Eau d’Arômes – skrzynia pełna mandarynek
Po opublikowanej na blogu kilka miesięcy temu recenzji Eau de Cèdre dziś postanowiłem zaprezentować kolejny zapach wywodzący się od klasyka, jakim jest Eau pour Homme z 1984 roku. Mój wybór padł zaś na Eau d’Arômes. Oficjalna strona marki Armani określa tę kompozycję jako elegancką, żywą i kontrastową. Czy zapach ten faktycznie spełnia powyższe założenia? Wydaje mi się, że tak. W tym miejscu wypada również dodać, że materiału do dzisiejszej recenzji miałem pod dostatkiem, posiadam bowiem własny flakon tych perfum. Niemniej aż do czasu, gdy rozpocząłem testy Eau d’Arômes nie zdawałem sobie sprawy ze złożoności tego zapachu. Okazuje się jednak, ze nawet kompozycja, która wydaje nam się dobrze znana potrafi czasem zaskoczyć. W jaki sposób? Tego dowiecie się z poniższego wpisu.
Otwarcie Eau d’Arômes to wyraźnie zaznaczona mandarynka, której wtóruje bergamotka. I to tyle. A zarazem aż tyle. Za ich sprawą początkowe nuty tych perfum są owocowe i soczyste, choć świeże zarazem. Przesiąknięte owocowym miąższem. Soczysta ciecz niemal wylewa się z cytrusowego wnętrza. Mandarynkowa słodycz jest lekka i przyjemna, a obecność bergamotki dodaje jej trochę kwaskowej goryczy. Bez niej Eau d’Arômes mogłoby grozić popadnięcie w silnie landrynkowe klimaty. A tak otrzymujemy bardzo udaną i zwracającą uwagę nutę otwarcia. Mandarynka i bergamotka tworzą w niej naprawdę zgrany duet. Żywy i wibrujący.
Choć w sercu wciąż czuć opisaną wyżej owocową słodycz to jednak charakter zapachu nieznacznie się zmienia. Pojawiają się zioła i przyprawy. Szałwia odświeża kompozycje, nadając jej męskiego wyrazu. Zauważam także pojedyncze ostrzejsze akcenty – to imbir. Natomiast za sprawą kardamonu recenzowane dziś perfumy nabierają bardziej wytrawnego wydźwięku. Stają się też nieco bardziej zielone. Ten kierunek będzie zresztą kontynuowany także w bazie Eau d’Arômes. Serce jest natomiast tą częścią kompozycji, którą ja uznaję za najbardziej elegancką. Czuć pracę włożoną w jego zbalansowanie. W ciekawy sposób rozbudowano tu prosty w swojej istocie początek zapachu. W samej bazie pojawia się zaś przede wszystkim sucha drzewność wetywerii. Kontynuuje ona zielony wątek z serca perfum, jednocześnie potęgując jego wytrawność. Znać daje o sobie również paczula. Pachnie ona bardzo naturalnie, jest cierpka, drapiąca i jakby fizjologiczna. Pogłębia kompozycje i nadaje jej wyrazu. Trójcy dopełnia zaś szara ambra. Wspólnie z wetywerią buduje ona jakby lekko słone zakończenie Eau d’Arômes. I w tym zapewne objawia się kontrastowa natura tych perfum. Po owocowo-cytrusowym początku kto bowiem spodziewałby się takiej końcówki? Ja na pewno nie. Kolejny punkt dla marki Armani.
Sporą zaletą Eau d’Arômes jest wyraźna projekcja tych perfum. Słodko-świeża owocowa nuta jest towarzyszem, którego obecności nie sposób nie zauważyć. Z początku może trochę hałaśliwym, po pewnym czasie nabiera jednak ogłady. Zadowala mnie również czas, przez jaki kompozycja ta utrzymuje się na skórze. Dla wody toaletowej 7-9 godzin to naprawdę niezły rezultat. I choć ostatnia faza jest już trochę bardziej dyskretna to wciąż możemy wyczuć, że przed wyjściem z domu użyliśmy tych perfum. Dodatkowym plusem tego zapachu jest to, że raczej ciężko go przedawkować.
W odróżnieniu od pozostałych zapachów z linii Eaux pour Homme flakon Eau d’Arômes wykonany został z całkowicie przeźroczystego, bezbarwnego szkła. Działa to zdecydowanie na jego korzyść, bez problemu zobaczyć możemy bowiem zawartość buteleczki. A w niej znajduje się ciecz, której barwa doskonale odzwierciedla charakter zapachu. W zależności od kata padania światła czasem wydaje się pomarańczowa a czasem jasnobrązowa. W obu wersjach pasuje jednak do stylu prezentowanych dziś perfum. Dodatkowo na oficjalnej stronie marki Armani znalazłem informację, że sam flakon swoim kształtem przypominać ma męską marynarkę bez konstrukcji. Musze przyznać, że faktycznie coś w tym jest.
Podsumowując, chciałbym stwierdzić, że Eau d’Arômes to zapach naprawdę ciekawy. Niebanalny, choć z początku może wydawać się inaczej. Zdaję sobie jednak sprawę, że ze względu na swój słodki, owocowy początek wielu mężczyzn zrezygnuje z zakupu tych perfum już po krótkim teście blotterowym. A szkoda, bo wydaje mi się, że należącej do Giorgio Armani’ego marce udało się stworzyć – kolejną po Eau de Cèdre – intrygującą kompozycję dedykowaną mężczyznom. Jedynie ewolucja mogłaby być jeszcze trochę wyraźniejsza. Ponadto zapach jest jednak lekki i nienachalny, wobec czego świetnie sprawdzi się zwłaszcza w ciepłe letnie dni. Pasować będzie zaś zarówno chcącym wyróżnić się w tłumie młodym chłopakom jak i starszym, szukającym nowych doświadczeń mężczyznom.
Eau d’Arômes
Główne nuty: Mandarynka, Wetyweria.
Autor: brak danych.
Rok produkcji: 2014.
Moja opinia: Polecam. (6/7)