Royal Oud – zieleń godna szacha

 Moje ostatnie spotkanie z marką Creed miało miejsce już jakiś czas temu, pomyślałem więc, że czas znów sięgnąć po perfumy z jej oferty. Tym razem zdecydowałem się zaś na Royal Oud z 2011 roku. Zapach, którego autorem jest nie tylko Olivier Creed, ale i Julien Rasquinet. Byłem zatem ciekaw efektów tej współpracy. A choć nie jestem miłośnikiem oudu, to jednak ich spis nut zainteresował mnie do tego stopnia, że zdecydowałem się zamówić próbkę. Wskazuje on bowiem, że możemy tu mieć do czynienia z dość nietypowym przedstawieniem tej aromatycznej żywicy. I to nawet mimo tego, że znaleziony przeze mnie na oficjalnej stronie marki opis wskazujący na bogaty aromat oraz elegancki charakter kompozycji brzmi naprawdę sztampowo.

Read More

(untitled) – zielony kalejdoskop

Obecnie marka Maison Margiela znana jest przede wszystkim z kolekcji Replica. Mało kto kojarzy natomiast inne kompozycje z jej oferty. Takie jak na przykład stworzona w 2010 roku przez Danielę Andrier (untitled). A przecież historycznie są to pierwsze perfumy belgijskiego domu mody. Mnie natomiast najbardziej zainteresowała ich nazwa. A w zasadzie jej brak. Jak bowiem można przeczytać na oficjalnej stronie producenta, nazwa nie jest potrzebna, a zapach powinien mówić sam za siebie. Niemniej jednak, z opisu dowiedzieć się możemy, że mamy tu do czynienia z pachnidłem świeżym i zielonym. Zobaczmy zatem jak prezentuje się ono na skórze.  

Read More

Bel Respiro – w objęciach łagodnej zieleni

W kolekcji Les Exclusifs de Chanel jest jeszcze sporo zapachów, które chciałbym poznać (i opisać). Postanowiłem zatem sięgnąć po jeden z nich. Po namyśle zdecydowałem się zaś na Bel Respiro z 2016 roku. Nazwa tych perfum pochodzi od nazwy należącego do Coco Chanel wakacyjnego domu na przedmieściach Paryża. Otoczony polami i lasami, był on miejscem, w którym chroniła się, gdy potrzebowała odpocząć od miejskiego gwaru. Z tego względu również inspirowane nim perfumy z założenia oddawać mają sielankowy klimat tej posiadłości. Kojarzyć się mają z wiosną, młodą trawą i delikatnym wiaterkiem. Zobaczmy zatem czy Jacques’owi Polge’owi udało się osiągnąć ten efekt.

Read More

Synthetic Jungle – technikolorowa zieleń

Minęło już naprawdę sporo czasu odkąd ostatni raz recenzowałem perfumy z oferty Frédéric’a Malle. Tymczasem francuska marka nie próżnowała i wypuściła na rynek kilka nowości. W tym bohatera dzisiejszego wpisu. A więc Synthetic Jungle autorstwa Anne Flipo. Zapach opisywany jako hołd złożony perfumerii lat 70’ XX wieku, w tym między innymi Chanel – No. 19. Z tym, że w odpowiednio odświeżonej wersji. I mimo wskazującej na raczej sztuczny charakter tej kompozycji nazwy, odniesienia do natury są w niej ewidentne. Zaintrygowało mnie natomiast stwierdzenie samej Flipo, że stworzone przez nią perfumy mają w sobie coś lisiego. Przekonajmy się zatem co to może być.

Read More

Élan Vital Vert – zielona energia

Moja przygoda z perfumami Tkliwych Nihilistów jest już na półmetku. Do opisania zostały tylko dwa zapachy. Przy czym dziś recenzja pierwszego z nich. Élan Vital Vert z 2022 roku. A więc kompozycji za której stworzenie ponownie odpowiedzialny jest Karol Jaśkowiak. I która swoją nazwą nawiązuje do filozofii Henri’ego Bergson’a oraz stworzonej przez niego koncepcji pędu życiowego. Czyli wewnętrznej siły rzeczywistości, będącej motorem napędowym ewolucji. Brzmi fascynująco. Ale jak się do tego mają opisywane dziś perfumy? Sprawdźmy!

