natomiast imbir. Warto też zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Mianowicie zanik oudu. Mniej więcej gdzieś w połowie środkowej fazy Papyrus Oud zaczyna się on wyciszać. A w bazie nie ma już po nim śladu. Dominować zaczyna natomiast słodka mieszanka wanilii i bobu tonka. Podbudowana drewnem sandałowym. Aby jednak zanadto nie rozmiękczyć końcówki swojego dzieła, Michel Almairac wprowadził do niej także ostrzejszą woń paczuli. Przypomina nam ona o męskim charakterze perfum Parle Moi de Parfum. Podobną rolę pełni także żywiczne labdanum. Wolne przestrzenie pomiędzy poszczególnymi elementami Papyrus Oud wypełnione zaś zostały przy pomocy piżma.
Nadszedł czas by przyjrzeć się walorom użytkowym recenzowanego dziś zapachu. A te są w moim odczuciu dość poprawne. Zacznijmy od projekcji. Wydaje mi się, że Papyrus Oud posiada umiarkowaną moc. Kompozycja nie jest ani silna ani słaba. Można wyczuć ją na sobie, ale nie jest tak, że cały czas przypomina nam o swojej obecności. Dla wielu osób będzie to sporym plusem. Jeśli zaś chodzi o trwałość, to tutaj również jest przyzwoicie. Opisywane perfumy utrzymywały się na mojej skórze przez 7 do 9 godzin. Pamiętajmy przy tym, że mamy tu do czynienia w wodą perfumowaną, a nie toaletową.
To jeszcze kilka słów o flakonie Papyrus Oud. Jest on utrzymany w tej samej stylistyce, co buteleczki innych perfum Parle Moi de Parfum. W stosunku do zapachów, które do tej pory recenzowałem, wyróżnia się jednak jedną rzeczą. Jego etykieta nie jest bowiem biała, ale jasnożółta. Po za tym innych różnic brak. Flakon wykonany jest z przeźroczystego szkła i ma walcowaty kształt. Jego szczyt zdobi zaś czarna zatyczka. Na froncie butelki umieszczono natomiast oznaczenie marki i jej logo. Nieco niżej wypisana jest nazwa samego zapachu.
W moim odczuciu Papyrus Oud to całkiem udane, współczesne męskie pachnidło. Zapach jest przyjemnie drzewny, z orientalnymi akcentami. Do tego męski, ale nie samczy. Jest w nim dojrzałość, brak natomiast agresji. Podoba mi się też sposób, w jaki kompozycja ewoluuje na skórze. Powoli odsłania przed nami swoje kolejne oblicza. A choć ktoś mógłby zarzucić jej wtórność w stosunku do wspomnianego Gucci pour Homme oraz Bentley for Men Absolute tego samego autora, to jednak perfumy te nie są identyczne. Owszem, czerpią ze wspólnej inspiracji jednak są względem siebie komplementarne. Zaś Papyrus Oud jest najłagodniejszy z całej trójki. Ale i najlepiej odpowiada obowiązującym obecnie standardom. I według mnie tego typu zapachów nigdy nie jest za dużo.
Papyrus Oud
Główne nuty: Olibanum, Nuty Drzewne.
Autor: Michel Almairac.
Rok produkcji: 2018.
Moja opinia: Polecam. (6/7)
Perfumy Parle Moi de Parfum – Papyrus Oud kupić można online w perfumerii Arcadia:
https://www.perfumeria-arcadia.pl/papyrus-oud-71-parle-moi-de-parfum