Iris Prima – irysowe love cz. III

Na zakończenie mini-trylogii Irysowe love wybrałem jeszcze jeden perfumy, które – podobnie jak Florentine Irisod dawna chciałem zrecenzować. A konkretnie Iris Prima angielskiej marki Penhaligon’s. Zapach ten powstał w 2013 roku a jego autorem jest sam Alberto Morillas. Za kompozycją tą stoi też bardzo ciekawa inspiracja. Otóż oddawać ma ona ducha baletu. Stworzona została zresztą we współpracy z English National Ballet, w szczególności z tancerzami Nathan’em Young’iem i Laurrettą Summerscales. Jeśli zatem jesteście ciekawi tak pachnie dzieło Penhaligon’s, to bez zbędnej zwłoki zapraszam do lektury całej recenzji Iris Prima!

Read More

Florentine Iris – irysowe love cz. II

Kontynuując temat perfum irysowych postanowiłem sięgnąć po zapach, który moją uwagę zwrócił już kilka lat temu. A z którym do tej pory styczność miałem jedynie na dużych międzynarodowych lotniskach. Mowa zaś o Florentine Iris z oferty Ermenegildo Zegny. Kompozycja to powstała w 2012 roku i zgodnie ze znalezionymi przeze mnie informacjami stoi za nią słynny Jacques Cavallier. Natomiast prezentowane dziś pachnidło opisywane jest jako ciepłe, elegancki i złożone. Brzmi na tyle zachęcająco, że nawet gdybym wcześniej kilkukrotnie nie testował go na nadgarstku, to mógłbym zdecydować się na zamówienie próbki. Czas jednak by wyjawić, co sprawiło, że w końcu pokusiłem się o recenzję Florentine Iris.

Read More

Alameda – irysowe love cz. I

Robert Piguet to marka, która od bardzo dawna nie gościła na Agar i Piżmo. A było tak przede wszystkim dlatego, że zrecenzowałem wszystkie perfumy z jej oferty, które mnie interesowały. Jednak ostatnio w moją orbitę wpadły jeszcze dwa zapachy. Póki co zdecydowałem się jednak tylko na testy Alameda. Kompozycja ta powstała w 2013 roku za sprawą Aurélien’a Guichard’a, a jedną z jej głównych nut jest irys. A że miałem akurat próbki dwóch innych pachnideł z tym składnikiem w temacie, to zdecydowałem się przygotować mini-trylogię. Warto też jednak już na wstępie wyjaśnić nazwę recenzowanych perfum. W języku hiszpańskim słowo alameda oznacza aleję lub zagajnik, gdzie rosną topole. I taka właśnie aleja znajduje się w kompleksie pałacowym Alhambra, który posłużył Guichard’owi za inspirację do skomponowania opisywanego zapachu. Ale czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z dziełem godnym sułtana?

Read More

Bois d’Argent – płynne srebro

Po tym jak za sprawą Sycomore rozpocząłem przygodę z linią Les exclusifs de Chanel (kontynuowaną we wpisie o Cuir de Russie), pomyślałem, że wypadałoby także poznać butikowe kolekcje innych marek. Na celownik obrałem zaś Dior’a. Dzięki temu na bloga trafia dziś recenzja Bois d’Argent. A więc kompozycji z linii La Collection Privée. Będącej wariacją na temat klasycznych perfum szyprowych. I określanej jako tajemnicza oraz kontrastowa. Dodatkowym smaczkiem jest zaś fakt, że za zapachem stoi Annick Ménardo. A więc perfumiarka, którą bardzo cenię, ale której dzieła już od dłuższego czasu nie gościły na Agar i Piżmo. Czas zatem przekonać się co tym razem skomponowała nam ta błyskotliwa Francuzka.

Read More

After Midnight – sekrety nocy

Niedawno zamieściłem na blogu wpis poświęcony The Different Company. Postanowiłem więc iść za ciosem i do kompletu dodać jeszcze recenzję perfum francuskiej marki. Mój wybór padł zaś na After Midnight. Kompozycję powstałą w 2012 roku za sprawą Émilie Coppermann. A inspirowaną nocą. Dla wielu ta część doby, a zwłaszcza północ, to bowiem czas magiczny. I właśnie na tego typu fantazjach bazuje opisywany dziś zapach. A ja ciekaw byłem przede wszystkim tego, jakich aromatów użyto do ich odzwierciedlenia. I wiecie co? Dzieło The Different Company naprawdę mnie pod tym względem zaskoczyło!

