La Nuit de L’Homme – noc w mieście

W przypadku recenzowanych dziś perfum mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Teoretycznie La Nuit de L’Homme są bowiem flankerem o trzy lata starszych L’Homme. A jednocześnie same doczekały się sporej ilości własnych wariantów (między innymi Intense,Électrique czy La Parfum). Co niewątpliwie świadczy o ich sporej popularności. Potwierdzonej również tym, że mimo upływu piętnastu lat od jego premiery, nasz bohater nadal dostępny jest w ofercie Yves Saint Laurent. Warto również wspomnieć, że kompozycja ta powstała za sprawą tria perfumiarzy w składzie Anne Flipo, Pierre Wargnye i Dominique Ropion. Określana jest natomiast jako kontrastowa i pełna napięć. I to właśnie ten ostatni zwrot najbardziej zwrócił moją uwagę.

Read More

MYSLF – syntetyczny słodziak

Marka Yves Saint Laurent nie często zaszczyca nas premierami nowych męskich zapachów. Poprzedni, Y pojawił się na rynku w 2017 roku. Minęło zatem sześć lat, by zadebiutować mogły MYSLF. Zeszłoroczna premiera tej kompozycji nie obeszła się bez echa. Szczególnie, że jej wykonanie powierzono Christophe’owi Raynaud, twórcy między innymi Scandal Pour Homme od Jean-Paul’a Gaultier’a i Joop! – Wow! oraz współautorowi kultowych 1 Million. Sam zapach ma nam natomiast pozwolić w pełni wyrazić siebie. A także odzwierciedlać współczesną męskość. I w sumie hasło My scent, MYSLF nawet mi się podoba. Przekonajmy się jednak czy warto było czekać.

Read More

Prezent dla niej – Libre

Rzadko bo rzadko, czasem jednak zdarza mi się przypomnieć sobie o cyklu Prezent dla niej. A wtedy pojawia się dylemat co polecić. Szczególnie, że perfum dedykowanych kobietom jest na rynku znacznie więcej niż tych dla mężczyzn. Ostatecznie, tym razem postanowiłem sięgnąć po zapach, który debiutował stosunkowo niedawno, bo w 2019 roku. A mimo to już zdążył zgromadzić całkiem sporą rzeszę miłośniczek. Przedstawiam zatem Libre marki Yves Saint Laurent. Kompozycję, za której stworzenie odpowiedzialny jest duet Anne Flipo (a więc autorka między innymi recenzowanych przeze mnie kilka dni temu Synthetic Jungle od Frédéric’a Malle) oraz Carlos Benaim (Polo Green, Eternity for Men). I która opisywana jest jako apoteoza wolności. Sprawdźmy!

Read More

Yves Saint Laurent Pour Homme – między Fanfanem a D’Artagnanem

Ostatnio nieco częściej testuję perfumy Yves Saint Laurent. Tym razem sięgnąłem zaś po Yves Saint Laurent Pour Homme z 1971 roku. Zapach, który nie zrobił może takiej kariery jak choćby o 10 lat młodszy Kouros, ale i tak zdobył sobie całkiem spore uznanie. Za stworzenie tej, zaliczanej do szyprów,  kompozycji odpowiedzialny jest natomiast mało mi znany Raymond Chaillan. Zresztą, jeśli mam być szczery, to o naszym dzisiejszym bohaterze też za wiele wcześniej nie słyszałem. Udało mi się jednak ustalić, że perfumy te bazują na grze kontrastów. Wrażenie czystości mieszą się w nich z wonią brudu. Którą Yves Saint Laurent znacznie silniej zaakcentuje w 1981 roku we wspomnianych już Kouros. Nasz dzisiejszy bohater stanowił jednak wczesną zapowiedź kierunku, który dekadę później obrał francuski kreator mody.   

Read More

Body Kouros – oryginał z antypodów

Dziś jeden z tych rzadkich dni, gdy na bloga trafia flanker. Pod lupę wziąłem zaś młodszego brata słynnych Kouros. Choć Body Kouros powstały niemal dwadzieścia lat po premierze oryginału, to - podobnie jak dzieło Pierre’a Bourdon’a - zdobyły sobie sporą rzeszę wielbicieli. Być może pomógł w tym fakt, że za skomponowanie tych perfum odpowiedzialna jest sama Annick Ménardo. Francuzka ma na koncie wiele topowych zapachów, powierzenie jej zadanie odświeżenia klasyka YSL nie może zatem dziwić. Od razu muszę jednak zaznaczyć, że nasz dzisiejszy bohater ma zgoła odmienny charakter niż jego protoplasta. Choć na swój sposób także jest bardzo oryginalny. Po więcej szczegółów zapraszam jednak do lektury całego wpisu.

