Calvin Klein MAN – mężczyzna w miętowym krawacie
Bohater dzisiejszego wpisu - Calvin Klein MAN – to jeden z tych zapachów, z których istnienia mało kto zdaje sobie sprawę. Na pewno zaś nie słyszały o nim panie w pewnej sieciowej perfumerii, które z godnym podziwu zacięciem próbowały przekonać mnie, że szukam Euphoria Men. Dopiero zdjęcie z fragrantica.com wyjaśniło sytuację. Niemniej, prawdą jest, że pośród dużo sławniejszego rodzeństwa w postaci choćby Eternity, Obsession czy Escape, recenzowanej dziś kompozycji ciężko jest przebić się do świadomości masowego konsumenta. A jednak Calvin Klein MAN zdecydowanie zwrócił moją uwagę. Czym? Tego dowiecie się z dzisiejszego wpisu.
Otwarcie zapachu jest męskie i wyraziste. Jego intensywność trwa jednak tylko przez kilkadziesiąt sekund. Natychmiast skojarzyło mi się także z Burberry - Touch for Men. Dzieje się tak za sprawą bardzo wyraźnej od samego początku nuty liści fiołka. Nadaje ona recenzowanym dziś perfumom świeżej, zielonej aury. Jednocześnie sprawia, że Calvin Klein MAN od początku emanuje męskością. Ten efekt dodatkowo podkręcony został jeszcze za pomocą rozmarynu. Kompozycja zachowuje jednak elegancki charakter. Jej głowa osłodzona została poprzez dodanie do składu tych perfum aromatu mandarynki. To zresztą kolejne podobieństwo do początkowej fazy Touch. W otwarciu MAN odnajdziemy też jednak jeszcze jeden cytrus, a jest nim bergamotka. Z początku wyczuwalna jest także delikatna nuta cyprysa. W rezultacie pierwsza faza recenzowanych dziś perfum, choć z pewnością nie powala oryginalnością, może się podobać.
Zarzut sztampowości znika jednak wraz z nadejściem serca kompozycji. Oto znikąd pojawia się nagle mięta, która sprawia, że Calvin Klein MAN staje się wyraźnie chłodniejszy. I mocno mentolowy. To spora niespodzianka. Obok mięty swoją obecność zaznacza zaś liść laurowy, którego obecność dało się wyczuć w już głowie recenzowanego dziś zapachu. Ma on wpływ na bardziej wytrawny charakter kompozycji. Z czasem, po nagłym spadku, temperatura tych perfum znów zaczyna się powoli podnosić. Jest to zasługa obecności w ich składzie gałki muszkatołowej. W środkowej fazie MAN ważną rolę odgrywa również kadzidło. Jego zestawienie z miętą uznać należy za bardzo nietypowe, jednak w dziele Gottlieb tworzą one naprawdę zgrany duet. Do tej pory nie natknąłem się chyba na nic podobnego. Natomiast za sprawą wspomnianej już gałki muszkatołowej kompozycja bardzo zgrabnie przechodzi w swój ostatni etap. W bazie silniej podkreślone zostały zaś nuty drzewne, obecne tu pod postacią sandałowca, drewna gwajakowego i ambry. To przejście to jeszcze jednak ciekawa zmiana Calvin Klein MAN. Zapach staje się też znacząco słodszy, co spowodowane jest zaś obecnością piżma. Niestety, baza jest również zauważalnie bardziej syntetyczna od pozostałych części kompozycji. Uwidacznia się to zwłaszcza w cieplejsze dni, gdy perfumy te silniej odparowują ze skóry. W końcówce nie dzieje się też specjalnie nic ciekawego. Nadal jest jednak bardzo poprawnie.
Muszę przyznać, że pod względem walorów użytkowych Calvin Klein MAN wypada całkiem nieźle. Posiada on całkiem silną projekcję. Dzięki temu możemy być pewni, że otoczenie nie pozostanie nieświadome jego obecności. Jednocześnie charakter zapachu jest na tyle bezpieczny, że nikt nie powinien uznać go za nachalny. Także i trwałość kompozycji nie budzi zastrzeżeń. Perfumy te utrzymują się na skórze przez 7-8 godzin, co dla wody toaletowej uznać należy za całkiem przyzwoity rezultat.
Jeśli chodzi o flakon Calvin Klein MAN to uważam, że jest on trochę bez wyrazu. To niby prosty i męski wzór, ale czegoś mu jednak brakuje. Może gdyby cały był czarny… A tak z jedną ciemną ścianką wygląda na lekko niedopracowany. W mój ocenie jest też trochę za szeroki, przez co nie najlepiej układa się w dłoni. Pozytywne wrażenie robi natomiast wypisana srebrnymi literami nazwa tych perfum. Zdecydowanie odznacza się na czarnym tle. Do tego znacznie większy człon MAN nie może pozostawiać wątpliwości komu dedykowana jest ta kompozycja.
Uważam, że recenzowane dziś perfumy to ciekawa pozycja w portfolio Calvin'a Klein'a. Być może jest to spowodowane bardzo przeze mnie lubianą nutą liści fiołka. Choć zdecydowanie najlepszą częścią Calvin Klein MAN jest ich serce. Ta faza naprawdę mi się podoba. Efekt psuje za to trochę płaska i nudna baza. Wciąż jednak źle nie jest. Stworzona przez Gottlieb kompozycja jest nowoczesna i interesująca. Do tego posiada zdecydowany, męski charakter. Element niewielkiej popularności tych perfum również może działać tutaj na plus. Zapach potrafi bowiem zwrócić uwagę otoczenia. Nie wykracza jednak poza bezpieczne obszary mainstream’u. Do tego przez cały czas zachowuje pewną dozę elegancji. Dobrze sprawdzi się choćby podczas spotkań biznesowych.
Calvin Klein MAN
Główne nuty: Mięta, Liść fiołka.
Autor: Ann Gottlieb.
Rok produkcji: 2007.
Moja opinia: Warto poznać. (5/7)