White – w bieli siła

Jako kolor biel kojarzy się przede wszystkim z czystością i niewinnością. Jednocześnie może też jednak symbolizować elegancję i bogactwo. Pomyślcie tylko o białym garniturze albo białej limuzynie. I właśnie w takim kontekście barwy tej postanowiła użyć marka Lalique, tytułując swoje perfumy White. Stworzony przez Christine Nagel zapach oddawać ma wyrafinowanie i siłę stylowego mężczyzny. Zastanawiam się zatem, jakie nuty będą w nim dominujące. A pierwsze, co przyszło mi do głowy to irys. Od razu mogę jednak zdradzić, że irysa tu nie ma. A dzieło Lalique zaskakuje nas zupełnie inną gamą aromatów. Jaką? Przekonajcie się sami!

Read More

Dzongkha – tybetańskie ABC

Wstęp do niniejszej recenzji chciałbym zacząć od przyznania się, że błędnie zinterpretowałem nazwę opisywanych dziś perfum. Myślałem bowiem, że za inspirację do ich skomponowania posłużyła dżonka. A więc popularny na Dalekim Wschodzie drewniany statek. Tymczasem w rzeczywistości dzongkha to… urzędowy język Bhutanu, zapisywany odmianą pisma tybetańskiego! I to właśnie on posłużył Bertrand’owi Duchafour’owi jako bodziec do stworzenia Dzongkha. Perfum orientalnych oddających mistyczne piękno Himalajów. Zapraszam więc na niezapomnianą olfaktoryczną wędrówkę!

Read More

Eau du Sud – tam, gdzie słońce świeci cudnie, na południe, na południe!

Nieraz wspominałem już, że Annick Goutal to jeden z moich ulubionych domów perfumeryjnych. A mimo to żadna kompozycja francuskiej marki od dawna nie pojawiła się na Agar i Piżmo. Dziś jednak ulega to zmianie. Na bloga trafia bowiem recenzja Eau du Sud. Zapach inspirowany prowansalską wioską w czasie sjesty. Co od razu nasuwa mi skojarzenia z błogim lenistwem. Oraz Notes Roberta Piguet’a. Ale czy te perfumy rzeczywiście są do siebie zbliżone? A może jedynie eksplorują podobny temat, ale na dwa zupełnie różne sposoby? Przekonajcie się sami!

Read More

Myrrh & Tonka – słodkie utrapienie

Mimo, iż prowadzę bloga już od ponad 4 lat, to z perfumami autorstwa Mathilde Bijaoui zetknąłem się do tej pory tylko raz. Przy okazji recenzji świetnych Hommage à l’Homme od Lalique. Które, notabene, stanowią już część mojej kolekcji. Zapach będący bohaterem dzisiejszego wpisu nie pochodzi jednak z Francji a z Wielkiej Brytanii. A jest nim Myrrh & Tonka spod szyldu Jo Malone. W swoim czasie kompozycja ta była dość mocno promowana, także w Polsce. Postanowiłem więc przekonać się o co ten szum. Troszkę skusił mnie też opis na oficjalnej stronie marki, przedstawiający te perfumy jako szlachetne i upojne zarazem.

Read More

Sylwetki twórców – Olivia Giacobetti

Zaglądając do zakładki Sylwetki twórców łatwo zorientować się, że bohaterami zdecydowanej większości wpisów są mężczyźni. Postanowiłem więc trochę odwrócić ten trend. I przedstawić Wam postać Olivii Giacobetti. Francuskiej perfumiarki tworzącej między innymi dla takich marek jak Guerlain, Hermès, L’Artisan Parfumeur czy diptyque. A słynącej przede wszystkim ze swojego innowacyjnego podejścia do nuty figi. Za którego szczytowe osiągnięcie uznaje się skomponowane dla L’Artisan Premier Figuier. Nie można też jednak nie wspomnieć o Philosykos. Jeśli jednak jesteście ciekawi innych szczegółów dotyczących twórczości Olivii Giacobetti to zapraszam do lektury całego wpisu.