Read More

M7 – oudowy wizjoner

Raz na jakiś czas zdarza mi się przygotować recenzję perfum, które nie są już dostępne. I tak też jest w wypadku zapachu będącego bohaterem dzisiejszego wpisu. A mam tu na myśli słynne M7 autorstwa Alberto Morillas’a i Jacques’a Cavalier’a. Kompozycję, która o mniej więcej dekadę wyprzedziła modę na oud. Niestety, jak to często w takich wypadkach bywa, nie została doceniona przez ówczesne audytorium. I szybko zniknęła z rynku. A szkoda, bo te perfumy to kolejny dowód na to, jak wielkim wizjonerem jest, zarządzający w tamtym okresie domem mody Yves Saint-Laurent, Tom Ford. Nie traćmy jednak czasu na zbędne dywagacje i przekonajmy się jak pachnie M7.

Read More

Rive Gauche pour Homme – powrót barbera

Powstałe w 1971 roku Rive Gauche (fr. lewy brzeg) to jedne z najważniejszych perfum kobiecych XX wieku. Lizzie Ostrom umieściła je nawet w swojej książce Perfume. A century of scents. Dziś na bloga trafia jednak recenzja ich męskiego odpowiednika. A więc Rive Gauche pour Homme. Zapach ten powstał dopiero w 2003 roku. Od tego czasu trendy zmieniły się dość mocno, do testów przystąpiłem zatem z założeniem, że ze swoim protoplastą nie będzie miał wiele wspólnego. Skusiła mnie natomiast osoba jego autora, którym jest Jacques Cavalier. A także fakt, że sama kompozycja zalicza się do klasycznie męskiej rodziny fougère. Bez dalszej zwłoki zapraszam zatem do zapoznania się z moją opinią na temat tych perfum.

Read More

Uwaga, klasyk! – Kouros

Spośród wielu perfumowych klasyków mało który budzi tak wiele kontrowersji jak bohater dzisiejszego wpisu. Kouros od Yves Saint Laurent. Zapach, który w latach 80’ (premiera w 1981 roku) zapoczątkował trend na perfumy określane jako brudne i zwierzęce. Pachnące potem, ziemią i uryną. O tak, Kouros to swoisty kamień milowy współczesnej perfumerii. Przez jednych uwielbiany, przez innych nienawidzony. Warto również wspomnieć, że to właśnie ta kompozycja uczyniła Pierre’a Bourdon’a sławnym. Francuz pokazał w niej, że jest twórcą równie utalentowanym, co odważnym. Przejdźmy jednak do rzeczy i przekonajmy się jak na tle obecnych wypustów prezentują się te perfumy.

Read More

L’Homme – jak wtopić się w tłum?

Obecnie mam w swojej kolekcji kilkanaście perfum. Ale żadnych od Yves’a Saint-Laurent’a. Mój brat ma tylko dwa zapachy, ale za to jeden właśnie z logo YSL. L’Homme z 2006 roku. I to tę kompozycję wybrałem na bohatera dzisiejszego wpisu. Już przy okazji recenzji Dior Homme wspominałem bowiem, że perfumy o nazwie (pour) homme często wybierane są na sztandarowych przedstawicieli swoich marek. W końcu wypadało więc przyjrzeć się i ofercie YSL. Swoją drogą to ciekawe, że podstawowy męski zapach francuskiej firmy na rynek wszedł dopiero w XXI roku. A więc znacznie później niż klasyki pokroju Opium pour Homme czy Kouros. Czemu kierownictwo paryskiego domu mody nie zdecydowało się na wypuszczenie kompozycji o tej nazwie znacznie wcześniej? Tego nie wiem. Wiem za to jak pachnie L’Homme. I dziś chętnie dzielę się z Wami moimi uwagami na temat tych perfum.

Read More

Y – yyy…

Powstałe w 2017 roku Y to jedne z najnowszych męskich perfum domu mody Yves Saint-Laurent. Co ciekawe, taką samą nazwę nosił też pierwszy w historii zapach francuskiej marki. Wycofany z produkcji Y z 1964 roku dedykowany był jednak… kobietom! Od tego momentu upłynęło jednak na tyle dużo czasu, że dyrektor kreatywny YSL – Tom Pecheux – uznał, iż nazwa ta może wrócić na rynek. W wersji męskiej. Jak czytamy na oficjalnej stronie internetowej marki Y odzwierciedlać ma balans pomiędzy świeżością a męskością. Aby lepiej zobrazować ten kontrast odwołano się zaś do połączenia kultowego białego t-shirt’u YSL z czarną skórzaną kurtką. Dla mnie taka stylizacja to absolutna klasyka. Czy jednak perfumy mające oddawać jej antynomiczny a zarazem ponadczasowy charakter sprostały temu zadaniu? Odpowiedź w poniższej recenzji.

Read More