Pod krawatem

Choć dziś krawaty nie są już tam modne jak kiedyś, to jednak od czasu do czasu pojawiają się sytuacje, które wymagają bardziej formalnego ubioru. Tego typu okazje pozwalają również sięgnąć po bardziej eleganckie, choć niekoniecznie od razu wieczorowe, perfumy. Takie, które pozwolą nam poczuć się komfortowo i dodadzą pewności siebie. Ale które wybrać? Wybór jest spory i wcale nie ogranicza się do klasyki. Wiele współczesnych pachnideł również bardzo dobrze wpisuje się w klimat męskiej elegancji. A o to kilka przykładów:

Read More

Bois d’Encense – kadzidło w wersji ortodoks

Czasem zdarza się tak, że przeczytamy gdzieś o jakichś perfumach i bardzo chcemy je poznać. Ale nigdzie nie możemy ich znaleźć. Przez co nasza determinacja jeszcze rośnie. Ostatnio miałem tak w przypadku zapachu będącego bohaterem niniejszego wpisu. Powstałego w 2004 Bois d’Encens marki Giorgio Armani. Kompozycja ta stanowi część ekskluzywnej linii Armani Privé a za jej stworzenie odpowiedzialny jest sam Michel Almairac. Natomiast inspiracją do jej powstania były czarne kamienie (onyks), które znaleźć można na, leżącej w prowincji Trapani, włoskiej wyspie Pantelleria. Czyżbyśmy zatem mieli mieć tu do czynienia z akordem mineralnym, podobnym jak w Terre d’Hermès? Zdecydowanie nie. Po więcej szczegółów zapraszam jednak do lektury całego wpisu. Na zachętę dodam też jeszcze, że opisywane dziś pachnidło jest laureatem aż trzech nagród FiFi. Z tym, że dwie dotyczą jego opakowania.  

Read More

Amazingreen – zaskakująco zwykła zieleń

Wiosna w pełni, wypadałoby zatem aby na blogu pojawiło się nieco więcej wiosennych perfum. Czyli na przykład zielonych. Takich jak Amazingreen japońskiej marki Comme des Garçons. Zapach stworzony w 2012 roku przez Jean-Christophe’a Hérault’a. I określany jako kontrastowy. A także będący prawdziwym odzwierciedleniem określenia eksplozja zieleni. Przy czym od razu zaznaczę, że kryje się tu pewien haczyk. Jaki? Tego dowiecie się lektury dalszej części niniejszego wpisu. Już teraz mogę natomiast stwierdzić, że pod pewnymi względami dzieło Comme des Garçons mocno mnie zaskoczyło. Nie traćmy zatem czasu i przejdźmy do opisu tego jak pachnie Amazingreen.  

Read More

JHL – gentleman po pięćdziesiątce

Ostatni raz perfumy marki Aramis recenzowałem naprawdę dawno temu. I to mimo, że sam jestem posiadaczem jednego zapachu z ich logo (a konkretnie Havany). Aby odświeżyć znajomość z tym, należącym do koncernu Estée Lauder, brandem sięgnąłem więc po próbkę JHL. Kompozycji o tyle wyjątkowej, że stworzonej specjalnie z myślą o mężu Estée Lauder. I noszącej jego inicjały. JHL to bowiem akronim od  Joseph Harold Lauder. I o ile to było łatwe do ustalenia, to już określenie autora tych perfum nastręczyło mi większych trudności. Fragrantica i Basenotes różnią się bowiem w tej kwestii wskazując odpowiednio na Bernard’a Chant’a oraz Josephine Catepano. Po nieco głębszych poszukiwaniach udało mi się jednak ustalić, że za skomponowanie tego pachnidła odpowiada ta druga. Sam zapach ma natomiast być męski i elegancki. Co w tym wypadku nie może chyba dziwić.  

Read More

Olfaktoryczna anatomia – łzy Chios, czyli o niezwykłych właściwościach mastyksu

Nuty żywiczne stanowią jedną z najpopularniejszych grup w palecie większości perfumiarzy. Nie może zatem dziwić, że poszczególne z nich często pojawiają się w na blogu w ramach cyklu Olfaktoryczna anatomia. Szczególnie, że jest to zbiór naprawdę silnie zróżnicowany. W związku z czym dzisiejszy wpis postanowiłem dedykować mastyksowi. Składnikowi, którego historia sięga czasów Starożytnej Grecji. I którego niezwykły aromat oczarował niejednego z dawnych władców. W czym jednak tkwi sekret tej żywicy? Tego dowiecie się z dalszej części niniejszego tekstu.