Read More

Copper – zielony metalik

Inspiracje do tworzenia perfum bywają różne. Czasem naprawdę zaskakujące. O czym przekonuję się często sięgając po zapachy Comme des Garçons. Nie inaczej jest w przypadku naszego dzisiejszego bohatera. Czyli Copper z 2019 roku. Za muzę do powstanie tej kompozycji posłużyła bowiem miedź. Zresztą już sam tytuł jasno nam na to wskazuje. Na oficjalnej stronie japońskiej marki przeczytać możemy o ognistej barwie oraz chłodnej powierzchni tego metalu. Opis sugeruje również, iż pachnidło to zbudowane zostało na zasadzie łączenia przeciwieństw. Za jego skomponowanie odpowiedzialna jest natomiast Alienor Massenet, z którą mieliśmy już okazję spotkać się przy okazji recenzji Jazz Club od Maison Margiela. Ale co tym razem zgotowała nam Francuzka?

Read More

Platinum Égoïste – paryski intelektualista

W kwestii wyboru perfum do dzisiejszej recenzji miałem mały dylemat. Zastanawiałem się bowiem między dwoma kompozycjami Chanel. Égoïste z 1990 roku i trzy lata młodszą Platinum Égoïste. Ostatecznie mój wybór padł zaś na flanker. Mam jednak nadzieję, że oryginał też prędzej czy później trafi na Agar i Piżmo. A skąd decyzja o recenzji platynowej wersji? Szczerze mówiąc po prostu wydała mi się ona ciekawsza. Ciekawostką jest też to, że we Francji osobę o dużej elokwencji i inteligencji określa się jako mającą platynę (fr. qui a de la platine). Ale czy skomponowane przez Jacques’a Polge’a i François Demachy’ego perfumy wpisują się w taki obraz mężczyzny? Przekonajcie się sami.

Read More

Eau de Lierre – zielonkawa elewacja

Dom rodzinny. Każdemu z nas to określenie nasuwa inne skojarzenia. Dla Christiane’a Goutrot’a i Yves’a Couesland’a - współzałożycieli marki diptyque posiada ono jednak pewien wspólny mianownik. Jest nim zaś zielony bluszcz porastający domy ich dzieciństwa. I to właśnie on posłużył za inspirację do skomponowania recenzowanych dziś perfum. Zgodnie z opisem na oficjalnej stronie francuskiej marki roślina ta jest atrybutem wierności i przywiązania. W starożytności symbolizowała również wieczne życie.  Co ważne, aromatu bluszczu nie da się wydobyć wskutek ekstrakcji z olejku. Musi on więc zostać odtworzony przy użyciu innych składników. Przekonajmy się zatem jak ta sztuka udała się w przypadku Eau de Lierre.
Ps. Lierre to po francusku nic innego jak bluszcz właśnie.

Read More

Tokyo Bloom – wiosna na Honsiu

     W dzisiejszym wpisie przenosimy się do Japonii. A konkretnie do stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni, czyli Tokio. To właśnie tamtejsze ogrody stanowiły dla Emilie Coppermann inspirację do stworzenia Tokyo Bloom. W założeniu perfumy te oddawać mają tak zwaną piątą porę roku – okres pomiędzy wiosną a latem, gdy kwitną wiśniowe drzewa. Co ciekawe, kwiatu wiśni w tej kompozycji jednak nie ma. Recenzowane dziś perfumy swoim aromatem prowadzą nas za to przez kolejne stadia zieleni. Z tego też względu wielu z Was ich woń skojarzyć się może ze świeżo skoszoną trawą. Ale czy tylko? Przekonajmy się co jeszcze – według Emilie Coppermann – kwitnie wiosną na Honsiu.

Read More

French Lover – miłość nad Sekwaną

     Francuski kochanek. Brzmi jak tytuł powieści z cyklu Harlequin, prawda? Nazwę tę nosi jednak zapach będący bohaterem dzisiejszego wpisu. French Lover z niezwykłej kolekcji perfum Frédéric’a Malle. Jeżeli wierzyć opisowi na oficjalnej stronie marki to kompozycja ta dedykowana jest każdemu mężczyźnie, którego naturalne zdolności uwodzenie są na tyle duże, że nie musi on uciekać się do używania perfum. W moim odczuciu brzmi trochę jak antyreklama, ale z drugiej strony takie kontrowersyjne stwierdzenia mogą okazać się strzałem w dziesiątkę. Bo skoro już sięgam po French Lover to znaczy, że żadna kobieta mi się nie oprze. A jego zapach jest tylko dodatkową afirmacją mojego statusu. Tak… Warto natomiast zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestią. Otóż w purytańskich Stanach Zjednoczonych perfumy te dystrybuowane są pod nazwą Bois d’Orage (fr. burzowe drewno)! Całkowicie abstrahując jednak od kwestii moralno-społecznych, muszę stwierdzić, że to właśnie ona lepiej przystaje do charakteru kompozycji. Dlaczego? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.

Read More