L’Instant de Guerlain pour Homme – cytrusy zatopione w czekoladzie
L’Instant de Guerlain znają chyba wszystkie panie. Te stworzone przez Maurice’a Roucel’a perfumy szybko stały się jednymi z najpopularniejszych w ofercie francuskiej marki. Nie może zatem dziwić fakt, że zaledwie rok po ich premierze zdecydowano się wypuścić na rynek ich męski odpowiednik. Zmieniono jednak osobę twórcy. Za L’Instant de Guerlain pour Homme stoi bowiem mniej znana w świecie perfum Béatrice Piquet (Lady Million, Trussardi – Uomo). Czy Francuzka swoją interpretacja kakaowego tematu udowodniła, że zasługuje na miejsce w perfumowej ekstraklasie? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.
Jak na perfumy z przewodnią nutą kakao L’Instant de Guerlain pour Homme otwiera się dość zaskakująco. Choć główny bohater tych perfum obecny jest niemal od samego początku to w pierwszych sekundach Béatrice Piquet przykryła go warstwą cytrusów. Tę tworzą bergamotka, grejpfrut oraz cytryna. I to tę ostatnią wyczuwam tu najwyraźniej z całego trio. W efekcie głowa recenzowanych dziś perfum jest lekka i jasna. Ma w sobie coś musującego. Cytrusy iskrzą i orzeźwiają. Bardzo szybko swoje właściwości chłodzące objawia również obecny w składzie anyż. Jednocześnie otwarcie recenzowanego dziś zapachu wyraźnie nawiązuje do tradycji wód kolońskich. Za ten efekt odpowiedzialna może być także pojawiająca się na tym etapie kompozycji lawenda. Przydaje ona perfumom specyficznej czystości oraz eleganckiego charakteru. Początek L’Instant dodatkowo przyprawiony został jeszcze nutą pieprzu.
W miarę upływu czasu działo Béatrice Piquet płynnie przechodzi od cytrusowego początku do czekoladowego serca. Ta zmiana może być zaskakująca, jednak nie ma w sobie nic dysonansowego, jak choćby w przypadku Thierry Mugler - A*Men. Zanin jednak kakaowo-czekoladowa nuta w pełni ujrzy światło dzienne zapach przechodzi przez jeszcze jedną fazę. W miarę jak gasną cytrusy mocy nabiera bowiem wątek kwiatowy. Zbudowany w oparciu o jaśmin i hibiskus nadaje on kompozycji słonecznego ciepła i słodyczy. Dopiero po nim następuje kakao. I tu jedna bardzo ważna uwaga. W moim odczuciu to co odnajdujemy w L’Instant de Guerlain pour Homme nie jest bowiem typowym aromatem nasion kakaowca. Zdecydowanie bliżej mu do czekolady deserowej. Nie ma jednak mowy o pralinowej nucie jaka odnajdziemy choćby w - bardzo dobrym skąd inąd - Au Masculin Lolity Lempickiej. Owszem, czekolada w L’Instant jest gęsta, ciemna i lekko gorzka, zauważyć można jednak pewne mleczne akcenty. W połączeniu z równie ciemnym aromatem herbaty Lapsang Souchong sprawiają one, że w naszej wyobraźni pojawić się mogą skojarzenia z popularną bawarką. A to jeszcze nie koniec. W miarę jak przemija serce i rozwija się baza, działo Béatrice Piquet ulega jeszcze jednej przemianie. Pojawia się w nim akord drzewny. Stworzony poprzez połączenie sandałowca, cedru i paczuli przypomina nam o męskim charakterze kompozycji. Jednocześnie zapach staje się bardziej zmysłowy. To z kolei zasługa piżma. To, którego tu doświadczamy jest słodkie i ciepłe. W efekcie w swojej końcowej fazie L’Instant staje się aksamitnie gładki. Za to wrażenie odpowiedzialne są jednak także wspomniane już drewno sandałowe oraz (najprawdopodobniej) Cashmeran. Ten ostatni nie figuruje jednak w żadnym ze znalezionych przeze mnie spisów nut.
W tym miejscu wypadałoby jeszcze napisać kilka zdań o walorach użytkowych L’Instant de Guerlain pour Homme. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to zaskakująco delikatna projekcja tych perfum. Zaledwie kilka chwil po naniesieniu na skórę układają się one bardzo blisko niej. Być może takie jednak było zamierzenie Béatrice Piquet. W końcu nie każdy zapach musi być krzykliwy. Dyskrecja też bywa w cenie. Poza tym trwałość kompozycji jest naprawdę dobra. W moim przypadku wynosiła ona od 9 do 11 godzin. A przecież mamy tu do czynienia z wodą toaletową.
A teraz kilka słów o flakonie prezentowanych dziś perfum. Całkiem niedawno uległ on bowiem istotnej metamorfozie. Na plakacie reklamowym pod niniejszą recenzją widać jego poprzedni wariant, który wyglądem przypominał buteleczkę wspomnianej we wstępie damskiej wersji L’Instant. W 2016 roku dom Guerlain zdecydował się jednak ujednolicić wygląd większości flakonów męskich perfum znajdujących się w jego ofercie. Wyjątkiem pozostaje tu L’Homme Ideal i jego flankery. Obecnie buteleczka L’Instant de Guerlain pour Homme jest prosta i smukła. Poprzez przeźroczyste szkło widzimy jej jasnobrązową zawartość. Całość zdobi zaś ciemnobrązowa etykieta, dobrze korespondująca z charakterem zapachu.
Muszę przyznać, że napisanie recenzji L’Instant de Guerlain pour Homme przyszło mi niezwykle łatwo. Dużo łatwiej pisać o kompozycjach, w których dużo się dzieje. A prezentowane dziś na blogu perfumy niewątpliwie do takich należą. L’Instant jest zapachem zmiennym o intrygującej ewolucji, opartej na grze między ciepłem a chłodem. Potrafi fascynować. Jednocześnie nie brak mu klasy. Jest elegancki i męski. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych perfum z kakao w temacie. Jego ciepła i zmysłowa baza sprawia, że kobiety mają niemal ochotę zatopić się w ramionach używających go mężczyzn. W moim odczuciu L’Instant de Guerlain pour Homme to kolejny mocny punkt w ofercie francuskiej marki. Póki co, w kwestii kakao moim faworytem pozostaje jednak 04. Musc Maori od Parfumerie Générale.
L’Instant de Guerlain pour Homme
Główne nuty: Cytrusy, Czekolada.
Autor: Béatrice Piquet.
Rok produkcji: 2004.
Moja opinia: Polecam. (6/7)