Read More

Hiris – ballada o lekkości

Są takie perfumy, które choć oficjalnie dedykowane kobietom, w moim odczuciu bezproblemowo nadają się do używania przez mężczyzn. Tak było choćby w przypadku recenzowanych przeze mnie w styczniu Plum Japonais Tom’a Ford’a. Dziś na bloga trafia kolejny taki zapach. Tym razem marki Hermès. A chodzi mi o Hiris. Kompozycję stworzoną w 1999 roku przez Olivię Giacobetti. I określaną jako poetyczną odę do irysa. A więc jednego z najniezwyklejszych kwiatów, jakie pojawiają się w perfumach. Pytanie tylko, które z jego wielu oblicz postanowiła w swoim dziele podkreślić francuska perfumiarka. A może każde po trochu?

Read More

Dzongkha – tybetańskie ABC

Wstęp do niniejszej recenzji chciałbym zacząć od przyznania się, że błędnie zinterpretowałem nazwę opisywanych dziś perfum. Myślałem bowiem, że za inspirację do ich skomponowania posłużyła dżonka. A więc popularny na Dalekim Wschodzie drewniany statek. Tymczasem w rzeczywistości dzongkha to… urzędowy język Bhutanu, zapisywany odmianą pisma tybetańskiego! I to właśnie on posłużył Bertrand’owi Duchafour’owi jako bodziec do stworzenia Dzongkha. Perfum orientalnych oddających mistyczne piękno Himalajów. Zapraszam więc na niezapomnianą olfaktoryczną wędrówkę!

Read More

Orris Tattoo – 50 twarzy irysa

Dzięki perfumerii Arcadia na bloga powracają dziś perfumy Parle Moi de Parfum. Tym razem miałem jednak możliwość samodzielnie zdecydować, który zapach chciałbym przetestować. A mój wybór natychmiast padł na Orris Tattoo. Irysowy aromat zalicza się do moich ulubionych i byłem naprawdę ciekaw w jaki sposób w swoim dziele przedstawił go Michel Almairac. Szczególnie, że oficjalna strona francuskiej marki określa tę kompozycję mianem hołdu oddanemu irysowi. A także uniwersalnego symbolu i niewidzialnego tatuażu, dającego opór upływowi czasu. Zaznacza też, że głównym punktem skupienia jest tu korzeń tytułowej rośliny. I mam nadzieję, że jesteście już choć trochę tak podekscytowani jak ja.

Read More

L’Homme – o irysie, co na skórze się lśni

     Stali czytelnicy bloga wiedzą już, że mam słabość do zapachów zarówno kadzidła jak i irysa. Dziś zatem po dłużej przerwie pojawi się kompozycja z tą drugą nutą w temacie. L’Homme marki Prada to perfumy, które debiutowały stosunkowo niedawno (2016 rok), ale mimo to zdążyły zjednać sobie całkiem spore grono miłośników. Ich twórczynią, podobnie jak w przypadku mojej ukochanej Infusion d’Homme, jest Daniela Andrier. Osobiście uważam, że nikt nie potrafi zaprezentować irysa w tak niezwykły sposób jak właśnie Francuzka. W L’Homme sięga ona do korzeni męskiej perfumerii a więc zapachów z rodziny fougère. I na tle tego właśnie akordu przedstawia wspomniany już przeze mnie kwiat. A jaki jest efekt? Przekonajcie się sami czytając niniejszą recenzję.

Read More

Iris Nazarena - mistyczny irys

Powstały w 2013 roku Iris Nazarena to druga chronologicznie kompozycja ekskluzywnej nowojorskiej marki Aedes de Venustas. Stworzona została przez Ralfa Schwieger’a - perfumiarza pracującego w Mane, znanego między innymi ze współpracy z Atelier Cologne. Jako inspiracja to jej stworzenia posłużył Niemcowi tytułowy irys nazaretański (Iris bismarckiana). Jest to roślina występująca w górach Izraela, na wschód od Nazaretu. Co najciekawsze irys nazarena jest kwiatem bezwonnym! W przypadku recenzowanych dziś perfum mamy zatem do czynienia z pewną zabawą konwencją i klasycznym zapachem wyobrażonym. Innym dobrym przykładem takiego zabiegu jest inspirowany również bezwonną kamelią Opus IX omańskiej marki Amouage. Skoro jednak w swojej naturalnej postaci irys nazaretański nie ma żadnego aromatu to tym bardziej należy przekonać się jak pachnie w wykonaniu Schwieger’a.

Read More