Read More

Devin – pod gołym niebem

Dziś znów cofamy się w czasie. I to dość mocno, bo aż do roku 1978. Wtedy to bowiem swoją premierę miały perfumy będące bohaterem niniejszej recenzji. Devin marki Aramis. Warto w tym miejscu zauważyć, że ich autorem jest Bernard Chant, a więc twórca kultowych Aramis. Oraz, że prezentowany dziś na blogu zapach to laureat nagrody FiFi. A to już silny argument by zamówić choć niewielką próbkę. Pamiętać jednak należy, że obecnie mamy do czynienia z re-edycją Devin, przywróconą na rynek w 2009 roku. Sama kompozycja jest natomiast określana jako zielona, swoim charakterem nawiązująca do tradycyjnych perfum szyprowych. Sprawdźmy zatem jak się prezentuje.

Read More

Infusion de Fleur d’Oranger – w białych rękawiczkach

Do tej pory moja przygoda z perfumami o zapachu kwiatu pomarańczy miała raczej mało spektakularny przebieg. Być może dziś ulegnie to jednak zmianie. Pod lupę wziąłem bowiem Infusion de Fleur d’Oranger marki Prada. A że obie infuzje, które do tej pory recenzowałem (tj. Infusion d’Homme i Infusion de Vetiver) zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, to i oczekiwania co do bohatera niniejszego wpisu były całkiem spore. Zwłaszcza, że stworzona przez Danielę Andrier kompozycja określana jest jako delikatna i zuchwała zarazem. Intrygujące zestawienie. Nie traćmy jednak czasu na marketingowe slogany i przekonajmy się jak w rzeczywistości pachnie Infusion de Fleur d’Oranger.

Read More

Monsieur – podudka, wstać!

Dzisiejszy wpis jest nieco nietypowy. Dlaczego? Ponieważ jego bohater – Monsier marki Jean Paul Gaultier – jest tak naprawdę bardziej zapachem do ciała niż perfumami. Co bynajmniej nie przeszkadza, by używać go tak jak każdych innych perfum. Niemniej, w przypadku Monsieur wcieranie w skórę jest wskazane. A kompozycja ta określana jest jako niezwykle orzeźwiająca. A jej autorem jest sam Francis Kurkdjian. Tak więc, gdyby to, co napisałem wcześniej nie było wystarczającym argumentem to przeprowadzenia testów, to teraz byłbym już do nich w pełni przekonany. Czas zatem, by podzielić się z Wami opinią, którą na ich podstawie sobie wyrobiłem.

Read More

Uwaga, klasyk! – Kouros

Spośród wielu perfumowych klasyków mało który budzi tak wiele kontrowersji jak bohater dzisiejszego wpisu. Kouros od Yves Saint Laurent. Zapach, który w latach 80’ (premiera w 1981 roku) zapoczątkował trend na perfumy określane jako brudne i zwierzęce. Pachnące potem, ziemią i uryną. O tak, Kouros to swoisty kamień milowy współczesnej perfumerii. Przez jednych uwielbiany, przez innych nienawidzony. Warto również wspomnieć, że to właśnie ta kompozycja uczyniła Pierre’a Bourdon’a sławnym. Francuz pokazał w niej, że jest twórcą równie utalentowanym, co odważnym. Przejdźmy jednak do rzeczy i przekonajmy się jak na tle obecnych wypustów prezentują się te perfumy.

Read More

Luce – ciężar kontrolowany

W tłumaczeniu na język polski włoskie słowo luce oznacza lekki. I to właśnie tym przymiotnikiem zatytułowane są perfumy będące bohaterem dzisiejszego wpisu. Powstałe w 2013 roku Luce stanowią część linii Cycle of Poetry i uznawane są za jedną z ciekawszych pozycji w ofercie Meo Fusciuni. Jako że moja dotychczasowa przygoda z dziełami Giuseppe Imprezzabile miała raczej pozytywny przebieg, pomyślałem, że zapoznam się i z tym zapachem. Zainteresował mnie także jego opis, wskazujący na poszukiwanie równowagi między światłem a ciszą. A zatem dwoma zupełnie różnymi (i według mnie nieporównywalnymi) pojęciami. Przekonajmy się jednak, co autor miał na myśli.

Read More