Read More

Uncut Gem – z węgla w diament

Kiedy, w 2000 roku, Frédéric Malle po raz pierwszy zaprosił do współpracy Maurice’a Roucel’a powstały kultowe Musc Ravageur. Po dwudziestu dwóch latach obaj panowie znów spotkali się w laboratorium a efektem ich kolaboracji jest zapach będący bohaterem dzisiejszego wpisu. Uncut Gem. Przy czym na oficjalnej stronie marki znaleźć można informację, że kompozycja ta wzorowana jest na pachnidle, które Roucel stworzył kiedyś sam dla siebie i którego regularnie używa. Jak widać czasem górnolotne inspirację nie są potrzebne. Moją uwagę zwrócił natomiast fragment mówiący o tym, że perfumy te czerpią z wyświechtanych wzorców męskości starając się wydobyć ich telluryczną (czyli ziemską) siłę. A więc jednak udało się wzbudzić moje zaintrygowanie.

Read More

Lime Basil & Mandarin – słodki smak lata

Ostatnio coraz mocniej tęsknię za latem. I z tego względu częściej sięgam po zapachy przypominające mi o tej właśnie porze roku. Takie jak nasz dzisiejszy bohater - Lime Basil & Mandarin od Jo Malone. Jest to kompozycja powstała w 1999 roku za sprawą samej założycielki brytyjskiej marki. A może w 1991? W tej kwestii jest bowiem rozbieżność między Fragrantica a Basenotes. Podobnie zresztą jak i co do nazwy recenzowanego dziś pachnidła. Druga z powyższych stron podaje ją bowiem jako Lime, Basil & Mandarin. Wskazuje więc na trzy odrębne nuty. Sprawdziłem zatem oficjalną stronę Jo Malone. Lime Basil & Mandarin. A że bazylia cytrynowa (ang. lime basil) rzeczywiście istnieje w przyrodzie, to trzymać się będę tej nazwy. Dodam też jeszcze, że sam zapach oddawać ma aromat karaibskiej bryzy. Co z przyjemnością sprawdzę.

Read More

No 03 Lonestar Memories – z wizytą w warsztacie samochodowym

Gdy pierwszy raz usłyszałem o Tauer Perfumes było to właśnie w kontekście zapachu będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. Czyli No 03 Lonestar Memories. Na przestrzeni lat kompozycja ta wyrobiła sobie bowiem sporą renomę. Rozgłos zawdzięcza zaś przede wszystkim swojemu nietypowemu aromatowi. W którym wiele osób odnajduje ostrą woń benzyny. Z tym, że moje skojarzenia były akurat nieco odmienne. Już teraz mogę jednak zdradzić, że spotkanie z dziełem Andy’ego Tauer’a na długo pozostanie w mojej pamięci. Jeśli zaś chodzi o inspirację do skomponowania tych perfum, to był nią amerykański Zachód. I przemierzający go w siodłach swoich wiernych rumaków samotni jeźdźcy. Sprawdźmy zatem w jaki sposób przełożyło się to na olfaktoryczną piramidę Lonestar Memories.  

Read More

Halfeti – Anglik nad Bosforem

Jako, że od bardzo dawna nie recenzowałem żadnych perfum Penhaligon’s, pomyślałem, że czas już by odświeżyć znajomość z brytyjską marką. W efekcie czego na bloga trafia dziś recenzja Halfeti. Zapachu powstałego w 2015 roku za sprawą zupełnie mi nieznanego Christian’a Provenzano. Udało mi się jednak ustalić, że współpracował on między innymi z takimi markami jak Boadicea the Victorious, Sospiro, a także Yardley. Natomiast kompozycja będąca bohaterką dzisiejszego wpisu swoją nazwę zawdzięcza niewielkiej tureckiej wiosce, słynącej z hodowli czarnych róż. Swoim aromatem oddawać ma zaś wonie przeróżnych towarów, będących obiektem handlu w kraju nad Bosforem. Takich jak choćby egzotyczne kwiaty, przyprawy i wyroby ze skóry. Przekonajmy się zatem jak to wszystko pachnie.   

Read More

Bel Respiro – w objęciach łagodnej zieleni

W kolekcji Les Exclusifs de Chanel jest jeszcze sporo zapachów, które chciałbym poznać (i opisać). Postanowiłem zatem sięgnąć po jeden z nich. Po namyśle zdecydowałem się zaś na Bel Respiro z 2016 roku. Nazwa tych perfum pochodzi od nazwy należącego do Coco Chanel wakacyjnego domu na przedmieściach Paryża. Otoczony polami i lasami, był on miejscem, w którym chroniła się, gdy potrzebowała odpocząć od miejskiego gwaru. Z tego względu również inspirowane nim perfumy z założenia oddawać mają sielankowy klimat tej posiadłości. Kojarzyć się mają z wiosną, młodą trawą i delikatnym wiaterkiem. Zobaczmy zatem czy Jacques’owi Polge’owi udało się osiągnąć ten efekt.

Read More